W czwartkowe południe radni Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska opiniowali uchwałę, na podstawie której od 1 maja 2019 roku wprowadzone zostaną podwyżki cen wywozu odpadów. Zgodnie z treścią projektu, od tego dnia odbiór śmieci selektywnych wzrośnie z 11 złotych do 14 złotych, a nieselektywnych z 16 złotych do 20 złotych za każdą osobę zamieszkującą daną nieruchomość.
Uzasadnienie tej uchwały starał się przedstawić wiceprezydent Jarosław Grobelny: - Przez kilka ostatnich lat staraliśmy się optymalizować system, czyli by był on coraz tańszy. Doszliśmy jednak do takiej sytuacji, kiedy się te możliwości kończą. W 2016 roku do utylizacji odpadów dopłaciliśmy 845 tysięcy złotych. W 2017 roku po podjęciu działań optymalizacyjnych dopłaciliśmy tylko 676 tysięcy. W 2018 roku z powodu "radosnej twórczości" organów rządowych, czyli wprowadzenie dodatkowych dwóch strumieni i usankcjonowanie strumienia zielonego BIO, koszty dopłaty wzrosły nam do około 2 milionów złotych - mówił, nadmieniając iż od 2016 roku udało się odszukać 2300 osób, które nie były ujęte w systemie poboru opłat za śmieci: - Kiedy zaczynaliśmy analizować tę sytuację, początkowo mieliśmy 85% pokrycia, a więc 85% zameldowanych osób było ujętych w systemie. W tej chwili mamy 91,2%, a więć odrobiliśmy zadanie domowe i dalej prowadzimy poszukiwania. Specjaliści mówią, że 10% niedoboru to jest nieźle, a my mamy 8,8%, więc jesteśmy w przyzwoitych wartościach, ale to nie jest tak, że powinniśmy dalej szukać tego, jak to rozwiązać. Poza tym zwiększyliśmy windykację, bowiem z 389 tysięcy mamy zadłużenia dzisiaj 300 tysięcy. To długo trwa, bowiem w ramach tych działań sporządziliśmy 3073 upomnienia i 1227 z tytułu wykonawczych. Tak wygląda "szarpanie się" ze śmieciami, bo czy ktoś płaci czy nie płaci, kosz mu się należy i śmieci odebrać w terminie należy - przyznawał Jarosław Grobelny. Jak dodał, w 2018 roku za wywóz odpadów zapłacono 11 mln 105 tys. złotych, z czego 6 mln zł było za odbiór, 5 mln zł za zagospodarowanie, 64 tys. zł za punkt zbiórki odpadów i 22 tys. zł za likwidację dzikich wysypisk.
Wiceprezydent przyznał też, że przeliczając liczbę mieszkańców na koszt funkcjonowania całego systemu, obecnie na każdego obywatela Gniezna przypada deficyt 3,25 zł: - Mieliśmy tylko raz podwyżkę i nastapiła ona w 2016 roku i polegała ona na zmianie stawki za odpady niesegregowane. Było to pokłosie kontroli NIK, który nam jednoznacznie powiedział iż 11 zł i 13,50 zł nie może być, że kwota za niesegregowane musi być wyższa i dlatego przyszliśmy do rady z informacją o konieczności podwyżki. Wówczas wielu mieszkańców przeszło na odpady segregowane, ale ta tendencja trwała kilka miesięcy i mieszkańcy po tym wrócili do odpadów niesegregowanych, uważając iż kłopoty z segregacją są dla nich zbyt uciążliwe i wolą płacić wyższą stawkę - stwierdził Jarosław Grobelny. Wskazał przy tym na rosnące stawki wywozu odpadów, zwiększenie częstotliwości jazd po pojawieniu się nowych pojemników, a także rosnące ceny paliwa oraz podwyżki dla kierowców: - Proponując podwyżkę o 3 i 4 złote, proponujemy podwyżkę o 27%, a więc nie konsumujemy całego wzrostu kosztów, które powstały przez te lata. Dlaczego dzisiaj? Dlatego, że w przyszłym roku mamy kolejny wzrost tzw. opłaty marszałkowskiej, być może nie o 100%, ale o 70%. W tym roku po raz pierwszy dostaliśmy zastrzeżenia Regionalnej Izby Obrachunkowej, która mówi iż Miasto nie bilansuje w budżecie miasta kwot wynikających z poboru opłaty śmieciowej i kosztów, które miasto na to ponosi. Jest obowiązek bilansowania, ale powiem szczerze iż dziś nikt żadnych działań wobec miasta nie podjął, ale jest to sygnał iż trzeba się nad tym zastanowić.
Jak wskazano, nie zmienia się opłata dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny, do której na początku należało 600 osób, a dziś jest ich około 1700. Dla tych osób kwota opłaty za śmieci nie ulegnie zmianie i nadal będzie wynosić 9 zł. Dla osób korzystających z dodatku mieszkaniowego, zwiększy się równowartość w tymże dodatku.
Radny Janusz Brzuszkiewicz stwierdził iż to, że podwyżka jest nieunikniona, to jego zdaniem nikt nie miał wątpliwości. Przedstawił jednak swoje wyliczenia iż jego zdaniem podwyżka jest zbyt duża w stosunku do bilansu, jaki trzeba uzyskać. Wiceprezydent jednak odparł iż dodatkowe środki można dzięki temu przeznaczyć na chociażby nowe kosze na śmieci lub działania edukacyjne. Ponadto przedstawił aktualny stan przetwórstwa odpadów, który jego zdaniem jest aktualnie niewiele opłacalny, gdyż do ponownego przetworzenia trafia przede wszystkim szkło i część plastiku, a do systemu obecnego na Zachodzie jest jeszcze długa droga.
Radny Zdzisław Kujawa stwierdził iż są pewne kwestie, które uniemożliwiają na dokładne oszacowanie, ilu mieszkańców wciąż unika płacenia za śmieci: - W przypadku Spółdzielni Mieszkaniowej na początku 2018 roku wychodziło, że jest 18 200 mieszkańców, a na końcu wyszło 17 500. To oznaczało iż "ubyło" około 700-800 osób, bowiem ludzie deklarowali iż jest ich mniej. Jest to jednak wielkie oszustwo tych mieszkańców, jest to cwaniactwo, za które konsekwencje ponoszą ci, którzy płacą i będą obciążeni dodatkowymi kosztami - stwierdził jako prezes GSM. Stwierdził iż pięć lat temu miał na terenie spółdzielni miał ponad 22 tysiące mieszkańców, a obecnie zeszła ta liczba do 17,5 tysiąca: - O około 5 tysięcy się zmniejszyło, co wynika ze złożonych deklaracji. Jeśli chodzi o gospodarstwa domowe, to jest dla mnie kpina, bowiem w tym roku gospodarstw jest ponad 2,5 tysiąca, a więc tyle mieszka samotnych osób - mówił, twierdząc iż wielu sobie kpi z przepisów i umyślnie podaje niższą liczbę osób zamieszkujących w lokalach. Stwierdził iż nie powinno się płacić od osoby, ale od metra kwadratowego, jednakże ze znacznie łagodniejszymi wyliczeniami, bo inaczej wciąż będzie brakowało ludzi w deklaracjach: - Według wykazu oświadczeń deklaracji wynika iż mamy około 200 pustych mieszkań. Losowo, wśród tych 200 kazałem sprawdzić 50 z nich pod kątem zużycia wody za pomocą odczytu radiowego i co się okazało? Że na te 50 mieszkań 25 z nich ma zużycie na poziomie 18, 8, 10 metrów sześciennych, a więc mieszkają w nich 2, 3 albo i 4 osoby. Tylu nie złożyło tej deklaracji i 50% tych ludzi oszukuje nas i swoich sąsiadów, którzy za nich będą płacić tę podwyżkę, bo nam się nie bilansuje. Zdzisławowi Kujawie rację przyznał Janusz Brzuszkiewicz i przyznał iż trzeba poszukać innej metody przeliczania niż na osobę, gdyż w ten sposób nigdy nie dojdzie się do pełnego porządku, a koszty ponoszą przede wszystkim ci, którzy chcą uczciwie płacić. Wiceprezydent przyznał iż obecnie pozostać trzeba przy tym układzie, który jest, ale każdy pomysł na zmianę trzeba będzie w przyszłości rozważyć. Dodał, że gdyby była możliwość karania za podanie nieprawdy w deklaracji, na pewno odsetek postępujących w ten sposób zmniejszył by się znacząco.
Ostatecznie propozycja podwyżki otrzymała pozytywną opinię większości radnych obecnych na komisji, a ostateczna decyzja zapadnie w tej sprawie na sesji w przyszłym tygodniu.