Monografia "Dzieje gnieźnieńskiego rzemiosła cechowego" została napisana przez Marka Szczepaniaka, na co dzień kierownika gnieźnieńskiego oddziału Archiwum Państwowego. Publikacja powstała w ramach przypadającej w tym roku 600. rocznicy nadania pierwszego statutu cechowi krawców, co symbolicznie uznano za początek rzemiosła w Gnieźnie.
Wydanie publikacji nastąpiło dzięki wsparciu Cechu Rzemiosła i Małej Przedsiębiorczości w Gnieźnie: - Przygotowywaliśmy się do tych uroczystości ponad rok, ustaliliśmy plan działania, mieliśmy komitet organizacyjny. Jeszcze zimą ubiegłego roku odbyło się posiedzenie z nadzieją, że uda się doprowadzić do świętowania w bardziej uroczysty sposób. Komitet przyjął 23 punktu jeśli chodzi o plan realizacji - konkursy w szkołach aż po bal, który miał się odbyć we wrześniu. Niestety, pandemia pokrzyżowała nasze plany - przyznaje Stefan Pokładecki, Starszy Cechu. Sama publikacja powstawała kilka lat i jest efektem długich, często żmudnych prac archiwalnych. Efekt jednak powinien zadowolić wszystkich tych, którzy chcą poznać historię gnieźnieńskiego rzemiosła, do którego należało wielu naszych przodków.
- Pierwszy statut, właściwie wilkierz, nadał król Władysław Jagiełło w 1420 roku. Od tego momentu można powiedzieć, że mamy mniej lub bardziej udokumentowaną historię gnieźnieńskich cechów rzemieślniczych, choć z całą pewnością rzemiosło istniało od początków Gniezna. Nie było ono jednak ujęte w ramy cechowe. Od kiedy jednak powstały cechy w naszym mieście, tego nie możemy powiedzieć, bo nie ma żadnych źródeł do tego okresu. Powstawały one dopiero po lokacji miasta, której dokładnej daty też nie znamy - koniec 1238 roku, albo początek następnego - przyznaje Marek Szczepaniak, zakładając jednak, że przed 1420 rokiem mogły one funkcjonować.
Nowa publikacja liczy 480 stron i obejmuje spory obszar historii Gniezna, który nie był do tej pory znany. Materiału historycznego w archiwach i prasie było sporo: - Po pobieżnym przeglądzie książki można zauważyć, że zebrany materiał różnych cechów jest nierówny. Jest to spowodowane wyłącznie stanem źródeł na temat niektórych cechów, z których zachowały się bardziej lub mniej obszerne, a niekiedy niemalże wcale. Kwerenda archiwalna trwała kilka lat, a potem także samo opracowanie materiału. Sam wiek XIX i XX został opracowany po raz pierwszy, a wcześniejszy okres aż do końca XVIII wieku został opracowany przez Stanisława Karwowskiego, z tym, że ta praca dotycząca całego Gniezna wyszła w 1892 roku i o dziwo w późniejszym okresie niczego nowego do tego nie dopisano. Wynikało to ze względu na to, że źródeł z XIX wieku nie było, dlatego Karwowski przerwał to na końcu wieku XVIII. Kiedy na początku XXI wieku udało się dotrzeć do materiałów z tych ostatnich dwustu lat, trudno było oprzeć się pokusie napisania tego w całości i od nowa - mówi autor publikacji. Jak przyznaje, z obu okresów - tego zebranego prawie 130 lat temu przez Stanisława Karwowskiego oraz z późniejszego, trudniejsza była praca nad tym drugim: - To był ogrom materiału. O ile do wieku XVIII tych źródeł zbyt wiele nie ma, to z XIX i XX wieku jest bardzo duża nierówność. W niektórych przypadkach trzeba było dokonywać selekcji materiałów, bo nie wszystko dało się zmieścić w książce, a przypadkach niektórych cechów brakuje nawet takich podstawowych danych. Stworzenie jakiś wzajemnych proporcji między nimi było taką trudnością - nie ukrywa Marek Szczepaniak.
Czym jednak w zasadzie były same cechy rzemieślnicze? Czy tylko skupiały ówczesnych przedsiębiorców, twórców, czy jednak znaczyły coś więcej? - Przez różny okres pełniły różne funkcje. W czasie, kiedy powstawały, czyli jeszcze w średniowieczu czy w tym okresie wczesnonowożytnym, to w zasadzie nie było mieszkańców Gniezna, którzy nie byliby gdzieś zrzeszeni. Większość z nich była kupcami lub rzemieślnikami i oni w większości należeli do cechów, wliczając w to ich rodziny. Cechy pełniły formułę samorządu zawodowego, a jednym z ważniejszych zadań było kształcenie kadr w nowym zawodzie, a także stanowiły funkcje religijne, charytatywne. Trzeba wiedzieć, że w tym czasie tylko Kościół pełnił tę rolę, a cechy dopełniały tę charytatywność. Były też role obronne, czy nawet coś w rodzaju straży pożarnej, do momentu powołania tej właściwej organizacji gaśniczej - opowiada autor publikacji, dodając iż przez kilkaset lat cechy zrzeszały wszystkich, niezależnie od przekonań, także politycznych. Nieco sytuacja zmieniła się w drugiej połowie XIX wieku: - Do lat 70. XIX wieku trudno mówić o jakiś antagonizmach między Niemcami a Polakami. Byli to rzemieślnicy, przedstawiciele tego samego zawodu. Dopiero właśnie ten rodzący się nacjonalizm, zwłaszcza pruski, Kulturkampf, polityka Bismarcka doprowadziły do coraz większego nasilania się wzajemnych antagonizmów. W momencie, kiedy to nastąpiło, większość członków cechu to byli rzemieślnicy polscy, z czym Niemcy szczególnie starali się walczyć. Szczególnie na przełomie XIX i XX wieku, kiedy przewaga polska była coraz większa i budziło niepokój u Niemców - mówi Marek Szczepaniak.
XX wiek to stała zmienna w dziejach cechu rzemiosła. O ile jeszcze na początku tego okresu wszystkie działały w miarę prężnie, to już pod koniec wiele z nich bezpowrotnie zniknęło: - Na pewno teraz już nie jest to samo co kiedyś. Wiele z tych zawodów już wymarło. Nie ma już w Gnieźnie żadnego bednarza czy garncarza, szewców można policzyć na jednej ręce, nie wiem czy jeszcze są zdunowie, nie ma też już rymarzy - przyznaje historyk, ale jak dalej dodaje, ten nadchodzący schyłek niektórzy przewidywali: - Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku taka uwaga pojawiła się w protokole z zebrania cechu kołodziejów. Na nim była mowa o tym, że ten zawód wymrze, bo zaczynają się pojawiać koła na gumowych oponach i koła drewniane wyjdą z użycia i ten zawód wymrze. O tym mówił starszy cechu, a rzadko kto patrzył wówczas z taką perspektywą kilkuletnią. Zdawali sobie sprawę, że do tego dojdzie. Inny przykład to cech szewców. Na początku 30. buntowali się przeciwko zalewowi produktów z masowej produkcji, a ich szczególnym wrogiem była firma Bata, którą, jak to w Wielkopolsce często bywało, oskarżano iż jest żydowską firmą, która zalewa polski rynek tanimi bublami, a prawdziwy Polak powinien kupować u Polaka - opowiada Marek Szczepaniak.
Publikacja to nie tylko suche fakty, ale także zdjęcia - również archiwalne. Zakup książki w twardej lub miękkiej oprawie możliwy jest w siedzibie Cechu przy ul. Tumskiej.