Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu ruszył proces w sprawie zabójstwa, do którego doszło ponad rok temu w Ostrowitem, położonym niedaleko Trzemeszna w powiecie gnieźnieńskim
Każdy z gnieźnieńskich cmentarzy posiada swoją historię, ale są na nich takie miejsca, za którymi kryją zapomniane lub nigdy nieopowiedziane historie. 
poniedziałek, 01 sierpnia 2022 12:04

Byli z Gniezna, walczyli w Warszawie

Mokotów, Żoliborz, Stare Miasto, Śródmieście, Kampinos, Powiśle – to tylko część frontów, na których walczyli powstańcy urodzeni w Grodzie Lecha lub z nim związani.
Gnieźnieński żłobek w tym roku obchodził 65. rocznicę swojego funkcjonowania. Na przestrzeni dekad przez tę placówkę przewinęło się tysiące dzieci z całego miasta - jego pierwsi wychowankowie liczą sobie niemal tyle samo lat.
Mija już 8 lat, odkąd właściciele jednej z nieruchomości w podgnieźnieńskim Modliszewie zmagają się ze skutkami szkodliwej działalności, prowadzonej na terenie wynajętym przez właścicielkę sąsiedniej nieruchomości. Polegała ona na odzysku, wytwarzaniu, magazynowaniu oraz transporcie odpadów niebezpiecznych. Od tylu też lat zmagają się z urzędami i sądami, które nie widzą lub nie chcą dostrzec tego, że doszło do ludzkiej krzywdy.
Zapewne ani wcześniej, ani później w historii Gniezna nie było takiego wydarzenia, które swoją formą zainteresowało tylu mieszkańców, co wizyta Feliksa Nazarewicza - znanego w kraju jako "człowiek-mucha".
Jego imię nosi jedna z ulic w centrum miasta, a także rodzinne ogródki działkowe. Wydaje się jednak, że to wciąż zbyt mało, by tylko w takiej formie upamiętniać postać, która całe swoje życie poświęciła bezinteresownie tylko jednej sprawie.
Chyba żadna zbrodnia, jaka miała miejsce w Gnieźnie w okresie międzywojennym, nie wstrząsnęła mieszkańcami tak, jak sprawa małej Moniki - zamordowanej z zimną krwią przez, jak się później okazało, miejscowego zboczeńca.
Strona 1 z 16

Ostatnio dodane