Nadchodzi kolejna czasowa wystawa, przebiegająca pod nietypowym hasłem „Wikingowie w Polsce? Zabytki skandynawskie z ziem polskich”. Znak zapytania na końcu pierwszego zdania jest tu nie bez znaczenia i w zasadzie powinno być ich tam więcej. Dlaczego? O tym opowiedzieli nam pomysłodawcy i kuratorzy wystawy - dyrektor MPPP Michał Bogacki oraz archeolog Tomasz Sawicki.
Wikingowie a popkultura
Wystawa w powyższej tematyce będzie kolejną, którą Muzeum stara się odpowiedzieć na pytania dotyczące historii naszych przodków i ich sąsiadów: - Od wielu lat zauważalny jest swoisty wybuch zainteresowania tematyką wikingów w naszym kraju. Już w latach 90. Ubiegłego wieku był to temat popularny wśród wielu osób zajmujących się reenactingiem, czyli odtwórstwem historycznym. Wpływ na to mieli poniekąd sami Skandynawowie. Jeden z pierwszych wielkich polskich festiwali średniowiecznych – Festiwal Wikingów w Wolinie, został zorganizowany po raz pierwszy przez Duńczyków. W ostatnim czasie do jeszcze większej popularności wikingów przyczynił się sukces serialu „Wikingowie” - przyznaje Michał Bogacki. Wikingowie pojawiają się już teraz przy każdej większej imprezie plenerowej, dotyczącej początków państwa polskiego, także na Koronacji Królewskiej. O tym czy słusznie – dowiemy się później.
Filmowi Skandynawowie to nie jedyny akcent popkultury, na który zwraca uwagę dyrektor MPPP. Jak dodaje Michał Bogacki, źródła współczesnego obrazu wikinga, należy szukać w XIX wieku: - W tym okresie, dzięki romantycznej kulturze niemieckiej odwołującej się do tradycji germańskiej, zaczęły pojawiać się także nawiązania do tradycji skandynawskiej. To Niemcy stworzyli ten popularny obraz wikinga, dostępny dziś powszechnie na przykład w filmie, literaturze, malarstwie, teatrze, operze (co widać na przykład w twórczości Richarda Wagnera). Jednocześnie stworzono romantyczną postać groźnego, brodatego wikinga, który ginie honorowo z mieczem w ręku i idzie do Walhalli, mitycznego świata poległych w boju wojowników. Jest to często brutalna postać, która jednak kieruje się kodeksem czy pewnymi zasadami, a my takie postacie lubimy. Wikingów, stworzonych w naszej świadomości już w XIX wieku spotykamy w różnych w książkach, filmach czy nawet komiksach, a przykładem są przygody Kajka i Kokosza czy Asteriksa i Obeliksa.
„Made in Scandinavia”
Odchodząc od popkultury i tego, co nas przyciąga do tradycji wikińskiej, warto przyjrzeć się temu, co w zasadzie pozostawili nam po sobie. Jest to okazja do odpowiedzenia na tytułowe pytanie „Wikingowie w Polsce?”. Tak, ale głównie na Pomorzu: - Najwięcej artefaktów, które odnaleźli archeolodzy, stanowią przedmioty ruchome. Rzadkością są pozostałości osad czy pochówki, które uznaje się za stacjonarne obiekty kultury. Te ostatnie zresztą znajdują się głównie na północy naszego kraju - mówi Tomasz Sawicki. Z przedmiotami ruchomymi jest jednak pewien problem, przed którym zawsze stają odkrywcy i archeolodzy: - Część tych przedmiotów można od razu wyróżnić, jako pochodzenia skandynawskiego. Jest to biżuteria, niektóre typy uzbrojenia, a pozostałe zależne są od kontekstu. Jeśli jest odnajdywany zespół zabytków nasyconych przedmiotami skandynawskimi, to wiemy iż leżące na tym samym poziomie też należały do nich i służyły tym samym ludziom, a może były nawet przez nich wytworzone - przyznaje archeolog.
Jak jednak dodaje Tomasz Sawicki, im głębiej w Polskę, tym sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana: - Wikingowie na pewno korzystali pełnymi garściami z kultury autochtonicznej, kupując i handlując. Często znajdowane są groby, które nazywa się grobami wikińskimi tylko dlatego, że znajduje się w nich miecz „skandynawopodobny”. Na początku XX wieku sporządzono wykaz wszystkich rodzajów mieczy, znalezionych w Skandynawii. Nazwano je wówczas mieczami „wikińskimi”. Pytanie jest o to, czy oni je wyrabiali? Jest to miecz użytkowany przez Skandynawów, ale nie wiemy czy on był zamawiany gdzieś indziej, do którego doczepiano charakterystyczne, ozdobne głownie - to jest pytanie, na które trudno odpowiedzieć. Jak przyznał jednak Tomasz Sawicki, obecnie nauka wychodzi naprzeciw takim wątpliwościom, dzięki badaniom DNA. Od szczątków ludzkich, spoczywających w domniemanym grobie wikińskim pobierane są próbki, które następnie weryfikuje się z kodem genetycznym, charakterystycznym dla ludności skandynawskiej. To w zasadzie najpewniejszy obecnie sposób potwierdzania tego, czy wikingowie dotarli do danego miejsca, choć ma też on swoje słabe strony - trudno stwierdzić, czy człowiek spoczywający w grobie był rdzennym Skandynawem, czy raczej był daleko spokrewniony lub był z kolejnego pokolenia.
Ile z wikinga w Mieszku I?
Wiemy iż im dalej od brzegu Morza Bałtyckiego, tym wikingowie raczej rzadziej się zapuszczali w głąb rodzącego się państwa piastowskiego. Niemniej, także na naszym obszarze ziemi gnieźnieńskiej udało się natrafić na pozostałości tej kultury: - W materiale masowym, a więc w ceramice, którą najczęściej znajduje się w wykopach, nie stwierdziliśmy obecności takich pozostałości. Inną sprawą jest to, że ten temat zaczęliśmy dopiero poruszać, jednakże z całą pewnością należy stwierdzić iż najmocniej w naszym regionie wpływ wywierały obszary południowe niż północne. Znaleziono jednak pojedyncze przedmioty, których jest kilka i łączą się one z kulturą skandynawską. Najbardziej znaną jest nakładka głowicy miecza z kości słoniowej, choć inni uważają iż jest z kości morsa, znaleziona w Gnieźnie. Mamy dwa pionki do gry tzw. tafla, znalezione na podgrodziu gnieźnieńskim jeszcze przed wojną. Jest kilka przedmiotów zdobionych plecionkami wikińskimi, także znalezione w Gnieźnie. Także takich pamiątek jest mało, można je policzyć na palcach rąk, więc jest to niewiele i wydaje się, że nie możemy tu mówić o jakiejś drużynie skandynawskiej, o której się tyle słyszy - mówi Tomasz Sawicki. Dodaje jednak, że są takie obszary w kraju, gdzie nie znaleziono w tym temacie zupełnie nic.
Czyli Mieszko I nie był wikingiem, jak to się ostatnio często mówi? - To jest spłycanie problemu, gdyż wiking to tak naprawdę profesja, a nie narodowość. Wikingów było najwięcej wśród Skandynawów ale był to nikły procent mieszkańców półwyspu. Nie ma żadnego dowodu na to, że Mieszko I był wikingiem, choć oczywiście pojawiają się takie koncepcje, szczególnie wśród popularyzatorów historii. Często powołują się oni na dawną hipotezę mówiącą o tym, że rzekome imię Mieszka Dago z dokumentu Dagome Iudex, jest pochodzenia skandynawskiego. To jest jednak jedna z kilkunastu teorii na temat znaczenia tego imienia i żadna inna w ogóle nie szuka rozwiązania na północy - przyznaje Michał Bogacki. Podobnie ma się teoria o tym, że wikingowie mieli współtworzyć państwo polskie, na co nie ma też żadnych dowodów.
Odkryć na nowo wikingów
Wystawa w Muzeum Początków Państwa Polskiego jest okazją ku temu, by jeszcze raz opowiedzieć całą historię walecznego ludu z północy. Można opierać się na popkulturze, ale ten obraz mimo to pozostanie mocno skrzywiony. Więcej wiedzy dadzą eksponaty, jakie znajdą się już wkrótce w gablotach: - Te, które zaprezentujemy na wystawie, zostały uznane przez badaczy za wyroby ściśle skandynawskie. Będzie można zobaczyć około połowę najważniejszych eksponatów zgromadzonych w całym kraju. Są to tak cenne i rzadkie rzeczy, że placówki, aby nam użyczyć je, musiałyby ogołocić najważniejsze punkty swoich wystaw stałych. Niektóre rzeczy w ogóle, albo bardzo rzadko udostępniane są szerszej publiczności - przyznaje archeolog. Najwięcej będzie oczywiście militariów, które nie tylko dobrze zachowały się w ziemi, ale też – jakby nie patrzeć – trwale przypisano wikingom i ich kulturze.
Aby jednak nieco odbrązowić ten stereotypowy obraz, pokazane zostaną przedmioty związane z kupiectwem i wyrobnictwem, bowiem nie tylko łupienie, ale i handel nie był obcy wikingom. Pojawią się też elementy zdobnicze, np. zapinki oraz przedmioty codziennego użytku, jak naczynia. Na wystawie pokazane zostaną nie tylko gnieźnieńskie zabytki, ale także złoty kruszec znaleziony w Kąpieli niedaleko Czerniejewa. Równie cenna będzie też kopia relikwiarza świętej Korduli, który zaginął pod koniec II wojny światowej: - Chcemy pokazać w ten sposób, jak można inaczej patrzeć na świat Skandynawów, który jest prezentowany w tym powszechnym obiegu – brodatych Wikingów w rogatych hełmach, którzy tylko łupią i palą. Chcemy pokazać, na jakim stanowisku stoi nauka i jakie trudności przy odkrywaniu tej kultury ona napotyka - kończy Michał Bogacki.
Wystawa jest przygotowywana wspólnie z Instytutem Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w Szczecinie, reprezentowanym przez dr hab. Andrzeja Janowskiego i przy współpracy innych placówek z całego kraju. Wystawie „Wikingowie w Polsce?” towarzyszyć będzie wiele innych atrakcji, m.in. konferencja popularno-naukowa pod tym samym tytułem, która zostanie zorganizowana w gnieźnieńskim Muzeum w maju br.
Sam wernisaż odbędzie się 24 lutego o godzinie 13:00, a ekspozycja będzie czynna do 16 lipca br. Zapraszamy.