Informację o dość dziwnej sytuacji na terenie powojskowym, przekazało nam już kilku mieszkańców. Jednego z nich zaskoczył nie tylko sam widok blokad, ale także „pamiątka” pozostawiona przy jednej z nich.
Od wtorku 6 października przy wjeździe na teren byłej jednostki wojskowej od strony ul. Wrzesińskiej pojawiła się tablica „Brak przejazdu na ul. Grunwaldzką”. Wielu kierowców, wiedzionych jazdą na pamięć, nie zauważa tego znaku. Niemiła niespodzianka spotyka ich dopiero, kiedy docierają w okolice skateparku lub przedszkola. Na przeszkodzie stoją bowiem... blokady.
Po otrzymaniu informacji we wtorkowe popołudnie, udaliśmy się na miejsce. Jedyne, co można było potwierdzić, to fakt iż przejazd samochodami pomiędzy ul. Grunwaldzką a Wrzesińską przez teren byłej jednostki jest niemożliwy. Blokady zostały zamontowane w poprzek jezdni, a przy nich widnieją kłódki, do których zapewne ktoś ma kluczyk.
Co ciekawe, koło przedszkola ktoś postanowił wyrazić swoją opinię w dość niecodzienny sposób. O jedną z blokad oparta została tabliczka „Dla pomysłodawcy” ze strzałką skierowaną na stojącą obok dużą butelkę po... whisky. W środku znajdowała się brązowawa ciecz o zapachu przypominającym płyny silnikowe. Spytani przez nas pracownicy pobliskich warsztatów stwierdzili, że nie wiedzą kto postawił tę butelkę. O blokadach wyrażali się w różny sposób: - Nie rozumiem o co chodzi, komu to szkodziło. Przecież nikt tu nie szarżował samochodami, a poza tym nie wiem jakie zagrożenie mogłoby tu być, skoro jest tyle ostrych zakrętów, przed którymi każdy zwalnia. Poza tym, jak to będzie wyglądać w przypadku wypadku, kiedy jakiś wóz ratowniczy utknie? - stwierdził jeden z nich.
W trakcie kilkunastominutowego pobytu na terenie jednostki, naliczyliśmy kilkadziesiąt samochodów, które nadjeżdżały od strony ul. Grunwaldzkiej lub Wrzesińskiej i zmuszone były zawracać. Bez problemu radzili sobie za to motocykliści i rowerzyści, choć sami też nie kryli zdziwienia: - W nocy te blokady nie będą dobrze widoczne, ktoś czy to samochodem czy rowerem albo nawet idąc pieszo może na nie wpaść - stwierdził jeden z mieszkańców os. Grunwaldzkiego, który przejeżdżał motorem przez teren jednostki. Niektórzy kierowcy, zaskoczeni widokiem wysiadali z pojazdów i sprawdzali, czy na pewno nie da się blokad w jakiś sposób zwolnić.
Jak się okazuje, uwagi w sprawie ruchu pojazdów uliczkami byłych koszar, skierowało do Magistratu kilka jednostek, które działają na tym terenie. Autorem decyzji o zablokowaniu przejazdu jest prezydent Tomasz Budasz: - Z powodu uwag i wniosków PWSZ, Przedszkola nr 2, Miejskich Świetlic Socjoterapeutycznych, GOSiR (obsługującego boisko Orlik), ale przede wszystkim zwiększenia ruchu tranzytowego miedzy ulicami Grunwaldzką a Wrzesińską, na terenie po byłych koszarach przy ul. Wrzesińskiej ograniczono ruch samochodowy. Drogi wewnętrzne na terenie, którego właścicielem jest Miasto Gniezno, są wąskie o znacznie ograniczonej widoczności i przeznaczone do obsługi komunikacyjnej instytucji i podmiotów gospodarczych tam działających. Dlatego też Prezydent Miasta Gniezna, by poprawić bezpieczeństwo i nie dopuścić do tragedii, podjął decyzję o zmianie organizacji ruchu - przekazała Anna Dzionek, rzecznik Urzędu Miejskiego w Gnieźnie.
O zmianach w organizacji ruchu miały zostać powiadomione także Straż Pożarna, Pogotowie Ratunkowe, Policja oraz Straż Miejska. - Panowie podjechali, popatrzyli na blokady i gdzieś wydzwaniali. Nikt nie wie nic na ten temat, ani kto jest odpowiedzialny za tę sytuację, tak to wyglądało - stwierdził we wtorek jeden z pracowników warsztatów, który widział, jak na miejsce podjechali wezwani funkcjonariusze Straży Miejskiej. Obecnie już znamy powody, dla których blokady zostały wprowadzone. Pozostaje jedynie pytanie, czy prezydent zgłosi się po butelkę "whisky", która podobno wciąż czeka na pomysłodawcę.