Oto dalszy ciąg epilogu spółki Gnieźnieńskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, której jedynym "dzieckiem" jest blok mieszkalny przy ul. Liliowej pobudowany dwie dekady temu. Instytucja postawiona została w stan likwidacji z dniem 31 marca, kiedy to odbyło się nadzwyczajne zgromadzenie wspólników, na którym podjęto tę decyzję. Zgodnie z oczekiwaniami likwidatorem został Rafał Tomczak: - W tej chwili mamy trzeci tydzień likwidacji i sytuacja wygląda następująco: 5 kwietnia został złożony wniosek do sądu o otwarcie likwidacji, 6 kwietnia poinformowaliśmy Urząd Skarbowy, ZUS i Główny Urząd Statystyczny, 12 kwietnia złożyłem wniosek o ogłoszenie w Monitorze Sądowym i to wszystko na obecną chwilę, a czynności likwidacyjne są prowadzone zgodnie z harmonogramem - mówił Rafał Tomczak na posiedzeniu Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska. Ten temat posiedzenia był okazją do tego, by wypytać likwidatora o kwestie interesujące radnych, na które wcześniej nie można było uzyskać odpowiedzi - od prezesa czy władz miasta.
Radny Ryszard Niemann zapytał: - Jak wygląda kwestia wykorzystania urlopu przez prezesa Jacka Kowalskiego? Rafał Tomczak odparł: - Zaległy urlop w wymiarze 29 dni będzie musiał zostać rozliczony i zapłacony. Na to radny, który już wcześniej pytał o tę sprawę na komisjach i sesjach, ale nie mógł doprosić się odpowiedzi, stwierdził: - Czyli mamy pewne deja vu. Muszę powiedzieć coś mocnego. Kto jest w radzie nadzorczej? - zapytał. - Oddelegowani przez zgromadzenie wspólników czyli przez pana prezydenta - odpowiedział likwidator. Ryszard Niemann przyznał: - Dla mnie to jest kolejny koszt. Każdemu należy się urlop za wykonywanie pracy. Prezydent twierdził iż nie wiedział, teraz my się o tym dowiadujemy, no to jest jakieś kuriozum. Gdzie jest reakcja prezydenta? Dopiero się dowiedział, jak było zgromadzenie wspólników? Wcześniej nie mógł się dowiedzieć tego? Dla mnie to jest niepoważne!
Atmosferę próbował nieco uspokoić przewodniczący Janusz Brzuszkiewicz, ale Ryszard Niemann stwierdził iż musi to skomentować stanowczo: - To jest coś niebywałego! To znów się dzieje! - stwierdził radny, nawiązując tym samym do poprzednich sytuacji, kiedy Jacek Kowalski jako prezydent także nie wykorzystał należnego mu urlopu i trzeba było przyznać mu ekwiwalent z tego tytułu (na koniec drugiej kadencji np. 36 tys. złotych): - Ja pytałem, kolega też tu pytał i co się stało? Kto za to odpowiada? Prezydent przez radę nadzorczą. Czyli też to firmuje i kryje. Dał mu pracę politycznie, dał mu z wdzięczności, że poparł go w wyborach w drugiej turze i teraz na koniec jeszcze da mu odprawę. Ja to mówię wyraźnie. Jeszcze narobił długów. Jak był pan Gawrych (poprzedni prezes spółki - przyp. red.) to wszystko było super, może nie było idealnie, ale nie było długów. Teraz trzeba spłacać różne koszty i o tym mówiłem, uprzedzałem, prosiłem, a prezydent mówił, że "nie, tego nie wiem, to dopiero jak będzie likwidowana spółka". To jest chyba kpina ze mnie i ze wszystkich mieszkańców miasta - stwierdził Ryszard Niemann i dodał krótko: - To jest po prostu skandal! Nepotyzm polityczny to jest mało powiedziane! Jak długo prezydent Budasz będzie wdzięczny Jackowi Kowalskiemu, ile i za co? - pytał oburzony stwierdzając jeszcze, że to są środki wypracowane przez mieszkających w TBS.
Rafał Tomczak stwierdził iż Jacka Kowaskiego, jako prezesa spółki, obowiązywała umowa o pracę i wygasła ona z dniem 31 marca: - Wówczas nabył on uprawnienia emerytalne, a ponieważ z jakiś powodów nie wykorzystał urlopu, Kodeks Pracy chcąc niechcąc... Ryszard Niemann przerwał i stwierdził: - To wszystko wiem. Dlaczego tak długo zwlekano z likwidacją TBS? Akurat w tym momencie kiedy pan były prezydent przeszedł na emeryturę. Gdyby jeszcze rok był prezesem, to by jeszcze rok zadłużał tę spółkę. Rafał Tomczak stwierdził iż nie można odmówić świadczenia za niewykorzystany urlop, ale wówczas radny stwierdził iż nikt nie mówi iż należy tego odmówić: - Prezydent wiedzę miał i pytaliśmy go, mógł sprawdzić i się dopytać i w ramach swojego obowiązku mógł otrzymać informację.
Radny Krzysztof Modrzejewski zapytał: - Kto podpisywał umowę z panem Jackiem Kowalskim i czyj podpis widnieje pod umową? Czy ta osoba mogła zobowiązać pana prezesa do wykorzystania urlopu przed likwidacją spółki, podobnie jak to się dzieje w przypadku wypowiedzenia umowy o pracę. Ile będzie wynosił ekwiwalent za te 29 dni? Likwidator spółki odpowiedział najpierw na ostatnie pytanie: - Ekwiwalent za niewykorzystany urlop, biorąc pod uwagę uposażenie, które było otrzymywane, to będzie wielkości nieprzekraczającej około 10 tysięcy złotych netto, ale jestem ostrożny w tym wyliczeniu. Na to Ryszard Niemann stwierdził: - Dwa lata był prezesem, nie? Czyli od momentu, jak został prezesem, nie był ani razu na urlopie i teraz bierze za to ekwiwalent? Ktoś stwierdził iż na rok obowiązuje 26 dni urlopu, a Rafał Tomczak dodał: - Można było zobowiązać do wykorzystania urlopu przez pana Kowalskiego gdyby jeszcze trwał okres wypowiedzenia, a w chwili obecnej umowa wygasła. Nie było okresu wypowiedzenia, dlatego jest ten obowiązek ekwiwalentu. Dodał też iż nie ma umowy przed sobą, więc nie wie czyj podpis widnieje na dokumencie.
- Sam proces likwidacji i kwestie dotyczące urlopu, to z tego co wiem, prezydent prezesa pytał o ten urlop, natomiast ta informacja przed samą likwidacją nie została uzyskana. To tyle co wiem z naszych narad - stwierdził wiceprezydent Michał Powałowski, obecny na komisji. Rafał Tomczak potwierdził iż na pismo pytające się o urlop czekano długo na odpowiedź. Dyrektor Wydziału Mienia Komunalnego Jarosław Polaszewski stwierdził: - Pismo skierowano pod koniec lutego, a odpowiedź przyszła kiedy były szykowane materiały do likwidacji.
Radna Teresa Niewiadomska zapytała: - Skoro było wiadomo, że umowa wygaśnie 31 marca, to nie można było wnioskować o to, by wziął ten urlop, który mu się należał? Rafał Tomczak odparł: - Myślę, że to potwierdziłby prezydent. Wynika to z faktu, że jedną z opcji likwidacji było to, że likwidatorem miałby zostać dotychczasowy prezes, a więc pan Jacek Kowalski. Do końca ta koncepcja była brana pod uwagę, a nie moja osoba. Ryszard Niemann zapytał, co spowodowało iż ostatecznie tak sie nie stało, na co Rafał Tomczak odpowiedział: - Przyjmuje się w kodeksie spółek handlowych, że likwidatorami są też członkowie zarządu. Michał Powałowski odparł: - Chodziło też o to, żeby mieć przejrzystość, żeby robiła to osoba obiektywna, zewnętrzna.
Całą dyskusję krótko skwitował Krzysztof Modrzejewski: - Dlaczego to wzbudza tyle emocji? Przede wszystkim z jednego względu. Wszyscy wiemy, że mieszkańcy nasi muszą ciężko pracować na swoje pieniądze, a tutaj osoba, która zarządza jednym blokiem, zleciła to jeszcze firmie zewnętrznej i za to, że nie wykorzystała urlopu, otrzyma 10 tysięcy złotych, co każdy mieszkaniec Gniezna, gdyby dostał taką kwotę, byłoby dla niego naprawdę coś wielkiego. Uważam, że to nie jest sprawiedliwie społecznie w stosunku do tego, co inni mieszkańcy muszą robić, by tyle zarobić.