W miniony wtorek minister odwiedził województwo kujawsko-pomorskie, a w środowe południe w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu odbyła się narada z samorządowcami z poszkodowanych gmin oraz służbami ratunkowymi. We wczesnych godzinach popołudniowych szef MSWiA przyjechał do Gniezna, gdzie na Wzgórzu Lecha czekali na niego przedstawiciele miasta i powiatu oraz dowództwo Policji i Straży Pożarnej. Tu też minister zapoznał się z uszkodzeniami katedry, o których szczegółowo opowiedział proboszcz parafii ks. kan. Jan Kasprowicz. Mariusz Błaszczak podziękował obecnym na miejscu strażakom za udział w akcji.
Następnie wszyscy udali się w kierunku Skweru im. Miasta Speyer, gdzie pracownicy Urzędu Miejskiego, Straży Miejskiej, spółek miejskich oraz policjanci, wspólnie uczestniczą w akcji porządkowania terenu nad Jeziorem Jelonek. Tu również minister podziękował za zaangażowanie w pracę i wytrwałą służbę w trakcie nawałnicy oraz usuwaniu skutku wkrótce po niej. Po tym Mariusz Błaszczak wraz z samorządowcami udał się do rodziny p. Budzyńskich, zamieszkujących dom przy ul. Żabiej, którzy w miniony piątek dosłownie stracili dach nad domem, a padający ulewny deszcz zniszczył wnętrze budynku: - Chwilę przed samą nawałnicą musiałem wyjechać po brata, który znajdował się w mieście. Żona z 2,5 letnią córką została w domu i kładły się spać. Nagle przyszedł taki wiatr, zrobiło się ciemno, ja wtedy wbiegłem do samochodu i pojechałem sprowadzić brata. Myślałem, że dom wytrzyma, brałem pod uwagę iż gałęzie polecą, ale nie, że będzie taka masakra. Cały dach został wyrwany i poleciał do sąsiada, gdzie wbił się w szopki gospodarcze. Reszta dachu się "rozpłynęła" - mówił w rozmowie z ministrem Sebastian Budzyński i dalej dodał: - Stojący w pobliżu bilboard, złożył się jak harmonijka i wpadł w bramę. Jak zaczęło cieknąć przez porozrywany dach, tak już ciekło przez całą noc. Na Straż Pożarną czekaliśmy, nie spałem całą noc. Przyjechali o 6:00 rano, prosto z innej akcji, zmęczeni i pomogli założyć plandekę, okryli dom, ale i tak cały jest zalany. Wygląda jak po powodzi - opowiadał. Po tym minister udał się z właścicielem posesji zapoznać się ze zniszczeniami w środku.
Po tym wszyscy przejechali do hali sportowej przy ul. Sobieskiego, która została kilka dni temu poważnie uszkodzona w trakcie nawałnicy. Tam również zapoznano się z rozmiarem szkód, poczynionych przez nawałnicę z 11 sierpnia: - Sytuacja jest trudna, jeśli patrzymy na rozmiar zniszczeń, ale chcę też podkreślić, że jest to sytuacja pod kontrolą. Podczas spotkania z przedstawicielami samorządów, usłyszałem wiele słów podziękowania kierowanych pod adresem straży pożarnej i też się do tych podziękowań przyłączam. To służba profesjonalna, która udowodniła swój profesjonalizm. Dziękuję też innym służbom, w tym policji, za tę pracę. Jesteśmy po etapie bezpośredniej interwencji w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa, zdrowia i życia. Teraz przyszedł czas na usuwanie skutków nawałnicy (...). Pojawiają się zarzuty, że dopiero dzisiaj przyjechałem. Wczoraj byłem w województwie kujawsko-pomorskim, premier w pomorskim i proszę państwa, my działamy w sposób odpowiedzialny. W sobotę odbyła się narada i wideokonferencja, gdzie odebraliśmy meldunki składane przez komendantów wojewódzkich Państwowej Straży Pożarnej oraz wojewodów, a po tym podejmowane były skuteczne działania, które skoncentrowane były na ratowaniu zdrowia i życia. Dziś mamy ten etap za sobą i mamy etap szacowania szkód i pomocy materialnej dla tych, którzy zostali dotknięci przez ten żywioł.
Jak zapewnił minister, wprowadzone mają zostać uproszczenia w systemie szacowania szkód i przygotowany zostanie projekt rozporządzenia, który uprości odbudowę budynków. Przyznał też, że nikt z uczestników dotychczasowych spotkań, a więc przede wszystkim samorządowców w naszym regionie, nie wyraził opinii by istniało zapotrzebowanie na wsparcie w postaci wojska czy ogłoszenie klęski żywiołowej. Takie spotkania jednak będą jeszcze organizowane w razie potrzeby.