Do gnieźnieńskiego szpitala przyjechał mężczyzna z innego powiatu na leczenie - nie byłoby w tym nic takiego gdyby nie fakt, że jako kierujący autem był zupełnie pijany.
Starosta przyznaje iż protestujący, jeśli chcą, mogą dążyć do odwołania rady. Tymczasem stojący przed urzędem twierdzą, że nie chcą w ogóle trafić do szpitala "Dziekanka" i zamierzają tak manifestować cały czas.