piątek, 29 kwietnia 2022 13:25

Konkurs kontra doświadczenie. „Jeden drugiemu nie podbiera dzieła”

 

Stowarzyszenie nie odpuszcza - nie potrafią zrozumieć, jak można po 18 latach trudnej pracy tak po prostu zabrać całą działalność. Kierownik przyznaje, że najpewniej... powróci na ulicę.

Sytuacja związana ze schroniskami dla osób bezdomnych jest trudna dla Stowarzyszenia "Dom". W ostatnim czasie odbyli oni kilka spotkań, które nie pozostawiły im złudzeń iż będą musieli opuścić budynki przy ul. Pocztowej i Kawiary. Taki jest wynik konkursu na ich prowadzenie, które po raz pierwszy wygrała inna organizacja - Fundacja "Dobro się niesie" z Poznania. Przedstawiciele gnieźnieńskiego stowarzyszenia nie ukrywają żalu.

- Jak ja mogę się czuć? Poniżony, zdezorientowany. Urząd Miasta nie chce z nami w ogóle dyskutować, a jeśli już dyskutuje, to uspokaja. Widać, co się stało - te uspokojenia spowodowały, że nas wyciszyli obietnicami, a potem zrobili to, co zrobili - twierdzi Marian Wierzbicki, kierownik ośrodka, który przyznaje, że wielokrotnie podczas spotkań z przedstawicielami Urzędu Miejskiego, wszyscy byli zadowoleni z ich działalności. 

- Tracimy wszystko - dach nad głową. To nie jest, że my tracimy ośrodek. Ośrodek to my, nie budynek, tylko my i ludzie. To jest właśnie strata największa. Pan prezydent i pan dyrektor nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę tym ludziom i stowarzyszeniu wyrządzają - nie mnie osobiście. Ja pójdę na ulicę i mi jest wszystko jedno - stwierdził Marian Wierzbicki, dalej dodając gorzko: - Pan prezydent mi zaproponował, żebym ja został człowiekiem bezdomnym tutaj na schronisku, gdzie ci państwo będą je prowadzili. Niestety, ja bardzo dziękuję panu prezydentowi za taką pomoc, za 18 lat mojej ciężkiej pracy i kazania mi dogadywać się z ludźmi, którzy po prostu weszli z butami w moje życie - stwierdził.

Jeden z zarzutów, jaki został uczyniony wobec przedstawicieli Stowarzyszenia "Dom", wynika z dokumentu z kontroli Urzędu Wojewódzkiego w lipcu 2021 roku. Tam też stwierdzono brak odpowiedniego wyszkolenia kadry. Organizacja odpowiada jednak, że ten wymóg został wprowadzony jakiś czas temu i po przeprowadzonej kontroli, oczekiwano na uruchomienie kursów. To nastąpiło na początku tego roku. Maria Chwiałkowska-Grygiel, sekretarz stowarzyszenia, przyznaje, że dojeżdża na zajęcia do Bydgoszczy z własnych środków. Żeby zapewnić zastępstwo, Marian Wierzbicki dopiero rozpoczyna takie samo szkolenie w Poznaniu.

Fundacja "Dobro się niesie" na Facebooku w ogóle nie wspomina, że przejmuje ośrodki działające od 18 lat i prowadzone przez inną organizację. Odnosi się tylko do sprawy, jako do wygranego konkursu. Fundacja działa dopiero od niespełna pół roku i to też budzi obawy Stowarzyszenia "Dom" - w tym działalność jej prezesa: - Zakładałam, że komisja nie wiedziała, że nowa fundacja "Dobro się niesie", ma tak mało doświadczenia, nie ma bazy, nie maja zasobów i konkursów za sobą, a my przeszło 30. Nasza działalność jest tu od 18 lat, a ich pół roku. Oni się zastawiali, że ten pan był w innych fundacjach przykościelnych i to było raptem 4 lata i oni na te 4 lata usamodzielnili 4 osoby, a ja już w tym roku 6 osób i 2 następnych ma umowę o pracę - przyznaje Maria Chwiałkowska-Grygiel, dalej dodając: - Zaniepokoiło mnie, że pan chce ich wszystkich usamodzielniać i ta samodzielność może się dla nich źle skończyć. Trzeba pamiętać o wydawaniu leków w terminie, trzeba ich zawieźć do lekarza, bo niektórzy chodzą o kulach. My mamy zawartą bardzo bogatą aktywizację, co zawarliśmy w dokumentach, które składaliśmy.

Sekretarz "Domu" przyznaje: - Powiem szczerze, że jestem w rozpaczy. Podopieczni muszą zostać, ja ich przekonuję, że będą mieli dobrze, bo na pewno wszystko na początku będzie wszystko dobrze, ale tu chodzi też o połączenie uczuciowe z nami i to nie było brane pod uwagę i nadal nie jest - stwierdziła, nie ukrywając żalu do urzędników. Dodała, że przez te prawie dwie dekady organizację spotkało wiele dobrego od samorządowców i mieszkańców Gniezna, którzy wspierali działalność na różny sposób. Dodała, że członkowie stowarzyszenia byli zwodzeni, że nic nie zagraża ich bytowi w tych miejscach tj. przy ul. Pocztowej i ul. Kawiary.

Na koniec Maria Chwiałkowska-Grygiel stwierdziła: - W naszej branży, jaką jest pomoc bezdomnym, nie słyszałam o takim przypadku. Jest niepisany kodeks honorowy - jeden drugiemu nie podbiera dzieła. Nie wyobrażam sobie, by przyjechał tu Brat Albert, Stowarzyszenie O. Pio czy Barka, Monar. Nie. My współpracujemy. Jeden drugiemu nie podbiera dzieła. 

3 komentarzy

  • Link do komentarza JoWita sobota, 30 kwietnia 2022 15:25 napisane przez JoWita

    Szkoda że Ci ludzie nie wzięli przykładu jak pracownicy i rodziny pensjonariuszy Zakładu Opiekuńczo- Leczniczego z ul. Elizy Orzeszkowej pikietowali i walczyli aby o swoje . Brawa za ich determinację. Udało się !!!!

  • Link do komentarza Redakcja sobota, 30 kwietnia 2022 10:46 napisane przez Redakcja

    Komentarze zawierające naruszenia godności osobistej, nie będą dopuszczane do publikacji. Jeśli ktoś czyni zarzuty ad personam, sugerując lub insynuując naruszenia prawa, radzimy podpisywać się z imienia i nazwiska.

  • Link do komentarza Mieszko piątek, 29 kwietnia 2022 14:56 napisane przez Mieszko

    W tym kraju trzeba wszystko niszczyć. To co dobrze funkcjonuje niszczy się z powodu jakiś przepisów. Nie liczy się człowiek, nie liczą się osiągnięcia liczy się przepis. Ludzie opamiętajcie się.

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane