Zdarzenie miało miejsce w niedzielne popołudnie, około godziny 16:30. O tej godzinie gnieźnieńscy policjanci zostali powiadomieni o mężczyźnie, który miał leżeć na przystanku na ławce. Jak się okazało, do czasu przyjazdu policji, na miejsce przybył zespół ratownictwa medycznego - wówczas mężczyzna stał się agresywny: - Poprzez szarpanie za odzież i drapanie naruszył nietykalność cielesną dwóch ratowników medycznych, podczas gdy oni próbowali wykonać na miejscu badania jego stanu zdrowia. W trakcie tego mężczyzna także znieważył obu ratowników. W związku z tym został on zatrzymany przez policjantów z referatu patrolowo-interwencyjnego - przekazała asp. sztab. Anna Osińska, rzecznik prasowy KPP w Gnieźnie.
Jak się okazuje, jest to ten sam napastnik, który pod koniec czerwca napadł na kierowcę autobusu MPK na ul. Biskupińskiej. Przypomnijmy iż wówczas 57-latek, bez stałego miejsca zamieszkania, został poproszony o opuszczenie pojazdu z uwagi na jego uciążliwy zapach, przeszkadzający pasażerom. Wówczas mężczyzna wdał się w szarpaninę z kierowcą, w trakcie której wyciągnął scyzoryk i zaczął nim grozić. Sytuację wówczas uratował jeden z przechodniów, który wszedł do pojazdu i wówczas napastnik opuścił pojazd. Wkrótce jednak także został zatrzymany przez policjantów.
W związku z ostatnim zdarzeniem na ul. Gdańskiej, sprawa została włączona do postępowania związanego z atakiem na kierowcę MPK, a napastnik ma zostać objęty codziennym dozorem policyjnym. To jednak nie uspokaja osób, które już miały z nim do czynienia. Po tym, jak na stronie Oczami kierowcy MPK Gniezno umieszczono post o ostatnim jego zachowaniu na ul. Gdańskej, sprawę skomentowało kilku znających go gnieźnian.
Waldemar - bo takie imię nosi napastnik - jest postacią znaną mieszkańcom sporej części Winiar także jako "Rusek" oraz "Pan Radyjko": - Miałam nieprzyjemność poznać tego osobnika w sklepie. Gość podnosi łapy nawet na osoby, które kompletnie nie rozumieją o czym on gada - pisze pani Małgorzata. - No właśnie na takich ludzi nie ma "bata" a na normalnego człowieka zaraz znalazłby się paragraf tym bardziej że to pewnie nie pierwsza interwencja policji w sprawie tego pana - stwierdza pan Tomasz. - On stanowi takie zagrożenie że idąc obok lepiej zmienić kierunek drogi, kiedyś wymachiwał nożem na przestanku w starsze państwo, a później wsiadając do autobusu zrobił sobie imprezę z denaturatem - wspomina pani Sandra.
Obawy mieszkańców w powyższej sprawie wydają się jak najbardziej uzasadnione, tym bardziej iż ostatnie dwa ataki dzieli zaledwie miesiąc, a mężczyzna mimo to wciąż przebywa na wolności.