Był spokojny, niedzielny wieczór, kiedy mieszkańcy domów u zbiegu ul. Chrobrego i Sobieskiego usłyszeli głuche wystrzały, jakie padły w jednej z restauracji. Po chwili z lokalu wybiegło w panice kilku klientów krzycząc: - Zabił! Zabił dziewczynę!
Było czwartkowe przedpołudnie, kiedy nad Gnieznem, nad którym codziennie dymiło pełno kominów zakładowych, w pewnym momencie pojawiła się gęsta, czarna chmura.
Było późne popołudnie, kiedy do pomieszczenia zakładu szklarskiego przy ul. Lecha wszedł młody mężczyzna. Obecny w środku nie zdążył nic powiedzieć, kiedy w jego stronę padły dwa strzały z pistoletu.
Wydawać by się mogło, że problem z zakupieniem prezentu „na ostatnią chwilę”, jest znakiem naszych czasów. Nic bardziej mylnego.