Od ponad dwustu lat w gęstym lesie na pograniczu powiatu gnieźnieńskiego i żnińskiego, znajduje się samotna mogiła. Według podań miejscowej ludności, a także inskrypcji umieszczonej na starym krzyżu, spoczywać w niej miał żołnierz wojsk napoleońskich. Wieczny spoczynek miał jednak tylko do niedawna...
Grobem od lat opiekują się okoliczni mieszkańcy, ale także gnieźnianie. Jedną z takich osób jest Barbara Michalewicz, która jak nam przyznała, przyjeżdża w to miejsce odkąd sięga pamięcią - zaczęła jeszcze z rodzicami w latach 50. W rozmowie z nami przekazała, że zawsze stara się odwiedzać to miejsce przynajmniej kilka razy w roku. Dodała także iż mogiła zawsze była usypana, ozdobiona kamieniami i drewnianym krzyżem, co w tej leśnej scenerii przypomina swojego rodzaju grób partyzancki, jakich pełno na terenie naszego kraju. Wszystko nagle zmieniło się pod koniec 2015 roku, kiedy to mogiła... zniknęła.
- W grudniu ubiegłego roku, jak zwykle pojechaliśmy na grób przed świętami Bożego Narodzenia i wtedy przeżyłam szok. Był on zrównany z ziemią, a na jego miejscu postawiono pseudopomniczek i to pomimo iż obok jest kamień, a na nim tablica w języku polskim i francuskim. Nie wiem komu i dlaczego przeszkadzała ta mogiłka, która dwieście lat istniała w takiej formie. Ona taka była od zawsze - mówi Barbara Michalewicz, nie kryjąc rozżalenia tym, co się stało. Wspomniany głaz z tabliczką został postawiony obok mogiły i poświęcony razem z nią w 2012 roku, na pamiątkę marszu wojsk napoleońskich na Moskwę. Przypuszcza się, że w 1812 roku, kiedy przez Wielkopolskę na wschód przetaczały się dziesiątki tysięcy żołnierzy, jeden z nich na tym terenie zmarł i został w tym miejscu pochowany. Nie jest znana dokładna data śmierci, ani jego nazwisko. W świadomości lokalnej społeczności utrwaliło się tylko to iż najpewniej był Francuzem. Taka pamięć przetrwała aż do dziś, wyłącznie dzięki osobom, które z własnej inicjatywy zdecydowały się nim opiekować. Aż do niedawna.
- Kiedy doszło w grudniu do tego zdarzenia, dowiedziałam się od leśniczego, że ten nowy grób miał wykonać Urząd Gminy w Rogowie, który w ogóle nie interesował się wcześniej tym miejscem. Wykonali to po cichu, nawet leśnicy nic nie wiedzieli o tym. Dopiero po moim zgłoszeniu tuż po świętach, leśniczy zapoznawszy się z faktem, nakazał usunięcie nagrobka - mówi Barbara Michalewicz. Jak dodała gnieźnianka, jej syn wraz z członkami Wielkopolskiej Grupy Eksploracyjno - Historycznej "Gniazdo" odtworzyli z własnych pieniędzy mogiłę w takiej formie, jaką miała przez ponad 200 lat aż do grudnia 2015 roku. Co ciekawe, "chwilowy" grób wykonany rzekomo przez gminę wciąż nie został odebrany i znajduje się na terenie Nadleśnictwa: - Nie znam się na przepisach, ale jeśli coś istniało przez dwieście lat i dwieście lat nikomu nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie ludzie dbali o to, to coś takiego mi się po prostu w głowie nie mieści - przyznaje rozżalona gnieźnianka.
Mogiła znajdująca się w Lasach Królewskich, stała się inspiracją dla Gnieźnieńskiej Grupy Filmowej, która w 2012 roku stworzyła krótkometrażowy film François. Opowiada on o jednej z legend, jaka dotyczy spoczywającego tu żołnierza - strudzony długą wędrówką, miał w trakcie leśnego odpoczynku zostać zamordowany przez rabusiów. Na 200. rocznicę, kiedy odsłonięto pamiątkową tablicę, przy mogile pojawiły się nie tylko media ogólnopolskie, zainteresowane niezwykłą historią tego miejsca. Skromną uroczystość swoją osobą zaszczycił także prof. Tomasz Schramm Konsul Honorowy Republiki Francuskiej. Po tym, co zaszło w grudniu 2015 roku, tak skomentował sprawę w liście skierowanym do opiekunów grobu: - Wielkim zaskoczeniem była dla mnie wiadomość o sprofanowaniu i samowolnej zmianie wyglądu mogiły żołnierza Armii Napoleońskiej, znajdującej się w lasach nadleśnictwa Gołąbki. Zachowuję w wiecznej pamięci uroczystość poświęcenia tego grobu, która zgromadziła mieszkańców okolicy, jak i oficjalnie zaproszonych gości. Serdecznie państwu dziękuję za przywrócenie mogile postaci, jaką nadały jej starania i nakłady osób, sprawujących opiekę nad tym miejscem w porozumieniu z Nadleśnictwem. Proszę o przyjęcie wyrazów uznania - napisał Konsul.
Odtworzony grób istniał jednak tylko do początku lipca 2016 roku... - Kilka dni temu zadzwonił do mnie pan leśniczy i powiedział, że grób znowu zniknął. Dla mnie to zaskoczenie. Trudno powiedzieć, kto to zrobił. Komu to przeszkadzało? Został zupełnie zrównany z ziemią. Wierzyć mi się nie chce, że zrobiłby to któryś z mieszkańców okolicznych wiosek, narażając się przy tym straży leśnej - powiedziała nam Barbara Michalewicz w miniony czwartek.
Po tej rozmowie udaliśmy się do Lasów Królewskich, by sprawdzić tę informację. Tam naszym oczom ukazał się dramatyczny widok - stał tylko kamień z tablicą, natomiast po usypanej mogile nie było kompletnie żadnego śladu. Ta sprawa bulwersuje o tyle, że zgodnie z relacjami pojawia się w niej instytucja publiczna, która miałaby się podejmować własnych inicjatyw bez uzgodnienia tego faktu chociażby z Nadleśnictwem czy osobami, które od lat opiekowały się tym grobem. Dlatego w związku z tym zwróciliśmy się o wypowiedź do rogowskiego urzędu.
Jednocześnie, wraz z ostatnią dewastacją, po raz kolejny zniknęły kamienie, żwir i krzyż, które tak jak w poprzednim przypadku, zostały wywiezione w nieznanym kierunku. - Na tym nagrobku, co postawili w grudniu, nie było nawet krzyża - nie ukrywa żalu Barbara Michalewicz i kończy: - My żądamy, aby gdzieś, ktoś czcił naszych zmarłych rozrzuconych po świecie, a my co tu robimy?
Zdjęcia poniżej udostępnione zostały przez "Gniazdo". Ostatnie fotografie prezentują stan obecny grobu, wykonane zostały 8 lipca.