Był 1919 rok, kiedy to mowa polska wracała już do szkół i urzędów, ale na terenie miasta stały jeszcze pomniki zaborcy. Zmyślni gnieźnianie zdecydowali się każdy pozyskany z nich budulec wykorzystać tak, by nie został on zmarnowany. Tak na pewno stało się z pomnikiem poświęconym żołnierzom z 6. Pomorskiego Regimentu Piechoty nr 49 (stacjonującego w koszarach przy ul. Sobieskiego), a który znajdował się u zbiegu ul. Łubieńskiego i Chrobrego. Ufundowany przez pruskich żołnierzy jeszcze w XIX wieku, został rozebrany w pierwszych miesiącach 1919 roku a kolumnę, na której znajdował się pruski orzeł, wykorzystano do budowy pomnika poświęconego poległym z 69 Pułku Piechoty. Został on odsłonięty 11 listopada 1923 roku na terenie koszar, za nieistniejącym już dziś blokiem od strony ul. Chrobrego. Pomnik ten jednak został w całości wykonany przez wojsko, więc trudno tu mówić o większej, społecznej inicjatywie przy jego budowie. Co innego miało miejsce w przypadku monumentu, który powstał w parku naprzeciwko dworca kolejowego...
Pomysł jego budowy powstał w 1919 roku, w pierwszych miesiącach po odzyskaniu niepodległości przez Wielkopolskę. W tym celu powołano komitet, który rozpoczął zbiórkę pieniędzy na ten cel. Czas nie był zbyt łaskawy dla tego typu przedsięwzięć, gdyż postępujące zubożenie i słabość gospodarki po I wojnie światowej, znacznie wydłużało wdrożenie idei w czyn. W 1921 roku komitet z prezesem Janowskim na czele stwierdził iż do tej pory udało się zebrać około 100 tysięcy marek polskich, co nie było wystarczającą kwotą na to, by rozpocząć budowę monumentu. Pierwotnie planowano iż miałby on stanąć na cmentarzu św. Piotra na kwaterze, w której spoczęli powstańcy wielkopolscy. Potem z tego pomysłu zrezygnowano, gdyż projekt monumentu niezbyt komponował się z otoczeniem i w 1923 roku zdecydowano się na umieszczenie go w parku naprzeciwko dworca.
Pomimo iż w 1921 roku donoszono o powołaniu w komitecie "sekcji propagandy", która miała się zająć zachęcaniem do składania datków, te nie spływały tak ofiarnie, jakby tego oczekiwano. Dwa lata później, na początku 1923 roku relacjonowano: - Zrazu nie płynęły składki tak obficie, jak tego wymagał cel, lecz Komitet uwzględnił położenie obywatelstwa, które wytężało całą siłą składkowania na plebiscyty, obronę Górnego Śląska i inne cele społeczno-narodowe. Zbiórkę na cel budowy pomnika relacjonowano co kilka numerów, informując ile środków dał każdy z "okręgów zbiórkowych", na które podzielono miasto. Przy okazji informowano, ile i jaka firma gnieźnieńska złożyła na konto budowy. O wszystkim na bieżąco zawiadamiał Antoni Śmielecki, który był skarbnikiem komitetu. W styczniu 1923 roku przekazano dokładne rozliczenia - monument kosztować miał przeszło 3 miliony marek polskich, na które udało się zebrać 1,1 miliona. Cały czas mobilizowano mieszkańców do wspierania inicjatywy, a w oknie sklepu z dewocjonaliami Józefa Przybyszewskiego przy ul. Farnej zaprezentowano projekt pomnika, którego realizacja była już zamówiona: - W imieniu Komitetu odzywam się przeto do szanownego Obywatelstwa Gniezna i okolicy, do wszystkich Towarzystw urządzających tak liczne zabawy i proszę o obfite datki. Pomnik stanie w tym roku, ale tylko wtenczas, jeśli obywatelstwo pojmie swój obowiązek, wobec poległych Bohaterów, przyczyni się hojnymi datkami do budowy pomnika. Jak się jednak okazało, na realizację zadania trzeba było jeszcze poczekać.
Uczestnicy Zjazdu Drukarzy przed pomnikiem, maj 1939 r.
Autor: A. Tchorż. Źródło: muzeawielkopolski.pl
Aby wesprzeć inicjatywę, różne towarzystwa organizowały wydarzenia, z których dochód przeznaczony był na wsparcie inicjatywy. W sierpniu 1923 roku trwała już budowa fundamentów, lecz jak informował komitet, kasa już świeciła pustkami. Na apele odpowiadali co zamożniejsi obywatele gnieźnieńscy, a z uwagi na wspomnianą inflację, wartość składek spadała wraz z marką polską. Dlatego niektóre firmy wolały wręczyć materiał budowlany, jak zrobiła to m.in. firma Ignacego Ollecha, dająca 2 beczki cementu czy firma p. Kończuły z 1 beczką cementu. Prace przy budowie więc poruszały się bardzo powoli, ale pozwoliły na to, że 11 września 1923 roku w fundamentach pomnika umieszczono swojego "kapsułę czasu" z aktem erekcyjnym monumentu o następującej treści:
W Imię Trójcy Przenajświętszej w piątym roku wolnej i niepodległej Polski, gdy na stolicy Apostolskiej zasiadał Papież Pius XI a Prezydentem Rzeczypospolitej był Stanisław Wojciechowski za rządów Prymasa Edmunda Dalbora, kardynała, arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Poznańskiego, dokument ten ku wiecznej pamięci powstańców polskich poległych w walce o wyzwolenie Ojczyzny, wdzięczni obywatele miasta Gniezna w fundamentach tego pomnika położyli.
Niech przykład krwi i życia ofiary bohaterskich synów Polski nieśmiertelnym świeci blaskiem w najdalsze pokolenia. Niechaj stwierdza poprzez wieki, ze w sercu Polaka stuletnia niewola nie przytłumiła ognia miłości Ojczyzny i nie wyziębiła uczuć ofiarnego patryjotyzmu. Samorzutnie bez nakazu wodza porwał się lud. Z gołemi rękami uderzył na przepełnione pruskiemi bataljonami koszary, zdobył broń i przerażonych żołdaków porozpędzał. Strzelno, Inowrocław, Szubin, Rynarzewo to szlak zaciętych walk i zwycięskiego pochodu powstańców gnieźnieńskich, to miejsce ich bohaterskiej śmierci. Kości ich złożone w wspólnej mogile na cmentarzu św. Piotra, a pamięć ich utrwalona w sercu wdzięcznej Ojczyzny jako widomy znak serdecznych i nigdy nie wygasłych uczuć wobec poległej Braci pomnik ten wystawiono ofiarnością obywatelstwa Gnieźnieńskiego i staraniem podpisanego Komitetu
Gniezno, dnia 11 września 1923
Powyższy dokument podpisali przedstawiciele władz oraz wykonawcy pomnika, po czym włożono go do szklanego pojemnika. Do środka wrzucono także pierwszą odezwę Komitetu o budowie miejsca pamięci, egzemplarz dziennika Lech. Gazeta Gnieźnieńska, fotografię z pogrzebu poległych w walkach powstańców, a także różne monety z owego czasu. Całość szczelnie zapakowano, włożono do zagłębienia monumentu i obsypano popiołem drzewnym, a następnie zamurowano. Prace przy pomniku szły mozolnie do przodu, chociaż w kasie komitetu wciąż było pusto i każdy datek był od razu przekazywany na poczet spłaty wykonanej pracy.
Nieznana rodzina wojskowa przed pomnikiem, 1938 r. W tle dworzec kolejowy. Źródło: muzeawielkopolski.pl
W październiku 1923 roku donoszono: - Komitet budowy pomnika dla poległych bohaterów musi przy budowie tegoż borykać się z niezwyciężonymi wprost trudnościami. Niedosyć na tem, że składki nie wpływają tak obficie jak na cel tak szlachetny, wpływać powinny, trzeba było, chociaż tylko na krótki czas, zaprzestać prac. Komitet jest już w posiadaniu zezwolenia pana Wojewody na dokończenie pomnika, prace podjęto pomimo braku gotówki z zdwojoną energją, a tu strajk sparaliżował dalszą budowę, tak że członkowie Komitetu pp. Bysikiewicz i Przybyszewski, zmuszeni byli w ubiegłą sobotę sami dokończyć położenia "Taraco", która to praca nie cierpiała zwłoki i musiała być wykonana. Ażeby chociaż częściowo zapłacić potrzebny do budowy pomnika materjał i robociznę szuka komitet za źródłami dochodu. JEdnym z takich źródeł dochodu będzie przyszła niedziela. W dniu tym daje Wielkopolska Grupa teatralna na sali "Wenecji" przedstawienie amatorskie. Odegraną będzie arcywesoła komedja "Kontroler wagonów sypialnych". Już dziś zwracamy szanownemu obywatelstwu na przedstawienie to uwagę, spodziewając się że sala Wenecji zapełni się w niedzielę po brzegi". Kilka dni później donoszono iż w trakcie występu z biletów oraz złożonych datków udało się zebrać prawie 15 milionów marek (ta kwota dobrze obrazuje poziom inflacji, jaka występowała w owym czasie w kraju). W drugiej połowie listopada 1923 roku donoszono jeszcze iż zobowiązania dla wykonawców wynoszą już przeszło 50 milionów marek i cały czas proszono o składanie kolejnych datków.
Finalnie udało się całe przedsięwzięcie dopiąć i końcowy efekt można było podziwiać pod koniec kwietnia 1924 roku. Monument, projektu L. Drzewieckiego, składał się z podestu o czterech stopniach, na którym ustawiono cokół wspinający się ku górze stożkowo lub prostopadle. Na niższym poziomie wyrzeźbiono nazwiska 51 poległych w walkach gnieźnian. Zwieńczeniem był płomień, symbolizujący wieczną pamięć o bohaterach.
Pomnik od południowej strony. W tle ob. siedziba Centrum Aktywności Społecznej "Largo". Szklany negatyw Dionizego Scholtza. Źródło: muzeawielkopolski.pl
Na wydarzenie zaplanowane na 1 maja 1924 roku przygotowywało się całe miasto, a pobliskie ulice zalegały tłumy gnieźnian, w tym przede wszystkim uczniów wszystkich szkół, ubranych odświętnie. Jednocześnie na fasadach domów powiewało wiele flag narodowych, a wzdłuż głównych dróg pobudowano bramy powitalne.
Kilka minut po godzinie 17:00, na dworzec gnieźnieński przyjechał pociąg z Poznania, którym podróżował po Wielkopolsce prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Stanisław Wojciechowski. Na peronie czekały na niego delegacje całego miasta - starosta Łysakowski, gen. Skierski, gen. Taczak, prezes sądu Karpiński, ks. infułat Antoni Laubitz, przewodniczący rady miejskiej Śmielecki, w imieniu kupiectwa Bolesław Kasprowicz. Wzdłuż platformy stała także kompania honorowa 69. pułku piechoty.
Prezydent RP Stanisław Wojciechowski na peronie gnieźnieńskiego dworca w trakcie swojej drugiej wizyty w Gnieźnie we wrześniu 1925 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Kiedy pociąg wjechał na stację, orkiestra wygrywała Mazurek Dąbrowskiego, a w tle rozgrywały się wystrzały armatnie. Całości towarzyszyło też wiwatowanie tłumów obecnych na dworcu. Prezydent, wychodząc na peron, powitał się ze zgromadzonymi delegacjami i przeszedł przed kompanią honorową. Następnie skierował się przez dworzec na plac, gdzie powitał go okrzyk zgromadzonych gnieźnian. Następnie, po przywitaniu w imieniu gnieźnian, Stanisław Wojciechowski uścisnął dłonie weteranom i wraz z prymasem Dalborem (który mu towarzyszył w podróży z Poznania), wsiadł do samochodu i udał się do katedry. Po drodze, wzdłuż trasy, stali wiwatujący gnieźnianie, obsypujący pojazd kwiatami.
Po dotarciu do świątyni prezydent pomodlił się przed relikwiami św. Wojciecha, a następnie prymas wygłosił okolicznościowe przemówienie, podkreślając wagę tej wizyty - Stanisław Wojciechowski był pierwszym przywódcą odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej, który zawitał do Gniezna po 1918 roku (nie licząc wizyty Naczelnika RP Józefa Piłsudskiego w 1919 roku).
Po opuszczeniu świątyni, pojazd z prezydentem przejechał z powrotem przed dworzec, gdzie po okolicznościowym przemówieniu przypominającym dzieje bohaterskich walk z 1918 i 1919 roku, Stanisław Wojciechowski dokonał odsłonięcia pomnika, przykrytego do tej pory zasłonami. Po odebraniu honorów od sztandarów cechowych i odebraniu defilady 69 Pułku Piechoty, prezydent udał się na podwieczorek do domu starosty Łysakowskiego. Przed godziną 19:00 pociąg z prezydentem opuścił Gniezno.
Do monumentu w latach późniejszych dostawiono dwie armaty, które dodatkowo podkreśliły podniosłość tego miejsca.
Prawdopodobnie ostatnie zdjęcie pomnika, wykonane zimą 1939/1940 r. Tuż przed nim stoi trzech żołnierzy Wehrmachtu. Uwagę zwraca fakt iż armaty zostały przestawione - dotychczas lufy były skierowane na zachód, a na fotografii celują w stronę południową.
Pomnik został zniszczony na przełomie 1939 i 1940 roku zarządzeniem niemieckich władz okupacyjnych, dla których pamięć o polskich bohaterach walk z pruskim zaborcą był solą w oku. Po tym w miejscu monumentu pobudowano szczelinę przeciwlotniczą, istniejącą do dziś. Nic nieznaczący dziś obiekt infrastruktury militarnej przetrwał 70 lat, a więc kilkukrotnie dłużej, aniżeli miejsce pamięci, na które z takim trudem środki składali gnieźnianie.