Choć nieliczni, to jednak niektórzy gnieźnianie wciąż lubią ryzykować, wybierając podróż autobusem bez biletu uprawniającego do przejazdu. Nie brakuje także osób, które korzystają z ulgowego transportu, nie posiadając odpowiednich dokumentów uprawniających do skorzystania z takiej taryfy.
W każdy dzień powszedni autobusy MPK wykonują około 375 kursów, przy czym łącznie porusza się nimi niespełna 19 tysięcy gnieźnian. Miesięcznie jest to już ponad 450 tysięcy pasażerów, a rocznie jest to już ponad 5 milionów osób. Wciąż jednak spotyka się osoby, dla których wykupienie biletu na jazdę autobusem, jest zbyt dużym "wysiłkiem finansowym".
Jak poinformowała nas spółka MPK, w 2015 roku kontrolerzy sprawdzający ważność biletu i dokumenty uprawniające do ulgowego przejazdu, przyłapali 1563 osób jadących "na gapę". Jest to ułamek jeżdżących bez biletu, ale jednak świadczący o praktykowaniu tego procederu. W stosunku do 2014 roku, liczba wykrytych spraw jednak spadła. Na 100% przeprowadzonych kontroli biletów, 5,6% kończyło się w 2014 roku wystawieniem opłaty dodatkowej. W 2015 roku takie sytuacje pojawiły się tylko przy 5%.
Mimo, iż wielu jadących na gapę świadomie podejmuje ryzyko zostania przyłapanym, niejednokrotnie po wykryciu przyznają się i poddają karze. Nie są znane przypadki, aby którykolwiek z nich awanturował się na tyle, by sprawa zapłacenia za bilet musiała skończyć się w sądzie. Kara za jazdę bez ważnego biletu wynosi 162 zł, za podróż z biletem ulgowym bez uprawnień do tej taryfy 54 zł, a bez dokumentu uprawniającego do darmowego lub ulgowego przejazdu - 27 zł. Kwota kary jest jednak niższa o połowę, jeśli przyłapany zapłaci ją od razu lub następnego dnia. W ciągu 7 dni od daty wystawienia opłaty dodatkowej, można zapłacić 65% jej wysokości. Łącznie w 2015 roku z tytułu opłat dodatkowych za brak biletu lub dokumentu uprawniającego do ulgi, tacy pasażerowie zapłacili w sumie ponad 176 tysięcy złotych. To sporo, zważywszy na to iż za tę kwotę MPK mogłoby zakupić kilka w miarę dobrych, używanych autobusów, które zastąpiłyby stary tabor.
Tłumaczenia przyłapanych są różne, a zazwyczaj sprowadzają się do tego, że po prostu tym razem im się nie "poszczęściło". W nieco innej sytuacji są zapominalscy, którzy wsiadają do autobusu bez dokumentów uprawniających do korzystania z bezpłatnych kursów czy ulg. Tu jednak, jak wcześniej wspomniano, wysokość opłat dodatkowych jest niższa i na pewno skutecznie przywraca pamięć na przyszłość. Tym, którzy specjalnie jadą "za darmo", kary zazwyczaj zniechęcają do podejmowania kolejnych takich prób.