Gnieźnieński żłobek w tym roku obchodził 65. rocznicę swojego funkcjonowania. Na przestrzeni dekad przez tę placówkę przewinęło się tysiące dzieci z całego miasta - jego pierwsi wychowankowie liczą sobie niemal tyle samo lat.
Obiekt przy ul. Łubieńskiego na przestrzeni lat przechodził tyle remontów, że szansa na odnalezienie w nim przedmiotów związanych z jego pierwotnym przeznaczeniem była bardzo niewielka. A jednak!
Pod grubą warstwą betonu i starego asfaltu oczom ukazały się fragmenty przedwojennego bruku, który jest „świadkiem” historii, mającej swoje odzwierciedlenie dopiero dzisiaj.
Mija już 8 lat, odkąd właściciele jednej z nieruchomości w podgnieźnieńskim Modliszewie zmagają się ze skutkami szkodliwej działalności, prowadzonej na terenie wynajętym przez właścicielkę sąsiedniej nieruchomości. Polegała ona na odzysku, wytwarzaniu, magazynowaniu oraz transporcie odpadów niebezpiecznych. Od tylu też lat zmagają się z urzędami i sądami, które nie widzą lub nie chcą dostrzec tego, że doszło do ludzkiej krzywdy.
List napisany w 1930 roku i umieszczony na szczycie nowo wybudowanej wieży kościoła w Jarząbkowie, odkryto podczas prac prowadzonych na świątyni.
Zapewne ani wcześniej, ani później w historii Gniezna nie było takiego wydarzenia, które swoją formą zainteresowało tylu mieszkańców, co wizyta Feliksa Nazarewicza - znanego w kraju jako "człowiek-mucha".
Jego imię nosi jedna z ulic w centrum miasta, a także rodzinne ogródki działkowe. Wydaje się jednak, że to wciąż zbyt mało, by tylko w takiej formie upamiętniać postać, która całe swoje życie poświęciła bezinteresownie tylko jednej sprawie.
Chyba żadna zbrodnia, jaka miała miejsce w Gnieźnie w okresie międzywojennym, nie wstrząsnęła mieszkańcami tak, jak sprawa małej Moniki - zamordowanej z zimną krwią przez, jak się później okazało, miejscowego zboczeńca.

Ostatnio dodane