Tym nowym cyklem staramy się przybliżać ciekawe wydarzenia, jakie miały miejsce w Grodzie Lecha w czasach, których już nie pamięta większość mieszkańców. Korzystając z dawnej prasy i opierając się na informacjach zawartych w ich treści, można uzyskać obraz życia mieszkańców Gniezna - taki sam, jak dzisiaj. Były zabawy, wiece czy różne koncerty, ale i kradzieże, bójki czy awantury. Można powiedzieć, że do dziś niewiele się zmieniło...
5 października 1927 roku dziennik Lech. Gazeta gnieźnieńska donosił:
W niedzielę dnia 2 b.m. zmarł w Poznaniu o godz. 11 wiecz. śp. prof. Stanisław Drzażdżyński, em. dyrektor gimnazjum gnieźnieńskiego, Kawaler Orderu Odrodzenia Polski.
Żałosna ta wieść poruszy niewątpliwie serca wszystkich przyjaciół i znajomych śp. Zmarłego, cieszącego się w Gnieźnie wielkiem szacunkiem i poważaniem. Jako dyrektor gimnazjum gnieźnieńskiego, które to stanowisko objął Zmarły w czasach przełomowych budowy państwa polskiego położył śp. dyr. Drzażdżyński niespożyte zasługi około rozwoju tej kulturalnej placówki. W pracy swojej dla dobra Ojczyzny zaskarbił sobie wdzięczność tak grona profesorskiego jak i licznej falangi swych uczniów, odnoszących się do swego dyrektora zawsze z wielkiem zaufaniem. Cześć zasłudze ś. p. Zmarłego!
W numerze 222 "Lecha" jeden z obywateli grodu naszego, zamieszkały przy ul. Trzemeszeńskiej skarżył się na plagę psów, wyjących namiętnie całemi nocami. W odpowiedzi na to z innej - niezainteresowanej strony - otrzymujemy wyjaśnienie, że częstokroć nawet o spóźnionej porze nocnej mniej lub więcej zawiani goście i wyrostki drażnieniem doprowadzają psy do wściekłości. Nie dziwić się, że psy wyciem swem przeszkadzają niekiedy do białego rana mieszkańcom tej ulicy. Odpowiednie czynniki policyjne winny na przyszłość pilniej baczyć, by podobne harce wyrostków ustawały. Przy tej sposobności informator nasz zwraca uwagę na "konkursy hippiczne" urządzane o rychłej porze dnia przez czeladników rzeźnickich, zdążających z hałasem i denerwującym turkotem do rzeźni miejskiej ul. Trzemeszeńską. W nocy psie "koncerty" - a wczas rano "wyścigi" konne - toć to nawet dla najwytrwalszych pod względem nerwowym ludzi stanowczo za dużo. Spodziewać się należy, że te kilka słów wystarczy do usunięcia powyższych żalów.
W poniedziałek, dnia 3. bm. powiesił się w własnem mieszkaniu przy ul. Kaszarskiej 4 niejaki Włodzimierz Sławiński lat 30. Denat był ongiś sekretarzem w Powiatowej Komendzie P.P. w Gnieźnie, skąd wydalono go z powodu wykrycia dokonanych przez niego malwersacyj pieniężnych. W dniu wczorajszym o godz. 9 miała się właśnie odbyć rozprawa przed Sądem Okręgowym w Gnieźnie przeciwko Sławińskiemu o sprzeniewierzenie. S. widocznie z obawy przed karą lub też możliwie pod wpływem chwilowego rozstroju popełnił około godziny 6 samobójstwo. Jak się dowiadujemy, denatowi kara wskutek amnestji byłaby darowana, tak że trudno dociec, z jakiego powodu położył kres swojemu życiu.
Wczoraj o godz. 7 wiecz. dokonałdyr. szkoły handlowo-przem. p. Fischer w obecności przedstawicieli prasy otwarcia wieczornego kursu handlowego dla dorosłych. W powitalnem swem przemówieniu podniósł p. dyrektor znaczenie szkół zawodowych, z których rok rocznie wychodzą kadry pracowników w handlu i przemyśle, stanowiących ostoję potęgi państwowej. Mówca wyraża swe zadowolenie, że na wieczorny kurs zapisało się tak dużo uczestników (40), zachęca ich do wytrwania i pilnej pracy, poczem omawia ogólne warunki kursu. W dalszym ciągu podano obecnym do wiadomości rozkład lekcyj: na kurs handlowy przypada 8 godzin, na maszynę 2 godz.: na projektowany kurs stenografii zgłosiło się zaledwie 5 osób, tak że Dyrekcja uzależnia otwarcie tego kursu od ilości dalszych zgłoszeń. Ze względu na rolę, jaką odgrywa dziś stenografia w życiu gospodarczem, polecamy powyższy kurs specjalnemu zainteresowaniu.