„Chamstwo”, „bezczelność”, a także groźby pobicia – między innymi to można wyczytać na portalach społecznościowych, a słowa te są kierowane wobec mężczyzny, który występuje w filmie wrzuconym do sieci przez jednego z mieszkańców Gniezna. Materiał bardzo szybko zdobył rozgłos, został powielony i rozpowszechniony wśród internautów z całego kraju. Do chwili obecnej obejrzało go prawie pół miliona użytkowników. Jak to się zaczęło?
- Dzisiaj z narzeczoną i córką wybrałem się do lasu miejskiego na spacer i pooddychać świeżym powietrzem. Na jednej z leśnych dróg zostaliśmy strąbieni przez pewnego jegomościa któremu bardzo sie spieszyło, oczywiście przepuściliśmy go i pojechał w las a my kontynuowaliśmy spacer. Po przejściu kilkuset metrów natrafiliśmy na jegomościa drugi raz... Tym razem wracał, więc zapobiegawczo włączyłem nagrywanie w telefonie... I oto efekt spotkania - pisze Marcin, autor filmu. Na nagraniu widać, jak do spacerowiczów podjeżdża czarny samochód, z którego po zatrzymaniu wychodzi starszy mężczyzna:
Spacerująca - A pan nie wie, że po lesie nie można jeździć samochodem?
Kierowca - Dzień dobry, co tu państwo robicie?
Spacerujący - Dzień dobry, nie wie pan, że po lesie nie wolno jeździć?
Kierowca - A ty gdzie jesteś?
Spacerujący - Ale nie jeżdżę samochodem.
Kierowca - To wypier*aj mi stąd, to jest moje prywatne i won mi stąd ku*wa! Wypier*aj, zaprosił cię ktoś?!
Wówczas spacerujący zaczynają się wycofywać widząc atak mężczyzny, który dalej krzyczy: - Ty chamie jeden, do mnie: „co jeździsz”?! Wchodzisz jak gnój do łóżka komuś, wypier*aj, ale już!
Spacerująca - To niech pan sobie ogrodzi sobie teren.
Spacerujący - No już idziemy.
Kierowca - W pizdu! Tam jest napis kur*a, czytać nie umiesz?! Ja ci ku*wa zaraz dam! „Nie wolno jeździć” ty ch*u... kto cię tu zaprosił?! Gnoju śmierdzący, wypier*aj mi stąd! I żebym cię więcej tu ch*u nie widział! Poszedł won! Nagrywaj sobie ty idoto!
Kiedy spacerujący oddalili się od mężczyzny wzdłuż drogi, chcąc opuścić ten teren, po chwili mężczyzna mijał ich samochodem ponownie i zwrócił się przez opuszczoną szybę: - Żebym ciebie tu więcej nie widział. Nie takim psem cię poszczuję. Tam jest karteczka, a jak czytać nie umiesz, to się k*wa naucz. Gnojek cholerny.
Po tym samochód odjechał.
Cała sytuacja miała miejsce na dawnej strzelnicy w południowej części Gniezna. Teren ten przez wielu mieszkańców traktowany jest jako jednolity obszar leśny wraz z Lasem Miejskim, który często jest celem spacerów i ogólnie rozumianej rekreacji. Nie cały jest jednak dostępny dla wszystkich. Jak udało się nam potwierdzić w rozmowie z Nadleśnictwem Gniezno, obszar ten jest terenem prywatnym. Mowa tu o 11,21 hektarowej nieruchomości, położonej przy ul. Piaskowej, obejmującej obszar niemalże od starego, kamiennego pomnika, aż po kulołapy dawnej strzelnicy, znajdujące się 700 metrów dalej. To spory teren, który z uwagi gęste zadrzewienie oraz dostępność do niego z kilku miejsc, sprawia wrażenie integralnego z Lasem Miejskim, choć jest to jednak własność prywatna. Co więcej, dla znacznej części tego obszaru, zgodnie ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta, od wielu lat obowiązuje zabudowa usługowa z przewagą zieleni.
Udaliśmy się w poniedziałek rano by sprawdzić sytuację w terenie. Po podjechaniu na ul. Piaskową, na rozwidlającej się drodze w kierunku dawnej strzelnicy powitała nas tabliczka umieszczona na drzewie, informująca o zakazie wstępu i tym, że jest to teren prywatny. Nie wiemy, czy wisiała tu wcześniej (wygląda na nową), choć mężczyzna z samochodu powołał się na „karteczkę z napisem” w trakcie powyższej awantury. Co mówią przepisy o wkraczaniu na teren prywatny? Artykuł 193 Kodeksu Karnego informuje: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Sytuacja jest tu jednak niejednoznaczna, bowiem teren strzelnicy nie jest w żaden sposób ogrodzony, ale okolicznością działającą na korzyść właściciela (w przypadku jakiegokolwiek postępowania) może być umieszczona na drzewie informacja o zakazie wstępu. Trudno powiedzieć jednak, czy napis znajdował się w tym miejscu wcześniej, choć tuż pod nim są ślady po umieszczeniu wcześniej jakiejś kartki, zapewne zerwanej. Mimo to na zdjęciu z Google Street View z 2013 roku, nie ma w tym miejscu żadnej informacji o terenie prywatnym.
Jak stwierdził użytkownik, który nagrał wspomniany film, daleko w oddali spacerujący mieli słyszeć pracujące piły łańcuchowe: - (…) Nerwowość jegomościa można tłumaczyć tym że jest okres lęgowy od 01.03 i nie można już wycinać drzew nawet na własnej posesji wiec zależało mu by nikt nie widział wycinki - twierdzi Marcin. Tej kwestii, z uwagi na szacunek do prywatnej własności, jaką według powyższych informacji jest strzelnica, nie sprawdziliśmy i pozostawiamy ją do wiadomości odpowiednim służbom.
W całej sprawie emocje biorą górę, a najwięcej do powiedzenia mają internauci, którzy dokonali – dosłownie – „komentarzowego” linczu na mężczyźnie z samochodu. Inna kwestia, że formuła wyproszenia z prywatnego terenu, jaką zastosował „bohater” filmu, jest co najmniej naganna i obelżywa. Nawet fakt, że na własnej działce mógł poczuć się zaatakowany słownie przez spacerowiczów, nie uzasadnia widocznej reakcji, zwłaszcza iż autor filmu zaznaczył, że było z nimi dziecko. Sprawie dodaje smaku fakt iż kilku internautów rozpoznało mężczyznę, który jest związany z jednym ze znanych stowarzyszeń działających na terenie Gniezna, prowadzących m.in. naukę jazdy. Użytkownicy podawali kolejne informacje, także takie iż mężczyzna miał kilka lat temu otrzymać z rąk prezydenta Jacka Kowalskiego Medal Koronacyjny za „działalność dla dobra krzewienia patriotyzmu wśród najmłodszych mieszkańców naszego Miasta”. Pozostaje więc zadać pytanie, czy krzewienie to odbywało się z podobnym słownictwem, jakie można usłyszeć na nagraniu?