Po protestach, które odbyły się w ostatnich dniach w wykonaniu pracowników Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego oraz rodzin podopiecznych przebywających w tej placówce, do całej sytuacji zdecydował ponownie odnieść się starosta Piotr Gruszczyński.
- Nie ukrywam, że mam pewne podejrzenia iż dochodzi w tej chwili do umyślnych przekłamań - stwierdził starosta, wskazując iż w jego ręce trafiła ulotka rozdawana przez protestujących, której treść jego zdaniem mija się z prawdą: - Ta karteczka przekazuje treść, która dla mnie jest zaskoczeniem. Ci, którzy walczą, walczą o pozostawienie tej placówki w tym samym miejscu. Ponownie składam deklarację - jako starosta i przedstawiciel Zarządu złożyłem propozycję, że jesteśmy gotowi oddać ten majątek nawet na czas nieokreślony tak długo, jak długo tam będą osoby, które będą z niego korzystały. Ci, którzy to piszą, nie powinni tego rozprowadzać, bo to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - mówił Piotr Gruszczyński. Jak dodał, żaden podopieczny nie musi opuszczać obecnej siedziby ZOL-u. Po raz kolejny powtórzył deklarację Pauliny Stochniałek z Zarządu Województwa Wielkopolskiego, że utrzymana ma zostać gwarancja miejsc pracy dla obecnego personelu: - Wczoraj dostałem zapytanie od osoby, która pełni funkcję publiczną, ale nie jest w tym samorządzie, o co właściwie walczy ta strona podopiecznych i pracowników. Powiem tak - zaczynam mieć z tym pewien kłopot. Jeśli wczoraj pojawiły się transparenty przy Starostwie, ja do nich wyszedłem i zasugerowałem, że jeśli chcą odwołać starostę, to szkoda tej pary w gwizdek, ponieważ powinni odwoływać całą radę - stwierdził starosta, dodając iż to rada podejmie decyzję w całej sprawie. Wcześniej wskazał iż na sesji zaplanowanej na 25 lutego pojawi się wniosek intencyjny, który w zależności od decyzji radnych zamknie lub otworzy drogę do "zamiany ZOL za oddziały" - podjęcie takich kroków, jak twierdził, nakazuje prawo.
Starosta dodał iż cytat z jego słów, który znajduje się na jednym z transparentów trzymanych przez protestujących, jest wyrwany z kontekstu: - Powtórzę jeszcze raz: "Bardzo mi zależało, żeby ta sprawa nie ujrzała światła dziennego, dopóki nie wypracujemy kompromisu, który będzie zaakceptowany przez dwie strony" - myślę tu przede wszystkim o opiekunach i pracownikach. Kiedy takie rozwiązania zostały wypracowane, wtedy uznaliśmy iż to jest ten moment, gdzie ta sprawa powinna ujrzeć światło dzienne po to, by móc rozmawiać z pracownikami. Nie doszło do tej sytuacji, a ta informacja wyszła do przestrzeni publicznej dużo wcześniej - przyznał Piotr Gruszczyński, dodając iż w taki sam sposób pracowały poprzednie Zarządy, że najpierw pracuje się nad rozwiązaniami i koncepcjami, a potem informuje o podjętych decyzjach. Następnie starosta przekazał iż pracownicy ZOL-u nie mają zaufania co do zachowania miejsc pracy "do końca życia", ale jak dodał nie zna obecnie żadnego zakładu pracy, który gwarantuje zachowanie stanowisk na wiele lat.
- Cały czas mam nadzieję i do tego dążę, że ZOL zostanie w Gnieźnie, być może nie powiatowy ale samorządu wojewódzkiego, ale gra toczy się o coś, z czego ja absolutnie nie zrezygnuję. Po drugiej stronie, na szali, mamy neurologię i udarówkę. Jeśli nie zostanie zbudowany ten kompromis, Gniezno straci. Około 3 tys. ludzi w 2019 roku skorzystało z tych placówek - mówił starosta i dalej dodał: - Jest jeszcze jedno rozwiązanie w całej sprawie, o czym poinformowała nas dyrektor NFZ pani Pachciarz. Gdyby okazało się, że rada podejmie jakąkolwiek decyzję i nie będzie ona zgodna z oczekiwaniami, to ostateczną decyzję podejmuje minister. Gdyby się okazało, że my zaopiniujemy pozytywnie tę zamianę, to nie znaczy, że minister wyrazi na to zgodę. Mam nadzieję i z tego miejsca kieruję słowa do parlamentarzysty PiS-u z obozu rządzącego, że w tej chwili jest moment, by on podniósł czynności, by zabezpieczyć wszelkie nasze interesy. Mi, jako staroście zależy, żeby zatrzymać w swoich zasobach miasta i powiatu wszystko. To jest mój cel, do którego w tej chwili dążę. Mam nadzieję, że jeśli zostanę wsparty przez przedstawiciela obozu rządzącego, ZOL pozostanie w moich zasobach i udarówka oraz neurologia także, co moim zdaniem jest scenariuszem wykluczonym.
W czasie, kiedy trwała konferencja w sprawie ZOL-u, przed Starostwem Powiatowym ponownie odbywał się protest. Jego uczestnicy po raz kolejny przekazali iż nie zamierzają odpuścić sprawy, gdyż nie chcą by Zakład trafił do "Dziekanki": - Proszę sprawdzić, jak wygląda Dziekanka, jak wyglądają oddziały, czy są zadłużone czy nie. To, co pan starosta nam obiecuje, w ogóle nie ma przełożenia w naszych sprawach. My nie chcemy się z nikim łączyć. Jesteśmy samodzielnym zakładem i chcemy tam zostać, mamy zyski, nie mamy strat, a "Dziekanka" natomiast tonie w długach, chce nas pochłonąć i nasi pacjenci mają przejść w znacznie gorsze warunki - mówiła jedna z protestujących osób. Swoje manifestacje zamierzają kontynuować.