Wygięte elementy, a w jednym wypadku nawet wyłamany - kilka z rzeźb ustawionych na powstającym od roku Trakcie Królewskim nosi już ślady działalności wandali. Efekty nie dowodzą raczej ludzkiej ciekawości tego, z jak plastycznego materiału je wykonano, ale raczej jest zwykła chęć "wyżycia" się niewiele odbiegająca od łamania przydrożnych drzewek czy rozwalania ulicznych koszy na śmieci. Pomimo iż w temacie Traktu Królewskiego wciąż pojawiają się różne, nierzadko mocno rozbieżne opinie, jego instalacja na terenie miasta stała się faktem i raczej powinno się dbać o to, co już istnieje. Jak jednak pokazują poniższe przykłady, wandalizm niekoniecznie musi przejawiać się siłą.
Królik Powstaniec, "idący" w kierunku koszar przy teatrze, już nie wystrzeli ze swojego karabinu, który został wygięty w kierunku ziemi.
Królik Koneser siedzący koło Rynku, nie "postawi" swojego kieliszka na stole, gdyż spodek już kilka miesięcy temu został silnie wygięty.
Królik Medyk, stojący naprzeciwko szpitala przy ul. św. Jana, dotykał tyczką mysz znajdującą się przed nim. Dotykał, gdyż tyczka została najpierw wygięta, a w ostatnim czasie wyłamana i zniknęła.
Makieta katedry na ul. Tumskiej - zwieńczenie wieży nie oparło się ręce wandala, a jej ewentualne odgięcie do pionu może skutkować też odłamaniem.
Ktokolwiek chodzący pieszo po centrum miasta na pewno zauważył iż niektóre z rzeźb nabrały zielonych kolorów, ale tylko w konkretnych miejscach. Postacie wykonane zostały ze stopu, który pozwala na pokrycie się patyną, ale ta pojawić się miała po długim czasie. Sęk w tym, że ten proces przyspieszyli właściciele czworonogów, pozwalający swoim pupilom na oddawanie moczu na króliki - w efekcie zyskały one zielone zabarwienia w konkretnych miejscach. Części osłonięte od tego "strumienia", a wystawione skądinąd na działanie opadów deszczu, pozostają nienaruszone kolorystycznie. Poniższe przykłady są tylko wybrane, bowiem ślady odbarwień noszą prawie wszystkie króliki.