W okresie upałów, które kilka tygodni temu przetoczyły się przez nasz kraj, w społecznościowym przekazie szczególnie mocno była akcentowana kwestia obecności zieleni na terenie miast. Tej, która nie tylko zamienia dwutlenek węgla w tlen, ale także przyczynia się do obniżenia temperatury otoczenia w gorące dni.
Temat ten w Gnieźnie szczególnie wybrzmiał trzy lata temu, kiedy na potrzeby budowy zatoki postojowej dla autobusów przy Teatrze im. A. Fredry wycięto kilka drzew (nasadzono później jedno). Później w tym samym miejscu temat ten powrócił po zrealizowaniu nowego placu, którego pierwotnie forma jest raczej daleka od oczekiwań - zieleń zastąpił beton. Namiastką tej pierwszej jest niewielki stożek z roślinami, a także dwa ocalałe drzewa (pomijając pozostałe nasadzenia, wykonane przy wjeździe na zaplecze teatru).
Tymczasem z centrum znikają kolejne drzewa. Dzieje się to prawie niezauważalnie, bowiem znikają pojedynczo od jakiegoś czasu. Na Rynku brakuje ich już pięć, na ul. Farnej jedno, kolejnych w sumie kilkanaście na ul. Chrobrego i Dąbrówki. Czasem w ich miejscu są puste koryta, a czasem butwiejące pniaki. W kilku punktach miejsce po drzewie skrzętnie ukryto, układając w tym miejscu bruk - tak stało się chociażby na Zielonym Rynku, ul. Warszawskiej czy na Rynku. Co więcej, są i takie przypadki, jak narożnik ul. Dąbrówki z ul. Franciszkańską, gdzie drzewka nie ma od dobrych kilku lat, a kilka tygodni temu dla "wyrównania" istniejącego w tym miejscu klepiska wysypano... odpady budowlane. W innym korycie na ul. Dąbrówki zamiast drzewka stoi... znak drogowy.
Skrajnych przypadków nie brakuje. W lutym ub. roku przed jedną z remontowanych kamienic przy Rynku wycięto dwa okazałe drzewa, a sprawą zainteresował się radny Marcin Jagodziński, który w tej sprawie wystosował interpelację z prośbą o wyjaśnienie. Okazało się iż Miastu zgodę na wycinkę wydał Wojewódzki Konserwator Zabytków, gdyż "powodem do wystąpienia z wnioskiem do Konserwatora było wrastanie korzeni drzew w kanalizację deszczową, która została uszkodzona". Co więcej, w uzasadnieniu pozwolenia zawarto iż co prawda jedno z drzew posiadało pęknięcie pnia, ale także "drzewa utraciły wartość estetyczną i kompozycyjną w odniesieniu do historycznego układu urbanistycznego miasta Gniezna" (!). W ostatnim zdaniu zawarto, że "Miasto Gniezno planuje w miejsce wyciętych drzew posadzić nowe, w ozdobnych donicach". Jak można dziś samemu zobaczyć, mimo iż minęło już półtora roku, miejsca po wyciętych drzewach są wciąż puste. Ale nie tylko one.
O tym, że brak drzew lub w ogóle zieleni zaczyna doskwierać niektórym mieszkańcom, są dwie donice z roślinami postawione przed jednym z lokali gastronomicznych przy deptaku na ul. Chrobrego. Pojawiły się one z prywatnej inicjatywy, w miejscu wyciętych wcześniej drzewek, które uschły. Aby zasłonić powstałe klepisko, usypano drobne kamienie.
Niestety, sami gnieźnianie też nie przyczyniają się do poprawy sytuacji. Już kilka razy wykonywane były nasadzenia drzewek wzdłuż ul. Wyszyńskiego. Zarządca drogi jednak ograniczał się do posadzenia samej sadzonki, bez odpowiedniego jej zabezpieczenia, jak to zazwyczaj powinno mieć miejsce. W efekcie po kilku tygodniach już ich nie było - zostały albo połamane przez chuliganów, albo zwyczajnie wyrwane. Puste koryta dalej straszą - razem z chwastami, które w mieście na chodnikach mają się "bardzo dobrze".
Najbardziej jednak problematyczny wydaje się wizerunek miasta w ścisłym (turystycznym) centrum, gdzie pustych miejsc po drzewkach nie brakuje. Odnosząc się do konkretnych przypadków zapytany przez nas Urząd Miejski nie odniósł się wprost, ogólnie jednak przedstawiając swoje stanowisko w tej sprawie: - Zanikanie drzew z centrum miasta wynika przede wszystkim z faktu, iż rosną one w trudnym, nienaturalnym dla nich środowisku. Konflikty z infrastrukturą naziemną i podziemną powodują uszkodzenia mechaniczne oraz ograniczenie rozwoju korzeni, pni i koron. Brak właściwych do rozwoju warunków siedliskowych, wzrost zanieczyszczenia środowiska, brak odpowiednich warunków wodno-powietrznych gleby miejskiej, wpływają na skrócenie okresu życia drzew miejskich - czytamy w odpowiedzi, a dalej Magistrat odnosi się do kwestii brukowania miejsc, w których do niedawna rosły drzewka: - Niestety, trzeba sobie uświadomić, iż jeżeli jakieś drzewo zostało wycięte, kolejne nie urośnie w tym samym miejscu. Mimo frezowania pnia, konieczne jest bowiem usuniecie całej bryły korzeniowej, które niejednokrotnie wyrastają poza „misy”, w których były umiejscowione drzewa. Dlatego, konieczne jest podjęcie działań mających na celu wybrukowanie istniejących, pustych mis po drzewach oraz weryfikacja istniejących sieci infrastruktury naziemnej i podziemnej miasta w celu wytyczenia nowych miejsc nasadzeń drzew.
Jak zawarto w dalszej odpowiedzi z Urzędu Miejskiego: - Lokalny samorząd zdaje sobie sprawę, że zielona infrastruktura pełni bardzo ważną rolę w prawidłowym funkcjonowaniu miasta, dlatego zostały podjęte kroki w celu weryfikacji istniejącej infrastruktury podziemnej głównych ulic w centrum miasta, a w okresie jesienno-zimowym i wczesnowiosennym, zostaną przeprowadzone nowe nasadzenia drzew, prowadzone zgodnie z projektowaną właśnie koncepcją nowej zmieleni w centrum miasta. O postępie prac nad tą koncepcją i o ich wynikach będziemy systematycznie informować.