Jesteś tutaj:Wywiady Wyruszyli na wolontariat do... Zambii
piątek, 04 września 2015 18:17

Wyruszyli na wolontariat do... Zambii

 

Sposobów na spędzenie wolnego czasu jest wiele. Gnieźnianin Marcin Kosicki i pochodząca z Witkowa Joanna Pustelnik zdecydowali się wyjechać na wolontariat do... Zambii.

Do wyprawy przygotowywali się prawie rok. Najłatwiej było im podjąć samą decyzję i przekonać rodziny, a trudniej przyszło już zebranie niezbędnych funduszy oraz wypełnianie wszelkich niezbędnych formalności. Ostatecznie wszystko się udało i 4 września wyruszyli na miesięczny pobyt w afrykańskim kraju.

Wszystko odbywa się w ramach Jezuickiego Centrum Społecznego „W Akcji”, które zajmuje się pomocą materialną dla uchodźców, a także rozwojem ludzi poprzez wolontariat. - W trakcie studiów działam w duszpasterstwie akademickim w Toruniu, gdzie studiuję. Na początku roku ogłoszono, że organizowany jest wyjazd na misję do Zambii. Zgłoszenie wysłaliśmy na ostatni dzień przed terminem i jak się okazało później, pozytywnie przeszliśmy rozmowę z organizatorami - przyznaje Joanna Pustelnik. Początkowo na wyjazd zadeklarowało się 20 osób, a do samego końca pozostało ich 8. - Zasadniczym problemem, który nam przedstawiono, było uzbieranie niezbędnej części pieniędzy, potrzebnej na wyjazd. Zdeklarowaliśmy się, że uda nam się to zrobić - przyznaje Marcin Kosicki. Wraz z nimi wyjedzie kilka osób (także kleryk), którzy wspólnie będą działać w miejscu, do którego ich skierowano.

Do pokonania mają samolotem kilkanaście tysięcy kilometrów. Łącznie będą to trzy przesiadki, by ostatecznie dotrzeć do Kasisi – stacji misyjnej ojców Jezuitów oraz Sióstr Służebniczek. - Stacja znana jest między innymi z tego, że udziela się tam Fundacja Kasisi, której założycielem jest Szymon Hołownia. Siostry zajmują się tam sierocińcem, a my będziemy mieszkać niedaleko tego miejsca i będziemy też pomagali się nimi opiekować - przyznaje Marcin Kosicki. To jednak nie wszystkie zadania, jakie będą stały przed młodymi wolontariuszami. Głównym celem wyjazdu jest pomoc przy budowie farmy: - To pięcioletni projekt budowy farmy, która w przyszłości ma dać pracę tamtejszej ludności. Drugim, takim pobocznym celem jest finansowanie innych projektów jezuickich - dodaje gnieźnianin. Jednym z nich jest jedna z najlepszych szkół radiowych na świecie, polegająca na nadawaniu specjalnych audycji o określonych godzinach dnia. Dzieci w odległych zambijskich wioskach nasłuchują ich, jednocześnie ucząc się wspólnie różnych przedmiotów.

Dlaczego zakonnicy oczekują w Zambii na wolontariuszy? - Tak naprawdę to stajemy się dodatkowymi parami rąk, które pomagają Jezuitom na miejscu. W innym przypadku musieliby tubylcom zapłacić - przyznaje Joanna Pustelnik. Przygotowując się do wyjazdu, dowiedzieli się, jakie inne zadania czekają ich na miejscu. Są to m.in. karczowanie terenów pod uprawy, pomoc przy budowie farmy, sadzenie drzewek itd. - Każdy z nas będzie robił to, w czym ma już jakieś doświadczenie. W trakcie rekrutacji rozmawiano z nami na ten temat i brano to pod uwagę - przyznaje gnieźnianin.

Warunkiem wyjazdu było zdobycie własnych funduszy, co wcale nie było takie proste. Marcin i Joanna jednak podołali temu, a to wszystko dzięki otwartemu sercu wielu Polaków. Pieniądze zbierali bowiem w kilku miastach Polski: - Skupiliśmy się głównie na Toruniu, ale zbiórki prowadziliśmy także w innych miejscowościach, chociażby w Warszawie czy Bydgoszczy. Zaczęliśmy już w grudniu, sprzedając sianko na Boże Narodzenie, przed Wielkanocą były to pisanki - mówi Marcin. Uzbierać trzeba było połowę pieniędzy niezbędnych do wyjazdu, a nie była to mała suma. Na szczęście udało się zgromadzić kwotę z nadwyżką, którą pozostawią na miejscu, wspierając tym samym całą misję. Na miejscu muszą jednak utrzymać się sami, a zapewniony mają jedynie kwaterunek w misji.

Jak zareagowali rodzice na wieść o tym wyjeździe? - Powiedzieliśmy im już w momencie, kiedy wszystko było zatwierdzone. Moi rodzice byli stanowczo na nie, ale nie było odwrotu i dzięki stanowczości Marcina zdecydowałam, że jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć też B - przyznaje Joanna i dodaje z uśmiechem: - Teraz już mnie wspierają. Marcinowi z rodzicami poszło o wiele łatwiej: - Na początku się śmiali, że chyba żartuję. Kiedy przekonałem ich, że to prawda, przyjęli to ze zrozumieniem, bo już nie raz widzieli, jakie mam różne pomysły w głowie.

W ramach Jezuickiego Centrum Społecznego co roku wyjeżdża kilka - kilkanaście grup, które pomagają zakonowi działać na misjach, znajdujących się na różnych kontynentach. Kierunek bywa różny, ale cel zawsze jest ten sam - niesienie pomocy, wspieranie lokalnej ludności, podnoszenie jej umiejętności i realizowanie projektów. Ktoś może powiedzieć, że to tylko miesiąc. Można jednak dodać - tylko miesiąc i aż miesiąc: - Ta pomoc jest im potrzebna, cieszymy się, że będziemy mogli im coś dać od siebie - podsumowuje Joanna Pustelnik.

Marcin i Joanna do Gniezna powrócą na początku października i wtedy ich zapytamy, jakie są efekty ich pracy i z jakimi wrażeniami powracają z Zambii. Tymczasem życzymy bezpiecznego wyjazdu!

 

1 komentarz

  • Link do komentarza senior sobota, 05 września 2015 17:53 napisane przez senior

    Cieszy nas, gnieźnian, ze sa tacy mlodzi w naszym mieście, którzy potrafią mimo kosztów i innych trudnosci wznieść sie ponad wyżyny i pomagać innym. Powodzenia! a różne obiboki i malkontenci niech biorą z nich wzór!

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane