Temat placu powraca w różnych formach, przy dyskusjach o zmianach zachodzących w mieście. Nie było tego kilka lat temu, kiedy teren ten został przekazany przez władze miasta dla teatru na 20 lat. Przypomnijmy iż stało się to w 2016 roku, a wszyscy radni poprzedniej kadencji (wielu z nich nie ma już w obecnej radzie) jednogłośnie opowiedzieli się za taką decyzją, która dzisiaj odbija się "czkawką". Jak to przekazywano sześć lat temu, miało być "na wzór Place des Terreaux w Lyonie". Tymczasem wyszło po taniości.
Temat powrócił podczas ostatniego posiedzenia Komisji Gospodarki Miejskie i Ochrony Środowiska, kiedy omawiano tematykę zieleni w mieście.
- Czy Urząd Miasta przymierza się do tego, by zmienić plac przed teatrem? Wiem, że jesteśmy związani umową, ale on przysporzył już tyle negatywnych wrażeń, że warto by porozmawiać z teatrem i ten plac zmienić. Jeśli nie teraz, to ile dajemy sobie czasu, żeby to zmienić? - zapytał radny Paweł Kamiński.
Do całej sprawy postanowił odnieść się wiceprezydent Jarosław Grobelny: - Gdyby to zostało wykonane tak, jak w pierwowzorze... bo pierwowzór nie wyglądał tak źle. Generalnie podejmowaliśmy decyzję na tym etapie. Jeśli oddaje się coś w użytkowanie na jakieś tam cele, to fajnie byłoby, gdyby z nami konsultowano zmiany, które naniesiono w późniejszym czasie. Być może użytkownik zapomniał albo nie widział problemu w tym, że zmieniła się jego koncepcja - stwierdził.
Przypomnijmy iż pierwowzór przewidywał chociażby wykonanie elementów przestrzennych z betonu architektonicznego, a tymczasem wykonano ze zwykłego. Efekt widoczny był w zasadzie od razu po ukończeniu prac, gdyż zaczął on kruszeć. Fragmentami podstawy piramid poprawiano klejem, a obecnie pojawiają się nawet rdzawe zacieki. Wielu defektów nie usunięto od momentu, jak inwestycja została ukończona - chociażby pęknięte elementy z logo teatru.
Jak opisano projekt podczas składania wniosku o dofinansowanie? "Estetyczny plac zapraszający do teatru, buduje nastrój miasta o fontanny oraz usystematyzowaną zieleń, jako atrakcja wielu miejskich placów, tworzy atmosferę sprzyjającą spotkaniom mieszkańców i turystów". A jak jest w rzeczywistości? Nie trzeba specjalnie tego opisywać. Pieniądze wydano zgodnie z planem. Zapominano o estetyce, ale w przypadku środków publicznych ta kwestia chyba nie gra istotnej roli.
- Oczywiście, gdybyśmy powiedzieli, że chcemy sami z własnych środków coś z tym zrobić, to pewnie moglibyśmy sobie jakiś horyzont czasowy wyznaczyć. Pamiętajmy, że jest to inwestycja. Ktoś wydał na to pieniądze i jest okres użytkowania inwestycji. To, że nam się ona nie podoba i nie utożsamiamy się z nią, to jest jakby zupełnie inny element tej samej historii. Trudno jest dzisiaj powiedzieć, byśmy my zaangażowali własne środki finansowe, by rozwalać coś, co było budowane 4 lata temu - przyznał wiceprezydent. Dodał, że podobnie jest z fontanną na Rynku, opinie o której są takie, jakie są, a na którą wydano 1,8 mln złotych.
Odpowiadając konkretnie na pytanie z początku dyskusji, Jarosław Grobelny przyznał: - Pewnie w przyszłości my będziemy musieli podejść do tematu i wtedy narzucić swoją wersję. To jest nauczka dla nas na przyszłość, że jak będziemy użyczali coś swojego, że musimy na twardo zapisać, że będziemy mieli ostateczny głos do zatwierdzenia. Nikt się wtedy nie spodziewał, że to co było w miarę ładne zrobi się takie, jakie jest. Nie musimy się przekonywać, że to brzydko wygląda - powiedział, dodając później iż dokumentacja bardzo różniła się od efektu końcowego.
Inwestycja związana z placem, po przetargu z lipca 2018 roku, kosztowała 1,3 mln złotych netto. Okres trwałości projektów wynosi 5 lat i po tym czasie można zacząć myśleć o jakichkolwiek zmianach. Okres użyczenia terenu minie jednak dopiero w 2037 roku. Czy kiedyś w to miejsce powróci zieleń w miejsce szarości? Zobaczymy.