Z Kurortu Gniezno nie zostało do naszych czasów nic - dosłownie. Wszystko skończyło się przez sąsiedzką zawiść oraz... cwaniactwo.
Sale do kąpieli i relaksu, gra orkiestry oraz tłumy kuracjuszy - tak oczyma wyobraźni widział Filip Flatow swój nowy, gnieźnieński interes.
- Woda wciąż nachodzi, nie jesteśmy w stanie tak dalej kopać - powiedział jeden z robotników. Słuchający tych słów mężczyzna w sile wieku, z niedowierzaniem postanowił przyjrzeć się temu, o czym jegomość mówił.