środa, 14 września 2016 18:19

Dwie przeciwne strony, dwa wnioski i... kontrola?

 

Cztery i pół godziny trwała bezowocna dyskusja, w trakcie której starły się dwie strony konfliktu ws. oddziału chirurgicznego oraz wotum nieufności wobec dyrekcji ZOZ.

Nadzwyczajne spotkanie rady społecznej Zespołu Opieki Zdrowotnej zostało zwołane w związku z wnioskiem, jaki został złożony w ubiegłym tygodniu przez grupę gnieźnieńskich lekarzy. Do tej sprawy dyrekcja ZOZ odniosła się jeszcze we wtorek, na konferencji zorganizowanej na dwie godziny przed zebraniem (zobacz także: "Nikt nie chciał wyrzucać chirurgów").

Obrady zainaugurował przewodniczący rady Jerzy Berlik, który na wstępie odczytał pismo od Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, który w swojej treści wyraża niepokój w związku z sytuacją wokół oddziału chirurgicznego. Następnie został udzielony głos autorom wotum nieufności: - Ta sytuacja w naszym szpitalu jest podyktowana tym, że chodzi nam o to, żeby ci chirurdzy, którzy pracowali na oddziale chirurgicznym, mogli dalej pracować i pomagać ludziom. My anestezjolodzy zapewne najwięcej z nimi współpracujemy, czy to na sali operacyjnej czy w sytuacjach, kiedy dzieje się coś innego. Chcę powiedzieć, że zawsze można było na fachową i rzetelną pomoc kolegów liczyć. Różniły nas czasem pewne rzeczy związane z organizacją pracy, ale oznacza to, że w momencie spotykania się przy pacjencie, to te rzeczy były z boku, bo najważniejszy był pacjent. Czy to się zadzwoniło o 2 w nocy czy o 5 rano lub w ciągu dnia, zawsze w nagłych sytuacjach koledzy pomagali. Na początku wydawało się, że ten konkurs to tak naprawdę sposób zmiany zatrudnienia tych chirurgów, którzy pracowali do tej pory - przyznał lek. med. Jaromir Dziel. Jak dodał, po ogłoszeniu konkursu chciano, aby dyrekcja go odwołała w obliczu możliwości wygrania przez inny podmiot: - Może to wotum nieufności nie jest skierowane po to, by zmieniać dyrekcję, ale bardziej po to, aby znaleźć konsensus i zgodę. Zacytuję dra Główkę, że szpital jest wstanie wojny i pracuje się nam bardzo źle, patrzymy na siebie wilkiem, kto jest po jakiej stronie. Naprawdę, tego nie było - mówił Jaromir Dziel.

Sąd nad chirurgią

Następnie głos zabierali kolejni lekarze i przedstawiciele środowisk pielęgniarskich, przedstawiając swoje relacje z dotychczasowymi chirurgami oraz efekty tej wieloletniej współpracy. Jak dodano, większość odebrała organizację konkursu jako formę zmiany zatrudnienia, a w efekcie zakończyło się odejściem dotychczasowych pracowników ze szpitala. W trakcie tej wymiany zdań padły już pierwsze zarzuty wobec nowej firmy, gdyż jeden z niedawnych pacjentów musiał być operowany nie w Gnieźnie, ale w Poznaniu. Na to odpowiedział obecny lek. med. Aleksander Sowier: - W jego organizmie po dwóch wcześniejszych zabiegach (wykonanych przez poprzedni zespół lekarzy - przyp. red.) zostało dużo kamieni żółciowych i nie mogliśmy go wykonać tutaj, gdyż nie da się rozliczyć kolejnej procedury wynoszącej 7-8 tysięcy w tym samym szpitalu. Także pacjent pojechał do Raszei, to tam go przyjęliśmy i mogliśmy tę procedurę rozliczyć. Tutaj powikłanie było tak poważne, że potrzeba było wysoko specjalistycznego sprzętu, by to zrobić. Takie rzeczy się zdarzają, a ja nie chcę tu oskarżać panów doktorów, bo to się naprawdę zdarza. To był trudny przypadek, ale tej procedury w Gnieźnie byśmy nie rozliczyli - mówił. 

W odniesieniu do słów o żalu, że "pozbyto" się dotychczasowych chirurgów Aleksander Sowier przekazał: - Ja też wiem, że to są dobrzy chirurdzy i już trzykrotnie składałem propozycje, aby oni pracowali tutaj na bardzo dobrych warunkach. No, ale nie możemy się porozumieć. Bardzo bym chciał, aby tacy dobrzy chirurdzy pracowali w moim zespole i nadal jestem otwarty na rozmowy, propozycja jest cały czas aktualna - mówił, kierując się do obecnych w sali lekarzy. 

Lek. med. Dariusz Igliński przypomniał rozmowy i działania, jakie zostały podjęte jeszcze w czerwcu i lipcu w związku z ujawnieniem możliwości wygrania konkursu przez podmiot zewnętrzny: - Rada Powiatu wyraziła swoją opinię i wystosowała apel, a potem także Rada Społeczna ZOZ i co się stało? Nic. Nic się nie wydarzyło, nie podjęto żadnego dialogu. Na kolejnej sesji 29 sierpnia jest już "pozamiatane". Przed posiedzeniem zostaje podpisana umowa. Nie możemy dostać odpowiedzi na radzie, ile to w końcu będzie kosztować, a Rada prosi o listę lekarzy i dostaje tylko wyrywkowo. Zgłoszonych zostało jednak 23 i każdy z nich podpisał oświadczenie, w którym jest informowany, że jest świadomy iż składając nieprawdziwe oświadczenie, grozi mu kara - mówił Dariusz Igliński, wypominając iż obecnie poradnia działa w sposób znacznie ograniczony: - Apeluję o dialog - zakończył.

Powrót do przeszłości

Głos zabrał także Zenon Łyszczarz z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pracowników Samorządów Terytorialnych w Gnieźnie: - Jesteśmy przeciwni temu, aby poprzez wotum nieufności, wywierać presję dotyczącą odwołania dyrektora - mówił i odczytał pismo od związków zawodowych, które sprzeciwiają się, aby "wąska grupa lekarzy reprezentowała swoje podmioty gospodarcze i niebędąca zatrudnionymi na umowę o pracę o tym decydowała": - Ja się pytam, czy ktokolwiek robił spotkania tego typu, jak kilka lat temu dyrektor Frąckowiak wyrzucał pracowników jak chciał? Czy ktoś wyraził chęć obrony tych ludzi? Pielęgniarki, położne, salowe były wyrzucane! Czy to warto było wówczas tych maluczkich bronić? No nie. Prawie 80 ludzi zostało wyrzuconych. Apeluję! Jesteśmy przeciwni, by w przededniu podpisania umowy na rozbudowę szpitala robić tego typu bałagan! - mówił Zenon Łyszczarz i zaznaczył, że pod apelem związków zawodowych zostało zebrane 250 podpisów. Czesława Jasińska przewodnicząca Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" dodała, że na etatach w szpitalu pracuje 524 osoby, a na umowach kontraktowych 151 lekarzy, a o pracę 30, w tym 16 rezydentów. Maciej Knitter, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Pielęgniarek i Położnych w Gnieźnie także zaapelował o wspólne porozumienie się w sprawie szpitala i przyłączył się do opinii związków zawodowych w temacie sprzeciwu dla wotum nieufności dla dyrektora.

Następnie głos zabrał m.in. ordynator oddziału ginekologicznego lek. med. Grzegorz Gliniewicz: - Pracuję w tym szpitalu 37 lat, zdobyłem wszystkie szczeble umiejętności wiedzy, doświadczenia. Śledzę ten szpital od samego początku, jak tylko tu przyszedłem i czegoś podobnego nie spodziewałem się na koniec swojej kariery lekarskiej. To jest pokłosie pewnych działań. Kiedy przyszedł pan dyrektor Bestwina miałem duże oczekiwania i dużo zaufania do niego, ale niestety kolejne decyzje powodowały, że zapał coraz bardziej się studził - mówił ordynator i dalej kontynuował: - Z chirurgami współpracuję od lat, widziałem rozwój ich kariery i rozwinęli się do - można powiedzieć - orłów chirurgii. Życzę sobie współpracy w każdej chwili z takimi specjalistami. Na nich mogłem liczyć w każdym momencie i nigdy nie miałem z tym problemów (...). Informację o tym, że ma się to zmienić, przyjąłem z ogromnym niepokojem i nadal mam to odczucie. - mówił Grzegorz Gliniewicz, przytaczając także pierwsze przykłady już złej współpracy z firmą SOWMED. Do głosu dołączył również lek. med. Ryszard Gieryn: - Bardzo się dziwię państwu, że tak spokojnie tu sobie rozmawiacie. Ja, będąc mieszkańcem Gniezna i wiedząc to co wiem, już dawno bym "narobił w pory". Swoje dziecko, które zachorowało na wyrostek, wysłałem do Torunia. Nie kazałem tutaj operować. Pan Sowier już dwa oddziały rozwalił, ale w Raszei można było rozwalić jako pełnoprofilowy oddział dlatego, że w Poznaniu jest kilka takich oddziałów, natomiast w Gnieźnie oddział chirurgiczny jest tylko jeden - mówił lekarz i dodał, że problemy są już z samym SOR-em, gdzie pacjenci się odbijają od drzwi i jeżdżą do innych szpitali: - Czy o to nam chodziło? 

Wrogie przejęcie

W odpowiedzi na zarzuty lekarzy głos zabrał ponownie Aleksander Sowier: - Oddział na Raszei funkcjonuje bardzo dobrze. Od sześciu lat tam pracuję i miasto zainwestowało 10 mln w ten oddział w zamian za to, że tak dobrze funkcjonujemy. To jest zupełna nieprawda co pan mówi. Nie wiem skąd pan te informacje bierze. Jego wypowiedzi jednak ciągłe przerywały głosy obecnych w sali lekarzy i pielęgniarek, padały także mało odpowiednie do poziomu dyskusji określenia. Lek. med. Ziemowit Kowalski stwierdził: - My panu oddamy miesięczne wynagrodzenie, tu nie chodzi o pieniądze. Niech pan je weźmie i pojedzie do domu. W końcu po raz kolejny atmosferę i przekrzykiwanie się próbował uspokoić Jerzy Berlik. - Propozycja od pana Sowiera, aby dla niego pracować to jest mniej więcej tak, jakby ktoś z państwa mieszkał we własnym domu, wywalił państwa z niego, a potem zaproponował wynajęcie pokoju. To było tzw. wrogie przejęcie. Mam mnóstwo telefonów od kolegów chirurgów z Poznania, którzy pytają się i kibicują nam, życząc powodzenia w walce z doktorem Sowierem, bo wiedzą co przeżywali wcześniej na Raszei (...). Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w to, że wykazywanie 23 lekarzy nie miało na celu niczego innego, jak zdobycie punktów w konkursie - mówił Ziemowit Kowalski i podał kolejną odpowiedź na propozycję pracy: Drugim powodem, dla którego nie chcemy współpracować z panem jest to, że wystarczy wejść do Biuletynu Informacji Publicznej w Śremie i poczytać interpelacje radnych o to, jak szpital jest zadłużony na 50 mln złotych, doktor Sowier sądzi go o 500 tysięcy. Kiedy jest to 70 milionów, doktor Sowier sądzi go o kolejne pieniądze. Wie pan jak było i to wszystko jest tam napisane.

Pojawił się też zarzut: - Kierownik podmiotu jest zobowiązany do codziennej obecności w miejscu pracy i wykonywania wizyt lekarskich. Domyślam się, że to pan jest kierownikiem. Tak? - pytał Ziemowit Kowalski. Po potwierdzeniu tego przez Aleksandra Sowiera, Ziemowit Kowalski mówił dalej: - Sam widziałem pana trzy dni temu w szpitalu Raszei w godzinach, w których powinien być w Gnieźnie. Chirurg wymieniał dalej kolejne czynniki, dla których obecna sytuacja w szpitalu oraz działalność firmy SOWMED jest początkiem problemów w gnieźnieńskiej chirurgii. Lek. med. Karolina Domagała-Nowak przyznała: - To co dzieje się z poradnią, to jest prawda. Mam pacjentów, którzy stoją w rejestracji od 7:00 i dowiadują się, że zarejestrowanych zostanie 10-15 pacjentów, albo że przed południem nie ma w ogóle lekarza i będzie popołudniu. Proszę mieć na uwadze fakt, że poradnia chirurgiczna przy szpitalu ZOZ jest czymś w rodzaju pierwszej pomocy i my tam wysyłamy pacjentów z urazami. To nie może tak być, że to jest pacjent planowy i może sobie czekać - mówiła lekarka i przypomniała lipcowe posiedzenie rady społecznej ZOZ: - Mieliśmy wątpliwości co do funkcjonowania oddziału i poradni chirurgicznej od 1 września i mam pytanie o to, kto ponosi koszt transportu pacjenta na USG do szpitala św. Jana? Kto ponosi koszt stablerów? Dlaczego, mimo rekomendacji rady społecznej i Rady Powiatu, nie unieważnił pan tego konkursu?

Kolega S.

- Potrzebujemy trochę czasu i obiecuję, że to wszystko będzie dobrze działać. Zmieniamy ten oddział i to dlatego budzi tyle emocji. Ja wiem, że jesteście panie związane z lekarzami i te emocje są naturalne. Pan mówi, że ja pana wyrzuciłem z domu, ale ten oddział nie jest pana, a właścicielem jest powiat. To nie jest pana dom - odpowiedział Ziemowitowi Kowalskiemu przedstawiciel SOWMED-u Aleksander Sowier i kontynuował: - Powiedzieliście wiele złych rzeczy o oddziale i nie chciałbym w taki ton dyskusji wchodzić, że będę teraz wywlekał iż w dyżurce znaleźliśmy 80 czy 70 nierozliczonych historii chorób. To są setki tysięcy straty dla szpitala - są to pacjenci zoperowani, ale nierozliczeni w NFZ. Nie chcę o tym mówić, bo po co? Ja nie chcę wchodzić w taki ton, że będziemy się oskarżać. Państwo jesteście moimi kolegami chirurgami i lekarzami. Przerwał mu głos: - Ja inaczej koleżeństwo rozumiem panie S. Aleksander Sowier kontynuował: - Kolegami po fachu, ma się rozumieć. Też jestem chirurgiem i temu nie zaprzeczycie. Proszę o spokój i cierpliwość. 

Aleksander Sowier przekazał iż był pewien, że w konkursie gnieźnieńscy lekarze złożą dokumentację i będą konkurować z nim w rozstrzygnięciu: - Dlaczego nie wzięliście tej odpowiedzialności? To nie było wrogie przejęcie, tylko po prostu zobaczyłem w internecie ogłoszenie i złożyłem dokumenty i wygrałem. W odpowiedzi na zarzuty o szpital w Śremie odpowiedział: - To stek informacji niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Nadróbki były, ale na wyraźne polecenie starosty i dyrektora szpitala. To jest jednak zupełnie inny temat. 

Na koniec Aleksander Sowier odparł: - Nie spodziewałem się takiej sytuacji. Bardzo mi przykro, że panie pielęgniarki mówią takie rzeczy, kiedy my się staramy. Dajcie nam trochę czasu i może dojdzie do dialogu i zrozumienia między nami.

Odrzucone oskarżenia

Po przerwie w posiedzeniu Rady Społecznej ZOZ, głos zabrała dyrekcja placówki: - Jeżeli ktoś sugeruje, tak jak państwo w tym piśmie, że coś było nieuczciwe z założenia i zrobione nie dla chirurgów, tylko dla kogoś innego, to jest to krótko mówiąc pomówienie - przyznał Krzysztof Bestwina i dalej mówił: - Jeśli chodzi o pracę oddziału, to obserwujemy to. Na podsumowanie przyjdzie czas, bo trudno jest podsumować po pierwszym tygodniu pracy podmiotu, który zaczynał w warunkach, jakich zaczynał. Do 1 września zostało tyle złych słów powiedzianych na temat pana Sowiera i jego zespołu, to ja się nie dziwię, że niektórzy mają obawy o to czy przyjść czy nie przyjść. Mam nadzieję, że praca doktora Sowiera i jego zespołu spowoduje, że pacjenci się przekonają, a organizacja pracy i kontakt spowoduje, że pacjenci będą - twierdzi dyrektor ZOZ.

W sprawie ciągłych zmian w harmonogramie pracy chirurgów, Ewa Jachimczyk wyjaśniła powody ciągłych zmian uzasadniając iż NFZ o wszystkim wie: - Nie ma żadnego zaburzenia w wykonaniu kontraktu, a co do organizacji pracy w poradni - chcemy rozszerzyć zakres godzin, gdyż dotychczasowa organizacja też pozostawiała wiele do życzenia. 

W dalszej części dyrekcja odnosiła się do kolejnych zarzutów lekarzy, jakie zawarte zostały we wniosku o wotum nieufności. Przedstawiono także obliczenia, na podstawie których wykazano iż gnieźnieńscy chirurdzy mieli szansę wygrać konkurs, zdobywając więcej punktów niż ostatecznie otrzymał osamotniony w rozstrzygnięciu SOWMED. Spotkało się to jednak z reakcją obecnych chirurgów, a atmosferę w pomieszczeniu, poza panującą dość ciepłą jak na wrzesień aurą, podnosiły także kolejne zarzuty i stwierdzenia obu stron.

Umowa podpisana w pięć minut?

Ostatnią godzinę obrad zajęły "mowy końcowe" w sprawie wniosku o wotum nieufności dla dyrekcji ZOZ. - Jest interes lekarski i interes publiczny. Trochę one nie idą te interesy ze sobą w parze. Ta obrona pracowników przez związki jest dla mnie zrozumiała. Muszę jednak zaprotestować w imieniu swoim i kolegów radnych, na retorykę stosowaną podczas tej dyskusji. Państwo mówicie o wojnie, która została zainicjowana w szpitalu z winy pana dyrektora. To nie pan dyrektor ją zainicjował, ale ci, którzy po raz pierwszy zwołali nadzwyczajną sesję Rady Powiatu Gnieźnieńskiego, kiedy po raz pierwszy pojawiły się emocje i to nie takie, jak tutaj, ale takie, po który pan Sowier sam zapowiadał iż może złożyć pozew za naruszenie dóbr osobistych, bo takie słowa padały na sesji - mówił Marcin Makohoński, członek rady społecznej i dodał: - Dzisiaj mówimy rzeczy, o których by mi się nie śniło. Czekamy na to, aż SOWMED-owi potknie się noga, nie daj Boże ktoś umrze na sali operacyjnej i wtedy zobaczymy. I co wtedy? Ogłosimy w mediach, że nie udało się? Oceniamy firmę po 13 dniach pracy. Co to jest 13 dni pracy w momencie, kiedy ta firma została skrytykowana jeszcze przed przyjściem do szpitala? - dodał.

W odmiennym tonie wypowiedziała się etatowy członek Zarządu Powiatu Gnieźnieńskiego Maria Suplicka: - Niestety, odważę się tu powiedzieć, że w Zarządzie też mamy taki swoisty "stan wojny". To właśnie wynika z tego, że mamy podzielone zdania w zakresie rozwiązywania problemów szpitala. Powiem, że na początku tej kadencji sama cieszyłam się ze zmian i namawiałam obecny Zarząd, aby kontynuować budowę i by zabezpieczyć potrzeby zdrowotne mieszkańców. Dzisiaj stoimy w takim punkcie, że pewne czynności się dokonały - mamy podpisaną umowę z zewnętrzną firmą na świadczenie usług. Jakie są konsekwencje? Oceniam to tak, że pozbyliśmy się grupy wykwalifikowanych specjalistów. Podkreślam: pozbyliśmy się. Zostało to zrobione w sposób zamierzony i rada społeczna szpitala i powiatu gnieźnieńskiego, zostali postawieni przed faktem dokonanym. Taka zmiana organizacji w szpitalu wymagałaby, mówiąc jako 10-letni urzędnik, konsultacji nie tylko z radami, ale także z personelem i środowiskiem, które jest bezpośrednio uczestniczył w zmianie tej organizacji. Te aspekty zostały pominięte - mówiła Maria Suplicka i dodała, dlaczego uważa iż niektóre działania prowadzone były z premedytacją: - Z dużym zażenowaniem widziałam na ostatniej nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu, kiedy pięć minut przed posiedzeniem, pan dyrektor mówił przed kamerą, że umowa nie jest podpisana, po czym po pięciu minutach stanął przed radą mówiąc, że umowa została podpisana. Dla mnie te działania budzą kompletny brak zaufania do kierownika jednostki - mówiła dyrektor, dodając iż nie rokuje to pozytywnych sygnałów na przyszłość. 

Nowy wniosek i brak zgody

Głos zabrał także członek rady społecznej Tadeusz Purol, który w swojej wypowiedzi poparł wniosek o odwołanie dyrekcji ZOZ. Przewodniczący Jerzy Berlik przyznał, że w sprawie całego konfliktu zasięgał informacji w wielu środowiskach i u wielu źródeł: - Postawienie zarzutu, że wszystko jest źle, to byłby grzech moim zdaniem. Sami lekarze są w stanie stwierdzić, że są podzieleni w sprawie tego, co się wydarzyło w szpitalu. To samo dotyczy personelu medycznego, pracowników i pacjentów. W odniesieniu do atmosfery, jaka wytworzyła się na poprzedniej radzie społecznej w lipcu br., odparł: - Przeczuwałem, że sytuacja staje się napięta coraz bardziej i prosiłem o to, abyśmy podjęli uchwałę o wyznaczenie mediatora między dyrekcją a zespołem chirurgów, by załagodzić konflikt. To się zakończyło bez echa, a dzisiaj są tego efekty - mówił Jerzy Berlik stwierdzając, że wina jest po obu stronach: - Dzisiaj padają wnioski, moim zdaniem, za daleko idące. 

Głos zabrała starosta Beata Tarczyńska postanowiła złożyć wniosek w sprawie przeprowadzenia kontroli Zespołu Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie w przedmiocie oceny zgodności z obowiązującymi przepisami postępowania konkursowego na udzielenie świadczeń zdrowotnych. W ramach tej kontroli miano by się także przyjrzeć systemowi dokonywania zakupów sprzętu na rzecz szpitala. Jednocześnie apelowała o niewydawanie opinii w sprawie pisma lekarzy o wotum nieufności: - Padło wiele zarzutów i uważam, że uczciwością jest, by dać szansę, aby te zarzuty albo rozwiać, albo potwierdzić. To, że jest zlecona ta kontrola, w mojej ocenie jest również dowodem mojej bezstronności, gdyż też muszę podjąć decyzję na jakiejś podstawie. Na podstawie tych wszystkich wypowiedzi, takiej decyzji podjąć nie mogę, bo byłabym nie w porządku, wierząc w te wszystkie rzeczy, które zostały powiedziane, nie sprawdzając ich - mówiła Beata Tarczyńska. W odpowiedzi na to Maria Suplicka stwierdziła, że badanie procedury konkursowej w zasadzie nic nowego nie wniesie. Pojawiły się głosy, aby kontrolę taką wykonała odpowiednia komisja, która pozwoli zachować obiektywizm. 

W pewnym momencie pojawił się problem przyjęcia wniosku starosty. Działacze rady społecznej, przedstawiciele Zarządu oraz prawnik zaczęli się sprzeczać o to, czy powinien on zostać przyjęty w formie uchwały. W końcu pojawił się wniosek o przerwanie posiedzenia Rady Społecznej ZOZ z uwagi na późną porę (godzina 21:30) i kontynuowanie jej w przyszłym tygodniu.

12 komentarzy

  • Link do komentarza Kasia poniedziałek, 19 września 2016 14:04 napisane przez Kasia

    Oczywiście wszyscy się kłócą, a towarzystwo się bardzo spolaryzowało. Jeden rozsądny Jerzy Berlik ( wice-starosta ) potrafi zachować odrobinę rozsądku w całym tym sporze.

  • Link do komentarza personel czwartek, 15 września 2016 21:01 napisane przez personel

    To jest sen!!!! Bo nie wydaje mi się aby była to jawa, jak można lekceważyć tak poważne zarzuty tyle dowód na zaniedbania, nie spełnianie warunków umowy i nasi radni NIC. Czy te pielęgniarki z oddziału który w akcie desperacji tam były i powiedziały prawdę to nic nie znaczy? A pan Sowier śmieje się i dowodzi swojej pewnośći dzień po radzie społecznej nadal nie spełnia warunków umowy (nie prowadzi obchodu a na oddziale nadal nie ma 5 wymaganych specjalistów). Co musi się stać

  • Link do komentarza Ktoś ** czwartek, 15 września 2016 13:52 napisane przez Ktoś **

    Nie dziwi mnie wypowiedź Zenona Łyszczarza z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pracowników Samorządów Terytorialnych w Gnieźnie: - Jesteśmy przeciwni temu, aby poprzez wotum nieufności, wywierać presję dotyczącą odwołania dyrektora".Przecież pan Łyszczarz ,pan Bestwina byli honorowym gośćmi na weselu dziecka pary małżeńskiej z Turku.Para ta, to ratownicy z Turku zatrudnienie w gnieźnieńskim Pogotowiu Ratunkowym. O dziwo pani została koordynatorem gnieźnieńskiego P.R. Cuda na kiju dzieją się w ZOZ Gniezno. Sovmed obsadza na dyżurze syna p. Sowiera. Pytam się jakie może mieć doświadczenie lekarz na pierwszym roku rezydentury ? Nie chciałabym być pacjentką takiego lekarza. Pod telefonem miał być lekarz ze specjalizacją.Może i był ,ale nie na terenie miasta Gniezna. Nie wyobrażam sobie sytuacji,kiedy zajdzie konieczność natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Może będziemy dzwonić po naszych chirurgów z prośbą o pomoc w walce o życie ? Myślę,że żaden by nie odmówił. Nie wiem,co jeszcze można zrobić,żeby sytuacja gnieźnieńskiego ZOZ-u uległa całkowitej zmianie ? Wotum nieufności jest ,nie ma co odwlekać i przekładać podjęcie decyzji na kolejnej radzie. Mijają dni,które działają na niekorzyść szpitala .

  • Link do komentarza pracownik czwartek, 15 września 2016 11:29 napisane przez pracownik

    Wielkie słowa uznania dla dyrektora Bestwiny za nieugiętą postawę tym panom już dawno to się należało.

  • Link do komentarza pielęgniarka czwartek, 15 września 2016 08:40 napisane przez pielęgniarka

    Polityka na bok,ważne są fakty!Nie bronie chirurgów bo taki wstrząs im się należał ale ze Sowmedem dyrektor też powinien zribić porządek.Mniej pacjentów w poradni-mniej punktów,mniej pieniędzy.Wszystkie poważniejsze operacje wysyłane na Poznań-dobrze płatne procedury uciekają,pieniądze trafiają do Poznania,Gniezno zostaje z niczym.Do tej pory nasi chirurdzy operowali wszystko i zarabiali a teraz się nie da?Poznań zabiera nam kase!A może właśnie o to dyrekcji chodzi-zadłużyć szpital i sprywatyzować?

  • Link do komentarza gonzo czwartek, 15 września 2016 00:02 napisane przez gonzo

    @ Andresen - A może tak, dlaczego więc nie spróbować wszystkiego odkręcić?

  • Link do komentarza dejot środa, 14 września 2016 22:21 napisane przez dejot

    Najprostszym sposobem na pozbycie się tej dyrekcji jest strajk.
    Politycy też niczego innego się nie obawiają.
    Czas zacząć wymachiwać cepem.

  • Link do komentarza Dr Hans Christian Andersen środa, 14 września 2016 22:17 napisane przez Dr Hans Christian Andersen

    Do kometa:
    Wtedy kiedy Sowmed opuści Gniezno i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie?

  • Link do komentarza obserwatorka środa, 14 września 2016 22:01 napisane przez obserwatorka

    sposób postępowania dyrekcji w tym i innych przypadkach wskazuje, że ktoś tu w ogóle nie chce iść na żaden kompromis dla zasady "nie, bo nie!" więc albo ktoś tu się zbyt pewnie czuje, bo "ma plecy", albo po prostu w koncu wszystko rzuci w ch...ę! rozumiem, Gniezno nie jest łatwym przypadkiem, stare koneksje, stara kadra jednak wciąż wokół niby nowego dyrektora krąży mam na myśli administrację, a ta nienawidzi tych starych piguł, doktorów, którzy tylko wydaja od lat im polecenia, bo chcą jakoś tam względnie wykonywać swoją robotę! nie trzymam strony lekarzy, ale sposób załatwiania tej całej sytuacji przez dyrekcję, wskazuje tylko na że problem jest, ale nikt nie umie do niego podejść właściwie, a głównie dyrekcja i władze starostwa!

  • Link do komentarza potencjalny pacjent środa, 14 września 2016 21:49 napisane przez potencjalny pacjent

    Gdzieś przeczytałem, że dyrektor powiedział, iż chirurg by dobrze pracować powinien przyjmować 4 pacjentów na godzinę. Może to i prawda, ale to jest nierealne! Po pierwsze dlatego, że kolejka wydłużyłaby się do nieskończoności, po drugie dlatego, ze szpital na siebie by w ogóle nie zarobił! No i brak zdolności do mediacji, krótkowzroczność władzy lecznicy, nieumiejętność polubownego załatwienia problemów, nie liczenie się z bezpieczeństwem pacjentów itp. to jest to, co można wyczytać z tych wszystkich sprawozdań z sesji, komisji i zebrań. Może miejscowi lekarze się przeliczyli w swych postulatach, ale należało ich za wszelką cenę zatrzymać biorąc przede wszystkim pod uwagę fakt zgrania zespołu i wysoką wartość specjalistyczną, jaka reprezentują. Im dłużej ten konflikt trwa, tym bardziej jestem przekonany do nieudolnego i wręcz amatorskiego załatwiania tak ważnego dla szpitala problemu.

  • Link do komentarza kometa środa, 14 września 2016 21:36 napisane przez kometa

    Kiedy nad tym tematem w końcu zabrzmi "cisza"?????

  • Link do komentarza martha środa, 14 września 2016 19:21 napisane przez martha

    Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące pani zastępcy.Pani zastępca odmawia prawa do podpisu pod wotum lekarzom, którzy przyjeżdżają i pracują w tym szpitalu np. 4x po 24 czy 16 godzin, ale wczoraj na Radzie Społecznej z pewnością siebie twierdziła,że w ofercie naszych chirurgów powinny się znaleźć nazwiska np. lekarza Olszewskiego, którego noga od kilku lat nie postąpiła w tym szpitalu, bo pracuje na Dziekance. Na nic zdały się tłumaczenia Kowalskiego,że to byłoby podawanie nieprawdziwych danych.I co sądzicie o tym krysztale????

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane