Zamysł budowy nietypowego pomnika, który mógłby być swoistym zwieńczeniem państwowych uroczystości 1000-lecia państwa polskiego, narodził się już w 1966 roku - 22 czerwca powołano Komitet Budowy Pomnika Pierwszych Piastów w Gnieźnie, który działał przy Wojewódzkiej Radzie Narodowej. Już w rok później ogłoszono konkurs na projekt architektoniczny całości, jednak sprawa (nie wiedzieć czemu) utknęła po kilku miesiącach w martwym punkcie.
Temat powrócił na przełomie 1969 i 1970 roku. Ogólne założenie było takie, że rozbudowujące się wciąż Gniezno, które diametralnie zwiększało liczbę mieszkańców, potrzebować miało nowoczesnej szkoły. Wybór padł na liceum, gdyż miejsc w dotychczasowych placówkach tego typu zaczynało brakować, a dodatkowo I Liceum Ogólnokształcące, działające przy ul. Mieszka I było już za małe. W 1971 roku na posiedzeniu komitetu przedstawiono projekt całego obiektu, który zakładał powstanie kompleksu szkolno - muzealnego, jakiego Gniezno jeszcze nie widziało. W jego skład miało wejść kilka budynków, połączonych ze sobą, a dodatkowym aspektem naukowym placówki miało być to iż pomieszczono w nim siedzibę Muzeum Archeologicznego. Zanim plany ujrzały światło dzienne, komitet rozpoczął także zbiórkę publiczną na rzecz budowy, która kosztować miała ówczesne 80 milionów złotych (według pierwotnych założeń). Do 1971 roku udało się uzbierać już prawie 10% tej kwoty, ale mimo dotacji państwowej, kierowano apele do społeczeństwa o dalsze wsparcie projektu.
Od początku zakładano, że placówka zostanie zlokalizowana na terenie Parku Piastowskiego blisko ul. Poznańskiej i skrzyżowania z ówczesną ul. Cienistą (dziś fragment tej drogi zastąpiła ul. Kostrzewskiego). Ostatecznie jednak zdecydowano się na odsunięcie obiektu nieco dalej od ruchliwej szosy i postanowiono wykorzystać nierówną rzeźbę terenu do stworzenia nieco terasowego układu całego kompleksu, który miał się składać z siedmiu dużych budynków, połączonych ze sobą łącznikami. Autorami projektu byli J. Schmidt, B. Celichowski, W. Wojciechowski i W. Kasprzycki z Zakładów Doświadczalnych Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Całość miała zostać rozłożona w otaczającej ten teren przestrzeni pomiędzy jeziorem Jelonek a stadionem piłkarskim. Trwałym elementem miał być duży dziedziniec z pomnikiem Bolesława Chrobrego i Mieszka I, a także amfiteatr. Ten ostatni miał powstać w miejscu istniejącej do tej pory, nieco prymitywnej sceny i widowni, które na potrzeby budowy "Pomnika" miały zostać rozebrane. Likwidacji ulec też musiały inne atrakcje, znajdujące się do tej pory w Parku Piastowskim od strony ul. Cienistej - place zabaw, ścieżki edukacyjne i harcerska kolejka wąskotorowa.
Tyle planów, tak mało wszystkiego
Prace budowlane prowadzono z prawdziwie socjalistycznym zacięciem - od ich rozpoczęcia w 1974 roku do ostatniej chwili. Uroczyste otwarcie szkoły nastąpiło 4 września 1978 roku z udziałem delegacji rządowych. Wydarzenie miało charakter bardzo uroczysty, a sama placówka, choć wykonana w połowie, była jedną z najnowocześniejszych w kraju - czym zresztą się szczycono. Sale były w pełni wyposażone w telewizory do projekcji filmów, rzutniki, magnetofony, urządzenia wspomagające naukę języków, a także wiele innych urządzeń wspomagających szkolenie. Przemilczano jednak dwa istotne fakty - nadchodził kryzys, który szczególnie odczuła każda gałąź gospodarki oraz fakt iż dotychczasowa część inwestycji pochłonęła aż 260 milionów złotych! To oznaczało, że kontynuacja budowy stanęła pod znakiem zapytania.
Ostatecznie z całego projektu powstały jednak tylko trzy gmachy - aula, siedziba muzeum oraz liceum. Pomiędzy nimi udało się wykonać jeszcze obszerny dziedziniec i ustawić pomnik polskich władców, autorstwa Józefa Kopczyńskiego. Nigdy za to nie powstała pracownia i warsztaty szkolne (gdzie licealiści mieli mieć możliwość politechnizacji lekcji) oraz budynek internatu ze stołówką, który znajdować się miały w pewnej odległości od ul. Cienistej. W środku planowano ulokować na parterze 10 mieszkań M6 dla nauczycieli oraz na 1 i 2 piętrze - 50 pokoi sypialnych dla 200 uczniów. W okresie letnim obiekt miał służyć także wycieczkom szkolnym, odwiedzającym Gniezno.
Nie powstał również blok mieszczący obiekty sportowe - salę gier, halę z dużą widownią oraz pływalnię z trzymetrową trampoliną. Z tego ostatniego zakresu, w bardzo ograniczonym projekcie, zrealizowano kilkanaście lat później jedynie salę do ćwiczeń, umiejscowioną koło schodów zejściowych z dziedzińca. Nie zrealizowano również zespołu boisk, które miały być ulokowane pomiędzy zejściem do jeziora a stadionem. W surowym stanie i tylko w początkowej fazie wykonania, pozostawiono fundamenty nowego amfiteatru, które straszą swoim wyglądem do dziś.
A. Budynek muzeum, B. Aula I LO, C. Budynek liceum, F. Sale sportowe, pływalnia - nie powstał, D. Stołówka - nie powstał, E. Internat - nie powstał, Nieopisany budynek na lewo od "C" to również niepowstały obiekt warsztatowy. Z - teren rekreacyjny i parking przed internatem, 8 - zespół boisk, 4 - amfiteatr. Źródło: Przemiany 1971 r.
Wszystkie niepowstałe budynki miały swoją architekturą nawiązywać do brył już ukończonych części kompleksu. Modernizm przejawiać się miał w formie szkła, stali i ścian krytych kamieniem. Miało być tak, jak zakładano - nowocześnie.
Sypiąca się nowoczesność
Bardzo szybko okazało się jednak, że "nowoczesna" szkoła jest tylko z nazwy. Brak taśm z nagraniami, kaset video czy do magnetofonów, utrudniały prowadzenie lekcji według przewidywanego programu. Niedokończone projekty dalszej rozbudowy powodowały zmiany, które musiały wpłynąć na pracę placówki - pomieszczenia docelowo przeznaczone na np. miejsca do nauki między lekcjami, trzeba było przerobić na pracownie. Przez kilka lat nie ukończono także sali dla projektora, więc aula nie mogła służyć seansom kinowym, a cała nauka "nowoczesnym" sprzętem ograniczyła się do tradycyjnej metody - kredy i tablicy.
Jak się okazało, nie tylko oświata miała problem, ale administracja budynku także. Prace wykończeniowe tak przeciągano, że bardzo szybko minął dwuletni okres gwarancji i na jaw zaczęły wychodzić wszelkie mankamenty inwestycji - przeciekające dachy, nieszczelne fundamenty przesączające wodę opadową, gdzie w dolnych pomieszczeniach zaczynał korodować sprzęt, zgromadzony tam z uwagi na brak pomieszczeń do jego ustawienia. Szyby, które podkreślały nowoczesność budynku zdobiąc jego fasadę pękały, gdyż.... przy aluminiowych ramach nie umocowano gumowych uszczelek - wystarczył silniejszy mróz i ściągający się metal zbijał szybę. Dodatkowo okna w klasach były nieszczelne, brakowało także ciepła, które pobierano z niewydolnej kotłowni szpitala "Dziekanka".
Dodatkowo, brak postawionego budynku sportowego powodował, że wschodnia część szkoły od strony jeziora zaczynała pękać - obiekt nie miał oparcia u dołu, gdzie planowano postawienie wspomnianego budynku E. Tu skrzydło liceum opierało się w sporej części na palach, które wciąż "pracowały". Obok tego niedoszłego placu budowy latami zalegał materiał budowlany, niezbędny do jego powstania. Brakowało jednak do dokończenia "Pomnika" aż 250 milionów złotych, których już nigdy nie znaleziono. W 1981 roku Wojewódzka Rada Narodowa zarzuciła projekt budowy, a kuratorium zwróciło się z prośbą o dokończenie inwestycji chociażby w ograniczonym zakresie i by zabezpieczono budynek szkolny przed osuwaniem się. Dokonano tego dopiero po kilkunastu latach, stawiając małą salę sportową, służącą lekcjom wychowania fizycznego do dziś. W miejscu, które lata temu projektowano pod budowę gmachów D, E i F w większej części zajęły budynki Kolegium Europejskiego, pobudowane na początku XXI wieku.
Pomnik jaki jest, każdy widzi
Powody do dumy były i w zasadzie nadal są. To największy obiekt kulturalno-oświatowy w Gnieźnie, który stał się jednym z wzorowych przykładów polskiego modernizmu. Wiele uwag zwracano w przypadku estetyki dbania o niego - wystarczy wspomnieć o ogromnym dziedzińcu i stojącym tam pomniku. Mało kto bowiem pamięta, że założeniem tego miejsca był przede wszystkim taras widokowy z perspektywą całego Gniezna widzianego nad jeziorem Jelonek. Lata zaniedbań w okolicznej zieleni spowodowały, że wiosną, latem i jesienią, a od jakiegoś czasu już nawet zimą, miasta stąd po prostu nie widać.
Szerokim echem odbiła się także sprawa kapitalnego remontu dachu, jaką musiała przejść część muzealna kilka lat temu. Jego konstrukcja, nieco przeciążona, musiała ulec wymianie, co też częściowo zmieniło wygląd samego zwieńczenia budynku. Obecnie cała placówka wciąż spełnia swoje pierwotne zadanie i mimo licznych modernizacji, jakie przechodziła w ciągu tych prawie 40 lat, służy mieszkańcom Gniezna i powiatu, a także przyjezdnym odwiedzającym Pierwszą Stolicę Polski.
Okres PRL-u to czas wielkich planów, niekiedy śmiałych realizacji i... upadłych projektów. Także i w Gnieźnie było kilka takich, które nie doczekały się realizacji, lub powstały w części. O tym opowiada właśnie cykl "Gniezno, które nie powstało". Pierwsza część: Osiedle Kokoszki.