Przypomnijmy, że w miniony piątek na posiedzeniu Zarządu Powiatu Gnieźnieńskiego przedłożone zostało pismo, w którym grupa gnieźnieńskich lekarzy wystosowała wotum nieufności ws. dyrektora Krzysztofa Bestwiny i wicedyrektor Ewy Jachimczyk. W sumie zarzutów było sześć, a na wszystkie postanowili odpowiedzieć najbardziej zainteresowani jego treścią.
Treść dokumentu w znacznej mierze obejmuje zarzuty o "ustawienie" konkursu na świadczenie usług chirurgicznych. Na konferencji prasowej dyrekcja przedstawiła swoje wyliczenia, według których gnieźnieńscy lekarze w przypadku wyrażenia chęci uczestniczenia konkursie, mogli go wygrać. Nie wygrali, bo nie wystartowali w nim - twierdzą przedstawiciele ZOZ. Na dowód tego Krzysztof Bestwina przedstawił wyliczenia: - Konkurs był przeprowadzony tylko i wyłącznie na wniosek chirurgów. Panowie twierdzą, że nie dla nich, bo oni byli skazani na porażkę. To jest nieprawda. W dalszej części tego pisma z wotum nieufności lekarze wskazują, gdzie chirurdzy byli skazani na porażkę i tu chcemy pokazać sposób przeliczania punktów, stworzony na potrzeby tego postępowania konkursowego. Ewa Jachimczyk od razu zastrzega, że dokumentacja konkursowa jest jawna i jest dostępna na stronie internetowej ZOZ-u od dnia ogłoszenia konkursu: - Jest tam opisany sposób, jakie zasady musi spełnić oferta, wymagania szczegółowe, oraz tzw. kryteria oceny, gdzie wyjaśniliśmy szczegółowo, jak liczymy te kryteria. Ich dobór jest wynikiem tego, co wobec nas stosuje Narodowy Fundusz Zdrowia, jeśli my przystępujemy do konkursu z NFZ. Musi być jakość, doświadczenie, ciągłość opieki. Te rzeczy są w każdym postępowaniu, w jakim szpital występuje wobec funduszu - twierdzi Ewa Jachimczyk.
Według założeń i wyliczeń dyrekcji, która zaprezentowała możliwości firmy SOWMED oraz ewentualnej oferty chirurgów, ci drudzy mogli wygrać konkurs - proponując niższą cenę, personel na miejscu, doświadczenie i opis organizacji oddziału. Według tych wyliczeń, chirurdzy mogli zdobyć 90,44% podczas gdy SOWMED 83,74%. Na wielokrotnie podnoszony zarzut, że SOWMED jedyny wypełniał doświadczenie pięcioletnie dyrekcja odparła, że w chwili ogłaszania konkursu firma nie spełniała tego warunku. Krzysztof Bestwina mówił: - Oczekuje się od nas, że my mieliśmy unieważnić postępowanie. Nie można było tego zrobić, bo komisja konkursowa zakończyła prace 8 lipca, a dziś jest 13 września. Konkurs był rozstrzygnięty, więc nie można było go unieważnić. Jeżeli ktoś chce od nas oczekiwać, że unieważnimy konkurs, to pytam się, jak mieliśmy go unieważnić, skoro go już nie było. Mogliśmy nie zawrzeć umowy z podmiotem, który został wyłoniony zgodnie z naszymi wymaganiami w konkursie, który został prawidłowo przeprowadzony. Narazilibyśmy szpital na roszczenia ze strony podmiotu o nie wiadomo jakich wartościach. Nie mogłem złamać prawa, a do tego mnie namawiano.
Wszyscy mogli sprawdzić tę ofertę, dokumenty są dostępne, a to są proste działania matematyczne - dzielenie, mnożenie razy waga plus suma tych elementów. Lekarze natomiast podpisują się pod pismem, które nijak przedstawia wyliczenia, nie mające nic wspólnego z rzetelną oceną tej oferty i na tej podstawie twierdzi, że konkurs był zaplanowany po to, żeby pozbawić kolegów pracy. Jest mi przykro, że
Dyrekcja nie ukrywa, że cały temat zaczyna być utrudnieniem w momencie, kiedy jest on już podsycany od dwóch miesięcy i nie pozwala zająć się innymi problemami: - Otrzymaliśmy dotację 5 milionów na inwestycje, które musimy wykorzystać w tym roku. Zostało kilka miesięcy na przetargi, konkursy, rozstrzygnięcia i rozliczenia. Chcę zapytać, czy to jest przypadek, że kiedy 7 września ogłaszamy, że udało się uzyskać te pieniądze (co nie udało się przez wiele lat dla tego szpitala), a 8 września grupa lekarzy występuje z wnioskiem o odwołanie dyrekcji w sprawie postępowania konkursowego, które zostało zakończone 8 lipca. Odnoszę wrażenie, że komuś chyba nie zależy, żeby ten szpital został wybudowany w tym mieście. Mamy świetny projekt, który jest już oddawany i jesteśmy na etapie odbioru dokumentacji. Pozyskaliśmy dotację, mamy deklarację że będzie ona kontynuowana. To jest ostatnia szansa dla tego szpitala - przyznał Krzysztof Bestwina.
Pojawił się jednak zarzut, że niektórzy lekarze, podpisani pod wotum nieufności, nie wiedzieli co podpisują: - Nie mam zamiaru poddawać się tylko z tego tytułu, że dwudziestu kilku lekarzy, świadczących usługi cywilno-prawne w szpitalu, wyraża wotum nieufności. Rozmawiałem z jednym z nich i twierdzi, że został zmanipulowany. Powiedział, że podpisał taką listę, ale nie tego pisma, tylko pustą listę, bo doktor, który chodził po te podpisy powiedział, że podpisujemy się pod wnioskiem o przeprowadzenie kontroli tego postępowania konkursowego. Zastępca dyrektora ds. spraw medycznych dodaje: - Jest mi przykro, że część lekarzy naprawdę nie wiedziała co podpisuje. Przykro też, że pod pismem podpisały się osoby, które przyjeżdżają do szpitala jeden lub dwa razy w miesiącu i niewiele mają oglądu na tę sytuację, jest mi przykro też, że podpisali się rezydenci medycyny rodzinnej, którzy w naszym szpitalu w ogóle nie bywają, poza kilkoma stażami w roku i przykro, że podpisała się osoba, która jest zatrudniona w naszym szpitalu od 3 miesięcy z dużą szansą dla siebie - przyznała Ewa Jachimczyk.
- Naprawdę, niech ktoś przestanie manipulować tym postępowaniem konkursowym, dajcie nam pracować i rozwijać się temu szpitalowi. Przez kilka lat był on elementem rozgrywek politycznych i efektem tego jest to, że stoi - za przeproszeniem - straszydło przy obwodnicy od pięciu lat, które teraz może w końcu powstać. Komu na tym zależy, żeby tego szpitala nie było? - pyta Krzysztof Bestwina.
Pojawiły się jednak głosy i dowody na to, że firma SOWMED nie wypełnia wszystkich założeń umowy, a pacjenci są przyjmowani w niewielkich grupach po 15-20 osób czy poradnia jest czynna jedynie kilka godzin dziennie. Czy dyrekcja ZOZ ma zarzuty do nowej firmy o to, w jaki sposób wszystko funkcjonuje? - Podmiotowi nie daje się szansę na to, by pracował. Jest inwigilacja, a my już odpowiedzieliśmy na sześć donosów do Funduszu. Firma pracuje i myślę, że czas na ocenę przyjdzie chociaż po miesiącu, kiedy będzie można zobaczyć wykonanie kontraktu, przyjmowanie pacjentów i pracę w poradni.
Krzysztof Bestwina sprawę ucina krótko: - Poradnia chirurgiczna była źle zorganizowana. Jak tylko przyszedłem do tego szpitala, to moją uwagę zwróciło od razu to, że wchodząc do budynku administracji zawsze widziałem tłumy pacjentów w drzwiach. Wielokrotnie chciałem to uregulować z lekarzami i pielęgniarkami, jednak to była walka z wiatrakami, bo po pierwsze nie było lekarzy chętnych do pracy w poradni, a jedynymi byli panowie seniorzy, którzy pracowali uczciwie, aczkolwiek padł zarzut iż przyjmowaliśmy do 60 pacjentów do południa, a teraz nagle limitujemy do 15-20. Zgodnie z warunkami umowy z NFZ w ciągu jednej godziny w poradni możemy przyjąć maksymalnie czterech pacjentów. Czy 60 pacjentów od 8:00 do 12:00 jest realizacją zgodną z warunkami Funduszu? Jeśli ktoś powie, że tak to działało i było dobrze, to ja odpowiadam: to nie działało dobrze. Drugie pytanie to gdzie jest podejście do pacjenta? Pacjenci musieli przyjść o 7:00 rano, stać w kolejce, łaskawie się zarejestrować i czekać aż do 12:00 ktoś ich przyjmie. To system sprzed 30 lat. Tak ma wyglądać poradnia?
Jak więc dyrektor odbiera sprawę wotum nieufności? Krzysztof Bestwina mówi: - Nie potrafię tego wytłumaczyć w racjonalny sposób. Spotykamy się z lekarzami ordynatorami, robimy odprawy, poruszamy wiele kwestii, staramy się rozwiązywać ich problemy, które zgłaszają, nie ma ograniczonego kontaktu. Nie widzę podstaw do takiego wotum nieufności. Podpisało je czterech ordynatorów, z czego jeden się wycofał, a drugi się wycofuje, więc chodzi o najbliższe grono osób współpracujących z chirurgami...