Paweł P. jest oskarżony o nieudzielenie pomocy poszkodowanej kobiecie, która przez trzy dni znajdowała się wbrew własnej woli w zamknięciu w mieszkaniu, w którym także i on przebywał. Oprawcą wówczas 24-letniej gnieźnianki był jego brat Grzegorz P., który w ubiegłym roku usłyszał wyrok 20 lat bezwzględnego więzienia.
Pierwsza rozprawa przeciwko Pawłowi P. odbyła się w sierpniu br., w trakcie której to przyznał się iż przebywał w mieszkaniu w tym czasie, kiedy była w nim także Milena W. Twierdził także iż próbował jej pomóc: - Widziałem, że miała oczy wduszone, teraz już to wiem, ale wtedy nie wiedziałem. Myślałem, że została pobita. Zjadłem coś i poszedłem do apteki kupić coś na te oczy, jakieś krople. Jak wróciłem, to podałem bratu te opatrunki, a ja się wykąpałem i poszedłem spać - zeznawał na pierwszej rozprawie w sierpniu tego roku Paweł P. (zobacz relację z pierwszej rozprawy). Poszkodowana stwierdziła jednak iż Paweł P. nie poczynił żadnych kroków, by jej pomóc. Oskarżony zaś stwierdził iż po prostu "bał się brata". Jego były pracodawca potwierdził iż Grzegorz P. był agresywny wobec Pawła i zdarzyło się, że go pobił.
Na końcu sierpniowej rozprawy wniesiono o przesłuchanie biegłego lekarza okulisty, co nastąpiło w poniedziałek 22 października. W trakcie wczorajszego posiedzenia, prokurator zapytał lekarza, czy gdyby kobiecie udzielono pomocy medycznej odpowiednio wcześniej, niż to nastąpiło (na trzeci dzień po zdarzeniu), to czy miałaby szansę widzieć. Świadek jednak stwierdził jednoznacznie: - Generalna zasada w medycynie jest taka, że im szybciej udzielona zostanie pomoc pokrzywdzonemu, osobie chorej, to tym lepsze jest rokowanie i tym szybciej dana osoba powróci do zdrowia, bez pozostawienia minimalnego albo braku skutków ubocznych. W tym przypadku, uwzględniając lokalizację zadanych obrażeń, a więc obu gałek ocznych, charakter w postaci przerwania ciągłości gałek ocznych z krwotokiem, to nawet gdyby tej pomocy udzielono szybko i fachowo, to rokowanie by było niepewne i bez rezultatu. Nie należało się spodziewać powrotu czynności wzroku - stwierdził, nadmieniając iż do momentu trafienia pod opiekę lekarza, musiała odczuwać silny ból.
Na dopytanie pełnomocnika poszkodowanej Radosława Szczepaniaka lekarz stwierdził iż nie było absolutnie szans na odzyskanie wzroku. Dodał, odpowiadając następnie sędzi, iż kobiecie od razu po zdarzeniu powinno się udzielić specjalistycznej pomocy połączonej z podaniem silnych leków przeciwbólowych: - Ucisk na gałki oczne to było wykorzystywane jako form tortur w średniowieczu, nawet powodująca zgon ofiar - stwierdził biegły.
Po przesłuchaniu lekarza, pełnomocnik pokrzywdzonej wniósł o zadośćuczynienie przez pokrzywdzonego kwoty 50 tys. złotych na rzecz gnieźnianki. Zarówno on, jak i prokurator stwierdzili iż wszystkie przesłanki wskazują na to iż Paweł P. popełnił czyn, o który jest oskarżony i nie uczynił nic, by pomóc zakrwawionej kobiecie, która przebywała z nim w mieszkaniu.
Prokurator wniósł o uznanie oskarżonego winnym Pawła P. i wymierzenie kary 3 miesięcy pozbawienia wolności i 9 miesięcy ograniczenia wolności w postaci 40 godzin miesięcznie oraz częściowego zadośćuczynienia w kwocie 20 tys. złotych. Pełnomocnik oskarżonej przychylił się do propozycji wyroku podanego przez prokuratora z podtrzymaniem wniosku o odszkodowaniu w kwocie 50 tys. złotych: - Lekarz dziś tu stwierdził, że ból byłby zdecydowanie mniejszy, gdyby pomoc specjalistyczna zostałaby udzielona w sposób szybszy. Udzielenie pomocy w niniejszej sprawie powinno polegać nie na podawaniu jakichś maści, co jest i tak wątpliwe, ale oskarżony powinien poinformować policję albo pogotowie, a taka pomoc miałaby skutek taki, że pokrzywdzona nie cierpiałaby aż tak bardzo z bólu - mówił Radosław Szczepaniak, pełnomocnik pokrzywdzonej.
Sędzia Sądu Rejonowego Anna Prywata odroczyła ogłoszenie wyroku na początek listopada. Oskarżony nie stawił się na poniedziałkowej rozprawie.