piątek, 06 września 2019 12:34

Dramatyczne zdarzenia, których historię skrywa ziemia

 
Dramatyczne zdarzenia, których historię skrywa ziemia Zbombardowane pociągi na stacji w Gnieźnie we wrześniu 1939 roku

Wrzask przerażonych ludzi, ryk silników lotniczych i huk eksplozji bomb spadających na pociąg. Takie prawdopodobnie były ostatnie chwile życia kilkunastu osób, których śmierć spotkała 6 września 1939 roku na stacji w Gębarzewie oraz na dalszych odcinkach linii kolejowej. Co jednak dokładnie stało się na tym terenie w trakcie okupacji?

Skraj lasu. Wąska ścieżka przez zarośla. Wokół cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków lub przejeżdżającymi pociągami. Jest dosłownie kilka - kilkanaście metrów od granicy Gniezna. To tu od 80 lat znajduje się zbiorowa mogiła kilku osób, oznaczona krzyżem z tabliczką. Nie byli z tych okolic, ale to w tym miejscu spotkali się z przeznaczeniem. 

 
Zbiorowy grób ofiar z 6 września 1939 roku na stacji w Gębarzewie.

* * *

Kiedy wstawał środowy ranek 6 września 1939 roku, od trzech dni w okolicy Gniezna nie było już regularnych oddziałów Wojska Polskiego, które taktycznie wycofywały się do centralnych części kraju. W Rzeczpospolitą wgryzały się oddziały niemieckie, atakujące od Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich. Również władze administracyjne, zgodnie z wydanymi instrukcjami, opuszczały Wielkopolskę. Tego widoku dopełniał exodus ludności cywilnej – tłumy uchodźców, wypełniających drogi i stacje kolejowe w nadziei na ucieczkę w kierunku wschodnim. Działania frontowe omijały Wielkopolskę, a jedynym widmem wojny póki co były eskadry samolotów, które dwa dni wcześniej zbombardowały m.in. Gniezno, zabijając kilka osób. Cały region stał się areną krwawej jatki, jaką Luftwaffe urządzała na drogach i liniach kolejowych, atakując bezbronnych polskich cywilów, ostrzeliwując ich z karabinów maszynowych i zrzucając bomby.

Z większych miast Wielkopolski nieustannie wyjeżdżały pociągi ewakuacyjne. Wypełniali je urzędnicy, pracownicy administracji oraz ludność cywilna - ratował się kto mógł. Jazda pociągami była jednak wielce ryzykowna właśnie z uwagi na niemieckie lotnictwo, które nieustannie atakowało linie kolejowe. Na stacji w Gnieźnie, która już 4 września została zbombardowana, zniszczono kilka składów stojących na bocznicach. Tory można było jeszcze szybko naprawić, jednak w celu udrożnienia linii dla ważniejszych pociągów lub też w przypadku poważniejszych uszkodzeń na trasie, pozostałe kierowano innymi szlakami. Panujący chaos dopełniały działania dywersantów niemieckich, którzy uszkadzali linie telefoniczne, wprowadzając zamieszanie i dezinformację, przez co trudno było się rozeznać o sytuacji na innych odcinkach.

W takiej atmosferze 6 września 1939 roku wyruszył pociąg ewakuacyjny, który znalazł się na trasie między Gnieznem a Wrześnią. Nie wiadomo, jaka była jego stacja docelowa, ale podejrzewać można, że podążał w kierunku wschodnim. Pewnie mało kto orientował się, jaka jest aktualna sytuacja frontowa i że niektóre oddziały niemieckie weszły już w głąb kraju. Tymczasem pociąg do swojego celu już nie dotarł.

 

* * *

Tego samego dnia, około godziny 10:45 z lotniska Schönefeld położonego na Pomorzu wystartowała eskadra niemieckich samolotów Heinkel He 111 w sile kilkunastu maszyn. Początkowo skierowały się one w rejon Środy Wielkopolskiej, a następnie, nie znajdując upatrzonego wcześniej celu, wykręciły na północny-wschód. To tam znajdowały się interesujące ich linie kolejowe z Gniezna od Wrześni oraz z Wrześni do Koła. 


Zbombardowany dworzec stacji Czerniejewo (Szczytniki Czerniejewskie) - wrzesień 1939 r.

Było prawdopodobnie południe 6 września, kiedy kilka maszyn lecących wzdłuż bardzo dobrze widzianych z wysokości torów, rozpoczęło bombardowanie, zaczynając od Wrześni. To tutaj zrzucane ładunki spowodowały kolejne duże zniszczenia, powiększając rozmiar strat wywołanych nalotem z 1 września. Eskadra kierowała się dalej w kierunku Gniezna - lotnicy wypatrywali składów jadących tym szlakiem, co nie było wówczas trudne do wypatrzenia z uwagi na dym z parowozowych kominów. Wkrótce kolejny śmiercionośny ładunek spadł na stację rozładunkową Czerniejewo (wieś Szczytniki Czerniejewskie). Kilka bocznych torów, większe budynki kolejowe i obecność pociągu towarowego skłoniły Niemców do zrzucenia ładunków. Bomby eksplodowały jedna za drugą, trafiając w tory, spadając na pola, aż w końcu uderzyły w budynki stacyjne. 

Minuta, może dwie po tym, lotnicy zauważyli pociąg znajdujący się dwie stacje dalej, w rejonie lasu. Nie było nawet co się zastanawiać - po otwarciu luku bombowego, na ziemię spadło co najmniej kilkanaście ładunków. Po kilkunastu sekundach lotu, przy zetknięciu z ziemią zaczynały eksplodować - świadkowie na pewno widzieli detonacje zbliżające się coraz bardziej do celu, aż w końcu nastąpiły trafienia bezpośrednio w rejonie pociągu. Dalej samoloty skierowały się w stronę Gniezna, gdzie dokonały kolejnego bombardowania dworca kolejowego, niszcząc przy tym parowozownię.

Dalszymi świadkami nalotu na pociąg znajdujący się na stacji Gębarzewie byli mieszkańcy zarówno tej wsi, jak i tych położonych bliżej Gniezna - Kokoszek i Pustachowy. Na miejscu zastano tragiczny widok - rozbite wagony, rannych oraz zabitych. 


Zbombardowany parowóz pospieszny Pd5 na terenie gnieźnieńskiej stacji - wrzesień 1939 r.

- Zginęło wtedy bardzo dużo osób. Byłem tam, widziałem, jak zwłoki widłami wrzucali do mogiły w lesie. Dużo osób przychodziło po bombardowaniu na stację. W wagonach, gdy ugaszono pożar, znajdowały się jeszcze rzeczy, które można było wykorzystać: materiały, płótna, gliniane garnki. Kobiety kradły i robiły z materiału ubrania - wspominał po wielu latach śp. Franciszek Słomian, mieszkaniec Gębarzewa, który w momencie wybuchu wojny miał 15 lat. Nie wiemy jednak nic więcej o tym, co tak dokładnie stało się tego dnia na stacji. Źródłem informacji jest też sam krzyż na grobie osób, które tego dnia miały zginąć w tym miejscu. Widnieje na nim informacja, że jest to "zbiorowa mogiła ofiar katastrofy pociągu ewakuacyjnego z Poznania - pracowników PKP i ich rodzin". Zgodnie z dalszą treścią, w grobie tym mają spoczywać: 

  • Katarzyna Klorek, lat 42
  • Zofia Klorek, lat 18
  • Wiktoria Dudek
  • Kędziora
  • Nowak oraz troje jego dzieci

W sumie w tym miejscu pochowanych ma być osiem osób. To jednak nie wszyscy. W księgach kościelnych parafii w Pawłowie (zgony) znajduje się informacja, że tego dnia "na torze kolejowym w Gębarzewie" zabite zostały Maria Mikułowa, lat 65, a także jej córka Seweryna Mikułówna, lat 35 - obie z Poznania. Ich pogrzeb miał się odbyć dzień później. Co ciekawe, w księdze nie wspomina się ani słowem o pozostałych osobach, które mają spoczywać na stacji w Gębarzewie. Czyżby zostali pochowani bez księdza?


Zbiorowy grób ofiar z 6 września 1939 roku na stacji w Gębarzewie.

Z zapisków parafii w Czerniejewie wiemy także, że na tej stacji tego samego dnia zginęła prawie cała rodzina Peplińskich - Franciszek (lat 73, rolnik), Małgorzata (lat 29, zawiadowca stacji), a także dwoje dzieci - Zofia (4 lata) i Andrzej (1 rok). Przy tym wpisie znajduje się adnotacja: Jako uciekinierzy z Gniezna zginęli od bomby, która uderzyła w dworzec w Czerniejewie pow. Gniezno (...). Pochowani przy dworcu obok stacji w Czerniejewie. Od dnia 15 listopada 1939 r. zwłoki przeniesiono na cmentarz w Marzeninie pow. Września. O wypadku doniósł p. Teofil Pepliński dnia 4 stycznia 1940 r. - kończył wpis ks. Krause. Dodajmy iż Teofil Pepliński był mężem Małgorzaty i ojcem dwójki zabitych dzieci. 

 
Zbombardowana stacja Czerniejewo (Szczytniki Czerniejewskie) - wrzesień 1939 r.

Wracając do Gębarzewa - sprawa grobu na stacji kolejowej (choć nieco na uboczu) wydawałaby się w zasadzie opisaną, gdyby nie fakt iż w tej historii pojawiają się pewne nieścisłości. W sprawie mogiły udało się porozmawiać z kilkoma mieszkańcami Gębarzewa, w tym jedną z osób, która urodziła się przed wojną. Informacje uzyskane tą drogą, zapewne na skutek upływu wielu lat, nie wyjaśniły w żaden sposób tego, co dokładnie stało się 6 września 1939 roku. W świadomości społecznej żyje jednak jeszcze jedna mogiła, która znajduje się na terenie Lasu Miejskiego, blisko torów kolejowych na odcinku między Gębarzewem a Żydowem (oddział 266a). Ma w niej spoczywać nieznany z imienia i nazwiska żołnierz Wojska Polskiego, poległy w 1939 roku. Skąd tu się wziął? Z jakiej jednostki pochodził? Nic więcej nie wiadomo. 

Zamieszanie w sprawie wydarzeń sprzed ośmiu dekad wprowadza też jeszcze jeden dokument, odnaleziony w Archiwum Państwowym w Poznaniu Oddział w Gnieźnie. Teczka zatytułowana "Lokalizacja Pomników Pamięci Narodowej z lat wojny 1939-1945 na terenie m. Gniezna i powiatu gnieźnieńskiego", jest ewidencją miejsc kaźni, cmentarzy, pojedynczych mogił oraz tablic związanych z II wojną światową. W dokumencie tym, sporządzonym w 1976 roku na rzecz Urzędu Miejskiego w Gnieźnie, dla miejscowości Gębarzewo znajdują się dwie adnotacje, które nie pozwalają na spokojną interpretację powyższych wydarzeń: 

Ofiary terroru. Z bliżej nieznanych powodów Niemcy rozstrzelali w 1942 r. w czasie służby 8 Polaków - kolejarzy na wzgórzu opodal stacji kolejowej. Być może Niemcy posądzali pomordowanych o przynależność do polskiego ruchu oporu, gdyż na tej stacji kolejowej zachodziły od roku 1941 ciągłe sabotaże. Gębarzewo leżało na ważnym szlaku kolejowym, przez które przechodziły transporty wojskowe na front wschodni. Rozstrzelanych pogrzebano w zbiorowej mogile na miejscu mordu, na wzgórzu pod lasem. Miejsce to jest upamiętnione krzyżem. Na odcinku szlaku kolejowego Gębarzewo - Żydowo.

Podczas spotkania z mieszkańcami Gębarzewa pojawiały się historie, w których mówiło się o "szabrowaniu" pociągu. Tego mieli zaś pilnować Niemcy, którzy strzelali do tych, którzy próbowali ukraść cokolwiek z przechowywanego w wagonach towaru. W tych historiach brakowało jednak konkretnej daty. Czy były to składy, które ocalały po bombardowaniu i zostały przejęte przez wojsko niemieckie na początku okupacji? Czy może były to jakieś inne akcje "sabotażowe" w rejonie stacji w późniejszym okresie wojny?

Druga notatka ze wspomnianego dokumentu jest równie ciekawa:

Miejsce straceń i pochówku. W styczniu 1945 r. podczas ewakuacji Niemców z Poznańskiego przejeżdżał tym szlakiem kolejowym m.in. pociąg towarowy, załadowany Polakami i Rosjanami. Na odcinku między stacjami kolejowymi Gębarzewo-Żydowo hitlerowcy zatrzymali w polu transport wyładowali wielu Polaków i Rosjan i na miejscu ich rozstrzelali z broni maszynowej. Działo się to w nocy dlatego wielu z tej grupy było lżej lub ciężej rannych. Trudno ustalić liczbę zabitych i zmarłych wskutek odniesionych ran postrzałowych. Podczas tej krwawej masakry została m.in. zabita kobiet z dzieckiem. Zwłoki zabitych pochowano na miejscu zbrodni. Po wojnie mąż zamordowanej kobiety z dzieckiem ekshumował zwłoki, które spoczywały w osobnym grobie i wywiózł je do miejsca swego zamieszkania. Miejsce straceń i pochówku reszty ofiar terroru hitlerowskiego jest starannie utrzymane i oznaczone. 

Wobec powyższego pojawia się szereg pytań:

  • Ile zdarzeń, w których ginęli ludzie, miało miejsce w okresie wojny na stacji w Gębarzewie lub w jej pobliżu? 
  • Gdzie znajdują się dwa groby masowe z 1942 i 1945 roku, wspominane w dokumencie z 1976 roku? Czy zostały ekshumowane, czy raczej zapomniane zaniknęły jak pamięć ludzka?
  • Czy może na przestrzeni lat doszło do pomyłki i w grobie zabitych w nalocie z 1939 roku spoczywa ktoś inny? W końcu w księgach parafialnych nie ma o nich żadnych informacji...
  • Czy - być może - grób rzekomego NN żołnierza Wojska Polskiego z 1939 roku kryje szczątki większej grupy osób?

Sprawa wydaje się być nieco zawiła i wymagająca wyjaśnienia. O tej historii oraz archiwalnym dokumencie powiadomiony został Instytut Pamięci Narodowej. Miejmy nadzieję, że kiedyś uda się przynajmniej ustalić -może już nie to, co dokładnie działo się w latach 1939-1945 w rejonie stacji, ale przynajmniej czy na tym obszarze nie ma czasem jeszcze innych miejsc pochówku, o których wypadałoby pamiętać.


Jeśli posiadają Państwo jakiekolwiek informacje, fotografie lub archiwalia, dotyczące powyższego tematu, albo ciekawe historie, stare zdjęcia lub inne materiały, którymi chcieliby się podzielić z nami i mieszkańcami Gniezna, prosimy o kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Za pomoc w przygotowaniu materiału dziękuję p. Tomaszowi Ryszczukowi, sołtysowi wsi Gębarzewo.


Źródła:
Tajemnice Gniezna, aut. Tomasz Tomkowiak, Gniezno 2012
Życie przemija, pamięć pozostaje, red. Szczepan Kropaczewski, Czerniejewo 2017
Zabytkowa Stacja Kolejowa Gniezno, Miron Urbaniak, Łódź 2010
Zdjęcia: własne, fotopolska.eu, Izba Pamięci PKP w Poznaniu (za: Zabytkowa Stacja Kolejowa Gniezno)

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane