Tłumy ludzi, bliżej nieznane uroczystości połączone z obecnością wojska oraz znajome budynki ujęte na fotografiach - taki wniosek nasuwał się po pierwszym zapoznaniu z niewielkim zbiorem zdjęć, które przekazał nam pan Karol, mieszkaniec Gniezna. Może ktoś kogoś na nich rozpozna?
Florian Piasecki był jednym z uczestników akcji ratowniczej przy gaszeniu katedry w 1945 roku. Świadek tamtych wydarzeń opowiedział nam o swoich wspomnieniach z pamiętnych, styczniowych dni.
Kiedy dzień miał się ku końcowi, nad Gnieznem zapłonął ogromny znicz - to ogień pożerał katedrę. Tego widoku wielu nie zapomniało do końca życia.
Kiedy nastał poniedziałkowy świt, front był już daleko od Gniezna. Kanonada była jednak słyszalna, a gdzieniegdzie w okolicy wciąż padały strzały.
Front nadchodził coraz szybciej, a jego symptomami były ciężarówki wypełnione żołnierzami oraz rannymi, jadącymi na północny zachód.
Pospieszne pakowanie i ewakuacja trwała w zasadzie całą noc. Był mroźny, sobotni ranek 20 stycznia, kiedy do Gniezna dotarła informacja, że Rosjanie są już pod Poznaniem.
Od kilku dni Niemcy byli nerwowi. Zawsze byli, zwłaszcza wobec Polaków, ale ostatnim czasem przechodzili już samych siebie.