poniedziałek, 26 listopada 2018 18:39

Dzień, w którym żegnano pomordowanych bohaterów Grodu Lecha

 

W zimny, listopadowy poniedziałek, całe Gniezno spowite było flagami narodowymi przepasanymi kirem. 73 lata temu odbył się największy pogrzeb w powojennej historii Grodu Lecha.

Na gnieźnieńskich cmentarzach są tylko dwa miejsca, w których mieszkańcy naszego miasta zapalają tak wiele zniczy, czcząc pamięć tych, którzy oddali swoje życie za ojczyznę. Jest to Akropol Bohaterów z pomnikiem upamiętniającym poległych Powstańców Wielkopolskich na cmentarzu św. Piotra, a także tablica w kwaterze na cmentarzu św. Trójcy przy ul. Witkowskiej. Przy tej ostatniej wznosi się masowy grób tych mieszkańców Gniezna i okolic, którzy w ciągu ponad pięciu lat okupacji niemieckiej oddali swoje życie. Zamordowani w Dalkach i Lesie Miejskim, zamęczeni we Wronkach, ścięci lub powieszeni w Rawiczu, rozstrzelani w Inowrocławiu. Przenoszono ich z prowizorycznych grobów i chowano ich w tym miejscu od czerwca 1945 roku, ale największy z pogrzebów odbył się właśnie 26 listopada 1945 roku

* * *

Jeszcze nie opadł kurz bitewnych pól, jeszcze działa sowieckie ostrzeliwały stolicę III Rzeszy, kiedy mieszkańcy Gniezna już czynili starania o odnalezienie miejsc spoczynku swoich bliskich, którzy zostali aresztowani i wywiezieni do więzień przez niemieckiego okupanta.

Pierwsze aresztowania rozpoczęły się już wkrótce po wkroczeniu Wehrmachtu do Gniezna, co nastąpiło 11 września 1939 roku. Do bestialstwa hitlerowskich wojsk mieszkańcy Grodu Lecha przekonali się wkrótce po tym, kiedy w Kłecku rozstrzelano około 300 Polaków, jako odwet za obywatelski, zbrojny opór, jaki Niemcy napotkali w trakcie wkraczania do tej miejscowości.

Przyjąć można, że symboliczną datą, świadczącą o tej samej bezwzględności najeźdźcy, był 14 października, kiedy to na ulicach Gniezna rozwieszono plakaty informujące o tym iż wyrokiem Polowego Sądu Wojennego w Inowrocławiu, w tamtejszym więzieniu rozstrzelano ks. mjra Mateusza Zabłockiego za "podburzanie do dywersji". Rzeczywistą "winą" niezwykle zasłużonego dla Gniezna kapłana było to, że brał udział w powstaniu wielkopolskim, a w pierwszych dniach września 1939 roku wszedł w skład obywatelskiego zarządu miasta. Wraz z nim tego samego dnia stracono także kilkunastu przedstawicieli Straży Obywatelskiej z Kiszkowa i okolic. 

Od tej pory ruszyła niemiecka machina terroru. W pierwszych dniach listopada uruchomiono obóz przesiedleńczy w budynkach garbarni przy ul. Wrzesińskiej, do którego zwożono przedstawicieli polskiej inteligencji, kupców, inżynierów, urzędników czy nauczycieli. Przez kolejne tygodnie byli oni wywożeni do Generalnej Guberni lub na roboty do Rzeszy, skąd często wielu już nigdy nie wróciło. Jednocześnie właściwie od momentu zajęcia Gniezna trwało swoiste polowanie na wszystkich tych, którzy znajdowali się na listach Gestapo - powstańców wielkopolskich, wyższych rangą wojskowych, przedstawicieli władz różnego szczebla, a także osoby, które swoją dotychczasową postawą mogły zagrażać okupantowi (w weryfikacji czego pomagali także miejscowi Niemcy).

Już 11 listopada dokonano pierwszej, masowej egzekucji - w Dalkach, które wówczas były wsią koło Gniezna, w niewielkim zagajniku koło siedziby Uniwersytetu Ludowego, rozstrzelano 24 Polaków, pochodzących z kilku okolicznych miejscowości. Kolejne egzekucje odbywały się w kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach. Było jednak grono osób, które nie spoczęły na tutejszej ziemi w miejscu mordu, ale zginęły w miejscach odosobnienia - wspomnianych więzieniach w Rawiczu, Inowrocławiu i Wronkach. Ich ciała pochowano naprędce w masowych grobach i na godny pochówek musiały czekać do końca wojny. 

* * *

Wkrótce po zajęciu Wielkopolski przez Armię Czerwoną, jednym z pierwszych działań powojennych władz polskich, było uporządkowanie miejsc spoczynku poległych lub zamordowanych w trakcie okupacji, których groby rozrzucone były także po całym regionie. Na terenach miejsc kaźni ruszyły ekshumacje, w trakcie których wydobywano szczątki zamordowanych i opisywano je na podstawie znalezionych przy nich przedmiotów, które mogły pomóc w identyfikacji. W działania poszukiwawcze włączał się Polski Czerwony Krzyż. Wiele rodzin jeszcze w trakcie wojny dowiadywało się, dzięki listom od ich bliskiego przebywającego w więzieniu lub obozie, w jakim miejscu odosobnienia się on znajduje. W przypadku egzekucji lub zamęczenia więźnia na śmierć, władze okupacyjne w sporej ilości przypadków dopełniały formalności i często informowały rodziny o zgonie, choć niejednokrotnie też się zdarzało, że po aresztowaniu wieść o niektórych osobach przepadała na zawsze. 

Ekshumacje odbywały się sukcesywnie. Jako miejsce, w którym spoczną wszystkie ofiary okupacji, wyznaczono kwaterę na cmentarzu św. Trójcy przy ul. Witkowskiej. Pierwsze szczątki, które pochowano w tym miejscu, należały do rozstrzelanych w Dalkach - po ekshumacji w maju 1945 roku, ich pogrzeb odbył się 9 czerwca 1945 roku. Wyjątkowo jednak zwłoki ks. kan. Maksymiliana Koncewicza, proboszcza parafii w Kłecku, który współorganizował we wrześniu 1939 roku obronę tego miasta, zostały złożone na tamtejszym parafialnym cmentarzu.Kolejny pogrzeb odbył się 4 lipca 1945 roku i dotyczył szczątków dziesięciu osób, które zostały rozstrzelane w Lesie Miejskim. 

Kilka dni później, 11 lipca powołano komitet, którego zadaniem było sprowadzenie szczątków innych zamordowanych w odleglejszych, wspomnianych wyżej miejscowościach. Na ten cel zorganizowano zbiórkę pieniężną, a dobrowolne datki składało wielu obywateli Gniezna. Rodziny jednocześnie mogły zgłaszać, w których miejscach spoczywał ich krewny. W sprawie przewozu zwłok dogadano się z dyrekcją kolei, która umożliwiła na bezpłatny ich transport, a Lasy Państwowe przekazały drewno do produkcji desek na trumny. Te wykonywano w licznych zakładach stolarskich, które wznowiły działalność po wojnie. Wraz z powiększającą się listą z nazwiskami pomordowanych, którzy mieli zostać sprowadzeni do Gniezna, postanowiono tej uroczystości pogrzebowej nadać szczególny charakter.

W niedzielę 25 listopada 1945 roku całe miasto było przystrojone biało-czerwonymi flagami z kirem, a mieszkańcy szykowali się na szczególne, dwudniowe obchody pogrzebowe. W godzinach popołudniowych po północnej stronie Rynku ustawiono w sumie 78 trumien ze szczątkami pomordowanych. Każda z nich udekorowana była biało-czerwoną krepą i girlandami ze świerku. Od zmierzchu aż do rana towarzyszyła im warta Wojska Polskiego, organizacji społecznych i młodzieżowych. Całość oświetlały reflektory, a wszechobecna cisza tylko podkreślała grozę tego smutnego wydarzenia. 

26 listopada o godzinie 9:00, Rynek wypełnił się tłumem gnieźnian, chcących pożegnać swoich bliskich. Nie brakowało zwykłych obywateli, którzy z poczucia patriotycznego obowiązku, postanowili oddać hołd bohaterom poległym za ojczyznę. Polową mszę świętą sprawował kard. August Hlond Prymas Polski, a po wspólnej modlitwie nastąpiły przemówienia - m.in.prezydenta miasta Bronisława Kubackiego czy wiceprezydenta Władysława Szlaferka. Jak relacjonował tygodnik Nowy Czas: - Szczególne wrażenie wywarło przemówienie byłego więźnia politycznego obozu koncentracyjnego w Mauthausen, ob. Gruszczyńskiego w oryginalnej bluzie obozowej, który gorąco zaapelował do zebranych, by spełnili testament przekazany im przez umęczonych więźniów. Brzmi on: zaopiekujcie się naszymi pozostałymi rodzinami. Święty ten obowiązek winniśmy wypełnić jako nakaz obywatelski każdego Polaka, który żywić umie wdzięczność za krwi ofiarę, złożoną przez poległych w obronie naszej sprawy bohaterów.

Po przemówieniach trumny ustawiono na dziesięciu ciężarówkach, a następnie kondukt z wyruszył w ostatnią drogę ulicą Chrobrego, Lecha, Kościuszki, wiaduktem i ul. Witkowską na cmentarz. Na czele szły oddziały Wojska Polskiego, hufce szkolne, poczty sztandarowe i delegacje z wieńcami oraz duchowieństwo. Konduktowi towarzyszyły żałobne dźwięki, wygrywane przez orkiestrę Związku Zawodowych Muzyków. Mieszał się z nimi miarowy krok maszerujących wolno żołnierzy, warkot silników oraz posuwający się, niekończący potok ludzi z całego miasta.

Po dotarciu na miejsce, wszystkie trumny złożono w jednym dole, który odtąd miał się stać ich wspólną mogiłą. Ostatnią modlitwę nad grobem odprawił ks. kapelan Miczko w asyście innych księży, a następnie ks. Kimecki wygłosił przemówienie. Następnie Chór Męski "Dzwon" wykonał dwie pieśni żałobne, po których pluton wojskowy oddał trzykrotną salwę honorową. Uroczystość zakończyło odśpiewanie pogrzebowej pieśni "Serdeczna Matko". Dziennik Nowy Czas kończył relację: - Niechaj z biciem dzwonów i poszumem żałobnych drzew, ziemia ojczystego Grodu, która była im symbolem największego umiłowania i poświęcenia - ukołysze do snu, stając się dla Nich wieczną kolebką.

 

zdjęcia także: muzeawielkopolski.pl

6 komentarzy

  • Link do komentarza humanista czwartek, 29 listopada 2018 19:58 napisane przez humanista

    Komentarzy, proszę policzyć, dodać okres od wydarzeń i wyjdzie, że nie ma kogo szukać.

  • Link do komentarza gonzo czwartek, 29 listopada 2018 19:56 napisane przez gonzo

    @ Artur i @ Wilk - a ja dodam, że należy także pokazać wszystkich winnych zbrodni komunistycznych i tych, co stoją za zamordowaniem ks. Popiełuszki i wielu innych kapłanów ostatnich lat!

  • Link do komentarza wilk czwartek, 29 listopada 2018 14:44 napisane przez wilk

    Artur----zgadzam się,tak samo odszukać zbrodniarzy sowieckich i ich kolaborantów i także osądzić i ukarać surowo !!!!

  • Link do komentarza Artur Wiernowolski ( TIGER ) czwartek, 29 listopada 2018 12:18 napisane przez Artur Wiernowolski ( TIGER )

    Niemców z 1. zdjęcia oraz tych którzy do tego dopuścili (wydających rozkazy i kolaborantów ) powinno się odszukać ( jeśli jeszcze żyją ) i ukarać zgodnie ze zwyczajem oko za oko. Nie ważne, że inne czasy czy minęło tyle lat. Zbrodnia jest zbrodnią, a kara powinna spotkać winnych tego mordu.

  • Link do komentarza MG wtorek, 27 listopada 2018 16:10 napisane przez MG

    Do Szymona Zielińskiego : Tak jest. Na cmentarzu św. Piotra.....

  • Link do komentarza Szymon Zieliński wtorek, 27 listopada 2018 06:45 napisane przez Szymon Zieliński

    Bardzo ciekawa historia. Dobrze, że chociaż bliscy tych osób doczekały się ich szczotek i mieli okazję ich godnie pochować. A czy ten Akropol Bohaterów (Powstańców Wlkp. ), o którym mowa na poczatku nie mieści się jednak na cmentarzu św. Piotra i Pawła?

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane