Robinsonada - tak można mówić o kilkudniowej przygodzie zapomnianego syna ziemi gnieźnieńskiej, którego nazwisko przez kilka dni 1936 roku było na ustach wielu Polaków.
Przed gnieźnieńskim Sądem Rejonowym ruszyła sprawa zakatowania tępym narzędziem dwóch psów. Jeden ze sprawców twierdzi iż był zamroczony alkoholem i praktycznie nic nie pamięta.
Świadkami tego niespotykanego w dziejach naszego miasta zdarzenia było wielu gnieźnian i wojskowych, a na ratunek poszkodowanym ruszyli dosłownie wszyscy.
Gdyby żył, skończyłby w tym roku sto lat. Czy miałby rodzinę? Ile wnuków mogłoby mu towarzyszyć? Jakim człowiekiem by był? Nigdy się nie dowiemy. Zginął, bo był Polakiem, a jego los jest historią setek tysięcy innych naszych rodaków.
Często się mówi, że gnieźnianie rzadko angażują się w działalność stowarzyszeń i innych organizacji. Aktywność mieszkańców także jest różnie oceniana. Jak to wygląda na tle innych miast regionu?
sobota, 19 listopada 2016 11:00

Hotel inny, niż wszystkie

Z klatek schodowych są wyganiani, a do schroniska dla bezdomnych nie pójdą. Pustostanów w Gnieźnie jednak wciąż nie brakuje, a jeśli ich nie ma – bardzo szybko można je stworzyć. Odwiedziliśmy jeden z nich.
Autorzy nowej monografii pt. "Dzieje Gniezna - Pierwszej Stolicy Polski", podzielili się swoimi doświadczeniami z pracy nad publikacją oraz refleksjami, które im towarzyszyły w trakcie tworzenia.
Czym żyli gnieźnianie 5 października kilkadziesiąt lat temu? Tego dnia, podobnie jak dzisiaj, wypadała środa...

Ostatnio dodane