Julia Łach kolekcjonowaniem zajmuje się już od 10 lat. W jej prywatnych zbiorach odnaleźć można przede wszystkim lalki, z których najstarsza liczy sobie ponad sto lat. Samej kolekcjonerce trudno jest wytłumaczyć, dlaczego akurat te przedmioty stały się dla niej szczególne tak bardzo, że aż zaczęła poznawać ich historię i je zbierać. Jak mówi, trzeba dotknąć takiej lalki, a wtedy wyjaśnienie tej pasji przychodzi samo.
Na "Wystawie zabawek" zobaczyć można pięć lalek z jej kolekcji, która liczy sobie kilkadziesiąt eksponatów. Każda z lalek ma przede wszystkim interesującą historię. – Współczesne lalki są martwe, wykonywane hurtowo. Projektowanie tych starych lalek odbywało się zupełnie inaczej. Ich projekt był najpierw na rysunku, a potem wykonywane przez artystów, często znanych. Lalki musiały być modne, mieć charakterystyczne cechy. Te lalki są takim energetycznie ciepłym przedmiotem użytkowym, a ja sama odbieram je na dotykowym poziomi – mówi Julia Łach.
Kolekcjonowanie lalek zabytkowych nie jest jednak tanią pasją. Najbardziej unikatowe eksponaty kosztują nawet po kilkadziesiąt tysięcy euro. Mimo to jest wielu entuzjastów tego typu hobby, którzy szukają nowych lalek na aukcjach, czy specjalnych targach, z których największy jest w Niemczech.
Kolekcjonerka opowiedziała także o czterech lalkach ze swej kolekcji, które wykonane zostały przez kaliską fabrykę zabawek Szrajera, a które można oglądać na "Wystawie zabawek". - Te cztery lalki produkowane były w Kaliszu, czyli w jednej z pierwszych i najstarszych fabryk zabawek w Polsce. Kiedy zaczynali, była to rosyjska fabryka, więc nadal w tych zabytkowych katalogach tej firmy można odnaleźć zapisy, że fabryka kaliska była pierwszą rosyjską fabryką lalek porcelanowych. Dlatego lalka porcelanowa, która znajduje się na wystawie jest jedną ze starszych i rzadszych. Lalki celuloidowe zaczęto produkować w latach 30-tych XX wieku, gdyż po prostu poszukiwano tańszych materiałów do produkcji, więc porcelana trochę odeszła w niebyt, a poza tym lalki z niej wykonane były po prostu drogie - mówi.
Julia Łach próbuje zawsze dotrzeć do historii lalek, które ma w swej kolekcji. Jak mówiła, urzeka w nich przede wszystkim własnoręczne wykonanie, dbałość o szczegóły i ogólny charakter. To wszystko sprawia, że dawne lalki wydają się być bardziej „żywe”, niże te produkowane współcześnie. - W Polsce było dużo fabryk produkujących zabawki, między innymi ta największa kaliska fabryka Szrajera. W dzienniku patentowym, była opisana nawet historyjka o tym, jak właściciele fabryki kaliskiej i częstochowskiej spierali się o wygląd główki lalek. Jest kilka takich sympatycznych anegdotek w tych dziejach, np. o tym jakie cechy określają lalkową urodę - przyznaje Julia Łach.
Kolekcjonerka dysponuje także archiwalnymi fotografiami, chociażby tymi pochodzącymi z atelier Mariana Fuksa, na których dzieci widnieją wraz ze swoimi zabawkami. Są to rzadkie zdjęcia, gdyż nieczęsto spotyka się polskie, porcelanowe lalki na zdjęciach. Taka fotografia pomaga także przy identyfikacji zabawek, gdyż z tym niejednokrotnie jest problem. - Znane są katalogi, w których prezentowane są lalki celuloidowe z rynku amerykańskiego. Natomiast nikt nie widział polskiego katalogu lalek porcelanowych, a z tych celuloidowych istnieją. Wiemy, że najwięcej fabryk było w Niemczech. Tam były nawet małe rodzinne interesy, gdzie wszyscy członkowie familii wykonywali lalki - dodaje.
W Muzeum Początków Państwa Polskiego można zobaczyć lalkę krakowiaczka, którą Julia Łach zakupiła na francuskiej aukcji. Jest to kolejny z unikatowych eksponatów, który ma bardzo ciekawą historię. – Ten krakowiaczek ma kamizelkę, na której jest wyszyte imię ostatniej właścicielki – Elizy. Krakowiaczek przekroczył już sto lat. Historia zakupu przeze mnie tej lalki jest ciekawa. Przeczytałam, że sprzedawana jest lalka Heleny Paderewskiej. Z początku nic mi to nie mówiło i nie znalazłam też żadnych informacji. Dopiero udało mi się je uzyskać po długich poszukiwaniach. Okazało się, że są to bardzo znane lalki, ale właściwie to nie jest lalka Paderewskiej. Ma ona drugą nazwę, gdyż pochodzi ona z pracowni Stefanii Łazarskiej. Bardzo wielu polskich artystów, malarzy, rzeźbiarzy wyjechało do Francji w celach zarobkowych. Między innymi Łazarska, która założyła tam swoje atelier i produkowała lalki, by po prostu przetrwać. Łazarska rozpoczęła produkcję lalek, a Paderewscy zbierali pieniądze na cele charytatywne i zamówili sporą ich ilość, które zostały wystawione na aukcjach w Nowym Jorku. Ta lalka mam wybity medal z znacznikiem Heleny Paderewskiej, na której widnieje napis „Polski Fundusz Pomocy Ofiarom. Zdrowia i szczęścia Tobie miłośniku lalek, biorąc do swojego serca i do domu jedną z moich małych lalek – sierot z Polski – karmisz głodujące matki i dzieci z tej smutnej ziemi Helena Paderewska 1915”. Jest to bardzo rzadka, historyczna lalka - mówi kolekcjonerka.
Julia Łach dodała, że obecnie lalka ta na aukcjach jest praktycznie niedostępna, a jeśli się pojawia to w kiepskim stanie. Lalka kolekcjonerki, jak na ponad stuletni eksponat, prezentuje się bardzo dobrze. Najwidoczniej była ona przez lata schowana, co pozwoliło jej kruchą materię ulegającą szybkiemu zniszczeniu, zachować w dobrym stanie.
Kolekcjonerka przez swoją pasję poznaje osoby o podobnych upodobaniach, a także zaraża tym hobby innych. Zwraca przede wszystkim uwagę na unikatowość i wartość przedmiotów, które na co dzień mogą wydawać nam się bezużyteczne. Lalki tymczasem potrafią dzielić wielopokoleniową historię.
Spotkanie z kolekcjonerką Julią Łach było częścią programu ferii dla dzieci, które odbywają się w murach Muzeum Początków Państwa Polskiego. Przypominamy, że „Wystawę zabawek” można oglądać do 12 lutego.