Nie da się ukryć - tak jak przez ostatnie lata, tak i przez kolejne, tematyka szpitala nie będzie schodzić z obrad samorządu powiatowego. Na trzecim posiedzeniu Rady Powiatu Gnieźnieńskiego ta kwestia nie znajdowała się w ogóle w programie sesji. Została ona wywołana na początku posiedzenia, jednak wymiana zdań między radnym Marcinem Makohońskim, Jaromirem Dzielem i Andrzejem Kwapichem została dość szybko ucięta.
Odwołanie po cichu
Później do tematu powrócił starosta Piotr Gruszczyński, który po odczytaniu sprawozdania z pracy zarządu, powiedział: - 21 listopada o godzinie 8:30 dochodzi do spotkania byłego posła Tadeusza Tomaszewskiego, obecnie radnego sejmiku. To spotkanie jest z panem dyrektorem Krzysztofem Bestwiną. Pan Tomaszewski przekazuje uzgodnioną z nami informację, że jesteśmy wręcz zainteresowani, by dyrektor kontynuował budowę czegoś, co jest skomplikowaną materią - chociażby przez finansowanie. Chwilę po tym dochodzi do spotkania w Starostwie Powiatowym, gdzie dochodzi do odwołania Krzysztofa Bestwiny, który wcześniej usłyszał o tym iż jesteśmy zainteresowani współpracą - mówił Piotr Gruszczyński, wskazując iż nikt nie poinformował nowego zarządu o tym fakcie: - Informacja dotarła do nas 27 listopada na koniec dnia, a więc po 6 dniach od podjętej decyzji. Pikanterii tej sprawie nadaje inny fakt. Pan Krzysztof Bestwina 21 listopada nie odebrał tego odwołania, ale dokonał tego 1 grudnia. Odwołanie wysłano pocztą, odbiera je 1 grudnia i to pozwala mu brać przez kolejny miesiąc świadczenie z tytułu pracy. Odwołanie było trzymiesięczne bez świadczenia pracy - przekazał Piotr Gruszczyński, stwierdzając iż nie chce tego oceniać, jednak stało się tak w jednostce, która boryka się z problemami finansowymi.
Zdaniem starosty oliwy do ognia dodało zwolnienie dyrektor ds. lecznictwa Ewy Jachimczyk, które nastąpiło 16 listopada i dokonał tego Krzysztof Bestwina: - Ta informacja dotarła do nas po dwóch tygodniach. W piątek 30 listopada pani dyrektor Jachimczyk przekazała ten dokument pracownikowi szpitala. Ten zaś zrobił to, co należy - wysłał to do ostatniego dyrektora ekonomicznego. W sobotę przypadkowo te informacje dotarły do zarządu - mówił o kulisach całej sprawy starosta. Jak dodał, to odwołanie stało się skuteczne na dzień 2 grudnia: - Tego dnia była niedziela, a to oznacza iż gdybyśmy tego nie wychwycili, to w nocy z niedzieli na poniedziałek doszłoby do sytuacji, że szpital nie ma dyrekcji. W związku z tym skierowałem sprawę do prawników, by to ocenili. Jedna z opinii jest taka, że nie mam wyjścia i muszę skierować sprawę do prokuratury - stwierdził starosta, dodając iż nie chce zaczynać kadencji od spraw prokuratorskich, ale sytuacja go do tego może zmusić z jednego powodu: - Mam poważne obawy, że w odpowiednim momencie opozycja może mi zarzucić zaniechanie z tytułu niezapewnienia bieżącego funkcjonowania szpitala. Wyobraźmy sobie sytuację, że w nocy dochodzi do śmiertelnego zejścia z winy lekarza i wchodzi prokuratura. A tam fizycznie już nie ma dyrektorów - stwierdził Piotr Gruszczyński.
Czy nowy p.o. dyrektora jest w spółce?
Następnie starosta odniósł się do słów Marcina Makohońskiego, który skrytykował wcześniej list wysłany przez Piotra Gruszczyńskiego (jeszcze nie będącego starostą) do Krzysztofa Bestwiny o niepodejmowanie żadnych decyzji w szpitalu do czasu wyłonienia nowego zarządu: - Dzięki Bogu, że to zrobiłem, bo ten list będzie podstawą do skierowania sprawy do prokuratury. W tym liście prosiłem o jedną rzecz - nie dokonywać żadnych ruchów personalnych. Mimo iż go prosiłem, to pozwolił sobie na rozwiązanie stosunku pracy 16 listopada. To już ocenią odpowiednie służby - stwierdził.
Marcin Makohoński stwierdził, odnosząc się do powyższego, iż nadchodzi "pięć trudnych lat" pełnych "demagogii": - Tak, 21 listopada starosta podpisała wypowiedzenia dla Krzysztofa Bestwiny. Dlaczego odebrał to później? To nie jest zabieg, o którym starosta mówił przed chwilą, żeby zabrać jeszcze jedną pensję i jeszcze więcej sobie zarobić. Tego dnia pan Bestwina przebywał na delegacji i nie mógł odebrać pisma. Po niej miał zwolnienie chorobowe i po jego zakończeniu odebrał pismo i podpisał "zwrotkę" - stwierdził radny i podsumował to tak, że wszystko odbyło się zgodnie z kodeksem pracy i nie było żadnego złamania prawa, podobnie jak w przypadku Ewy Jachimczyk: - To jest zwykłe czepialstwo i nadinterpretacja faktów. Następnie Marcin Makohoński stwierdził iż nowy starosta i reszta członków zarządu nie próbowali się kontaktować z Krzysztofem Bestwiną, na co później Piotr Gruszczyński odparł iż otrzymano informację o jego zwolnieniu chorobowym i postanowiono poczekać. Radny stwierdził także iż są spore wątpliwości w związku z obecnością na stanowisku pełniącego obowiązki dyrektora Jacka Bembnisty: - Czy prawdą jest, że pan doktor Bembnista prowadzi działalność gospodarczą, czy jest członkiem lub prezesem spółek, czy wchodzi w skład zarządu? Jak dobrze państwo wiecie, przepisy ustawy o działalności leczniczej, a także tzw. ustawy antykorupcyjnej, zakazują powoływać na pełniącego obowiązki takie właśnie osoby - stwierdził Marcin Makohoński i jako przykład podał Jacka Frąckowiaka, który był dyrektorem szpitala w 2014 roku. Radny zadał pytanie czy dotyczy to teraz także Jacka Bembnisty, jednak ostatecznie przewodniczący Dariusz Pilak odparł iż Zarząd odpowie w stosownym czasie, co wyraźnie spotkało się z niezadowoleniem.
Utajniony medal na odchodne
W dalszej dyskusji ponownie pojawiły się kwestie finansowania budowy szpitala i tego, czy powiat aktualnie na to stać czy nie, by po chwili powrócić do tematu odejścia dyrekcji.
Jeszcze przed powyższą wymianą zdań, były wicestarosta Jerzy Berlik odczytał sprawozdanie za ostatni okres minionej kadencji. W trakcie pojawiły się słowa, dotyczące przyznania Medalu Milenijnego Krzysztofowi Bestwinie oraz Ewie Jachimczyk. Pytanie w tej sprawie skierowała radna Maria Kocoń: - Którego dnia pan dyrektor odebrał ten medal? Proszę o odpowiedź osoby z poprzedniego zarządu. Ponieważ nikt nie kwapił się do wypowiedzi, radna poprosiła Beatę Tarczyńską o wyjaśnienie tej sytuacji, na co ta odparła: - Ten medal pan dyrektor Bestwina odebrał 21 listopada do południa.
Maria Kocoń postanowiła dopytać: - Jeżeli 21 pan dyrektor odebrał medal, to dlaczego nie odebrał również rozwiązania umowy? Bardziej mnie szokuje inna sprawa, żeby przyznać komuś Medal Milenijny i za chwilę z nim rozwiązać stosunek pracy, to dla mnie, jako nauczyciela, jest to bardzo niezrozumiałe. Co stało na przeszkodzie, by tego dnia odebrał też rozwiązanie stosunku pracy? Beata Tarczyńska z pewnością odpowiedziała: - Ja rozumiem, że dla pani radnej pewne rzeczy są niezrozumiałe i ja się do tego przyzwyczaiłam, bo znamy się nie od dzisiaj. Uważałam, że za jego czteroletnią pracę ten medal mu się należy, zresztą nastąpiło to za zgodą całego zarządu i jak pani wie, Medal Milenijny przyznaje cały zarząd a nie ja sama. Po drugie, było to do południa, a ponieważ wypowiedzenie nastąpiło z dniem 21 listopada, wiedziałam iż dyrektor będzie jechał na delegację więc zostało to wysłane pocztą. To nie było utajnione - stwierdziła była starosta i dodała iż gdyby "zajrzano do teczki dyrektora", to by wszyscy o wszystkim dokładnie wiedzieli.
Klasa człowieka
Dariusz Pilak powiedział: - Wysoce niekulturalne jest oczekiwać od kogoś, kto odchodzi, że nie stać go na to, by spotkać się z tym, kto obejmuje i przekazać jednostkę powiatu. Wysoce niezrozumiałym jest słuchać na tej sali, że ktoś kto rozpoczyna ma biec do kadr by grzebać w teczkach. Przepraszam, ale albo się klasę ma, albo jej nie ma - stwierdził przewodniczący i przekazał iż przy cztery lata wcześniej podczas przekazywania władzy spotkał się z nowymi władzami i poinformował o tym, na czym "stoi" powiat. Maria Kocoń stwierdziła iż odpowiedź Beaty Tarczyńskiej ją usatysfakcjonowała, ale nie zamierza komentować wycieczki osobistej skierowanej wobec jej osoby.
Jaromir Dziel stwierdził: - Styl odejścia proszę ocenić samemu. Tu nie chodzi o to, by roztrząsać. Z nami się nikt nie pożegnał. Pan dyrektor w poniedziałek 2 grudnia obszedł szpital i powiedział "do widzenia". 30 listopada o 11 mieliśmy telefony, że mamy szybko składać rachunki, bo w poniedziałek nie będzie miał ich kto podpisać. Tak się załoga dowiedziała o tym, że odchodzą dyrektorzy. Było - minęło. Zbudujmy ten szpital i pracujmy dla niego, tam są pacjenci. Niepotrzebnie ten prokurator, to wszystko. Pojechał i nie ma. Koniec. Naprawdę, no nie wiem, jest zebranie ordynatorów, przychodzi czy odchodzi dyrektor, mówi "dzień dobry i do widzenia, to zrobiłem, odchodzę". Całe dwa czy trzy tygodnie były plotki, kto będzie dyrektorem - stwierdził radny, prosząc by zakończyć dyskusję i zacząć myśleć o przyszłości.
Cała dyskusja trwała jeszcze przez kilkanaście minut, jednak wypowiedzi jej uczestników zaczynały się powoli zapętlać i w końcu się zakończyła. Jak przekazano w trakcie sesji, w najbliższym czasie zostanie zorganizowane osobne posiedzenie, dotyczące wyłącznie kwestii szpitala i finansowania. Ma zostać przedstawiony audyt, który ujawni aktualną sytuację i możliwości realizacji inwestycji i funkcjonowania placówki.