Powstanie organizacji ogłoszono 13 grudnia 2013 roku, wkrótce po zakończeniu marszu z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Dziś, po przeszło roku funkcjonowania, postanowiliśmy porozmawiać z Marcinem Tomczakiem, prezesem stowarzyszenia, o podsumowaniu działalności oraz planach organizacji na najbliższy czas.
Mija rok od rozpoczęcia działalności stowarzyszenia Gnieźnieńscy Patrioci. Na swojej stronie umieściliście obszerne zestawienie przedsięwzięć, które udało się zrealizować. Jaki był ten rok?
Marcin Tomczak: Na pewno cieszymy się, że udało się nam udało zrobić tak dużo, czyli zrealizować wiele pomysłów i wydarzeń, adresowanych do różnych kręgów osób. Na pewno dzięki temu udało się zaznaczyć naszą obecność wśród społeczeństwa, przez co staliśmy się już rozpoznawalni. Akcji zorganizowanych przez nas było sporo i gdyby spojrzeć na kalendarz, to przypadało ich kilka w miesiącu. Mniej było co prawda w wakacje, np. w lipcu, ale wtedy też nie zabrakło naszego aktywnego udziału. Wtedy odbył się Marsz Piastowski, który szedł z Poznania do Gniezna, w trakcie którego zaznaczano także istotę naszego miasta jako Pierwszej Stolicy Polski. Niemniej, podsumowując rok to zdecydowanie możemy być zadowoleni.
Udało się wam w tym czasie pozyskać nowych członków stowarzyszenia?
Tak. Patrząc z perspektywy roku, to jest nas obecnie dwukrotnie więcej i liczymy obecnie ponad czterdzieści osób. Co chwilę się ktoś do nas zgłasza, także to pokazuje, że stowarzyszenie jest nie tylko rozpoznawalne, ale także społeczeństwo się budzi i chce działać dla dobra naszej ojczyzny, tej lokalnej, ale i przez to dla całego kraju.
Przekrojowo, patrząc na wasz wiek, to jesteście młodym stowarzyszeniem. Część z was się uczy, czy to jeszcze w liceum lub na studiach, ale mimo tego wciąż aktywnie działacie.
Zrzeszamy głównie osoby młode. Niektórzy obecnie studiują w Poznaniu, ale mimo to wciąż aktywnie uczestniczą w życiu stowarzyszenia. Czasami nie jest łatwo, bowiem studiując w Poznaniu, a jeszcze do tego mieszkając tam, nie jest to proste z działaniem lokalnie w swoim rodzinnym mieście. Staramy się jednak w miarę naszych możliwości robić dużo. Część ze studiujących przyjeżdża czy to na weekendy czy na konkretne akcje, które organizujemy. Ten rok działalności to była nie tylko praca na zewnątrz, ale i wewnątrz, by wzmocnić ducha organizacji.
Pierwszą taką rozpoznawalną waszą akcją, która odbiła się w społeczeństwie, była kontrmanifestacja 21 stycznia, w rocznicę zajęcia miasta przez Armię Czerwoną…
Pierwsze swoje kroki postanowiliśmy postawić stanowczo, tak by było o nas głośno po 13 grudnia i to się opłaciło. Natomiast 21 stycznia było to nie tylko na pokaz, ale żeby wynikło z tego jakieś przesłanie. Myślę, że wszyscy urzędnicy, delegacje czy inni przedstawiciele instytucji, którzy przyszli na te uroczystości by składać kwiaty, mieli raczej nietęgie miny i dało im to coś do myślenia. Część z nich na pewno dostrzegła, że jest trochę nie na miejscu świętowanie wkroczenia Armii Czerwonej do miasta.
Zapewne te, ale i inne działania sprawiły, że przez niektórych byliście publicznie wprost nazywani faszystami…
Kiedyś w ten sam sposób określano niektóre osoby. Mam tu na myśli chociażby Żołnierzy Wyklętych, których również nazywano faszystami czy współpracującymi z nazizmem, także zestawienie nas przez to określenie z tamtymi bohaterami polskiego podziemia, w pewnym sensie może być dla nas pochlebne. Tak na poważne, to my się tym w ogóle nie przejmujemy. Dla nas jest to po prostu skrajnie zakorzenione w mentalnej komunie, w środowiskach wywodzących się z dawnego ustroju.
Jak was odbiera społeczeństwo?
Do tej pory, organizując różne akcje, wydarzenia czy spotkania wśród mieszkańców czy w mieście, spotykaliśmy się z pozytywnym odbiorem. Przykładowo w trakcie zbierania podpisów za usunięciem tablicy sławiącej wkroczenie Armii Czerwonej, udało się nam uzbierać ponad 800 podpisów. W przypadku konieczności porozumienia się ze społeczeństwem, czy to liczne zbiórki czy inne akcje, to zawsze uzyskiwaliśmy zaufanie społeczeństwa. Mimo iż na pewno nie wszyscy, są nam przychylni, to jednak myślę, że większość dostrzega plusy naszej działalności.
Wracając do przykładu tablicy i akcji dekomunizacji przestrzeni publicznej, to może jednak warto to pozostawić i poczekać, aż samo przeminie i uleci ze świadomości społecznej?
Z jednej strony można na to tak spojrzeć, ale z drugiej strony mamy tę tablicę, która niczego nie wyjaśnia, a jedynie informuje o fakcie, który miał miejsce wiele lat temu. Młody człowiek, który na nią spojrzy a nie będzie uświadomiony historycznie, co nie będzie dziwnym patrząc na politykę historyczną naszego rządu, to może wyciągnąć mylne wnioski. Jeśli ta tablica ma gdzieś stać, to co najwyżej na cmentarzu wśród grobów żołnierzy Armii Czerwonej. Zawarte na niej słowo „wyzwolenie” z definicji powinno prowadzić do wolności, ale że tej w tym przypadku nie było, to nie jest to do końca trafne. Różne są relikty przeszłości. Wiadomo, że są groby, których w żadnym przypadku nie należy ruszać, ale takie pamiątki jak ta tablica są zwyczajnie zbędne.
Widać was nie tylko na akcjach stowarzyszenia, ale przebieracie się też w stroje z epoki i bierzecie udział w rekonstrukcjach…
Tak, staramy się także w te działania angażować. To akurat jest zasługa grupy rekonstrukcyjnej Dragoner 1918, która działa w Gnieźnie, a do której należy także część członków naszego stowarzyszenia. Uważamy że dobrym jest prezentowanie dawnych wydarzeń historycznych, w trakcie których występujemy w różnych rolach, starając się przekazać także trochę lokalnej historii. Część gnieźnian na pewno niewiele wie o swoim mieście, a szkoda bo są to ciekawe rzeczy. Warto znać swoją historię, dlatego zwracamy na nią uwagę w różny sposób.
Jakie plany wobec tego ma stowarzyszenie na następny rok działalności?
Akurat kończymy zbiórkę, którą prowadziliśmy dla oddziałów dziecięcych w szpitalach. Udało się nam uzbierać sporo pieniędzy, które akurat są liczone, a dodatkowo jest też sporo zabawek i słodyczy. W tym roku na pewno nie zamierzamy powielać pewnych schematów, choć niektóre wydarzenia, przede wszystkim te historyczne, są wpisane w kalendarz stowarzyszenia. W roku ubiegłym obchodziliśmy rocznicę powstania styczniowego, a w tym planujemy inne rzeczy, chociażby wykład przedstawiający z perspektywy naukowej wkroczenie Armii Czerwonej do Polski. Chcemy by była to merytoryczna kontra dla obchodów i dla tych, którzy wciąż przychodzą pod pomnik świętować. Ciekawi nas też, jak zachowa się nowa władza w tym temacie. Poza tym będziemy organizować różne akcje, także nowe, o których będziemy na pewno informować społeczeństwo na bieżąco.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.