Dzieje Gniezna zapisane są nie tylko na kartach kronik, dokumentach schowanych w archiwach, starych zdjęciach czy kamienicach i świątyniach położonych na terenie naszego miasta. To także nazwy własne, wobec których dziś byśmy nie podejrzewali, że potrafią kryć taki ładunek wiedzy o dziejach Grodu Lecha. Często tych, które sięgają setki lat wstecz. O tym była mowa w trakcie ostatniego Gnieźnieńskiego Konwersatorium Historycznego, którego prelegentem była prof. UAM dr hab. Eliza Grzelakowa.
- Toponimia jest działem onomastyki, która to dziedzina zajmuje się nazwami własnymi, które nas otaczają - nazwiska, imiona, pseudonimy, nazwy domów, miejscowości czy obiektów produkowanych przez człowieka. Skupimy się jednak na nazwach terenowych, które obejmują miasta i wsie - mówiła językoznawczyni, wskazując iż w tym przypadku należy także rozróżnić nazwy urzędowe, nadawane przez określone instytucje i znajdują odzwierciedlenie w dokumentach: - My jako mieszkańcy danego terenu często posługujemy się nazwami, które jednak nie zostały nigdy zapisane czy utrwalone, a mimo to są przekazywane z pokolenia na pokolenie lub tworzone tylko na potrzeby rodziny i funkcjonują w niewielkim obszarze społecznym. One są jednak także istotne dla historii regionu - przyznała prof. Eliza Grzelakowa. Wskazała przy tym iż analiza nazw jest zajęciem interdyscyplinarnym, ponieważ nie wystarczy sprawdzić w słownikach możliwych terminów, które mogą stanowić źródło pochodzenia, ale też trzeba sprawdzić to "w terenie", a więc chociażby w dokumentach archiwalnych, mogących potwierdzić lub odrzucić pewne przypuszczenia. Często trzeba też zmagać się z pewnymi ludzkimi przekonaniami: - Wielu mieszkańców nie chciało, by ich wieś nazywała się Obora. Musiałam im tłumaczyć, że to pochodzi od prasłowiańskiego, a nawet praindoeuropejskiego obwora, czyli teren otoczony, a wieś była otoczona bagnami i terenami podmokłymi. To nie oznacza więc obiektu do hodowli zwierząt, ale ukształtowanie topograficznego - przyznała prelegentka. To samo dotyczy zresztą Gniezna i mitycznego źródła pochodzenia nazwy naszego miasta: - Pochodzi rzecz jasna od gniazda, ale w tamtym czasie oznaczającego teren podmokły. Gniezno leży na terenach bagiennych, na wzgórzach, które jest nimi otoczone. Gniezno to nic innego, jak niecka lądowa - wskazuje prof. Eliza Grzelakowa.
Jak wskazała, najbardziej trwałymi nazwami, są te dotyczące wody: - Są to obiekty, które istnieją tu od dawna. Jeziora były większe i mniejsze, płynęły rzeki, a poza tym osadnictwo było trwale związane z nimi. Pierwsze oznaczenie terenowe dotyczyło wód. Dotyczy to chociażby rzeki Srawa, która pochodzi od praindoeurpejskiego "sr", a także "str". Mamy w polskim języku słowa, które pochodzą od tego morfemu - strumień, struga. "Sr" oznaczało płynącą wodę. Rospond pisał, że nazwa z tym jest najlepszym potwierdzeniem starożytności osadnictwa - informowała językoznawczyni i dalej podała inny przykład, oddalony kilka kilometrów od Gniezna: - Mamy wieś Orchół, która pochodzi od dwóch morfemów "or, ar", czyli woda płynąca i "choł" czyli zakręt. Pochodzenie tych słów było bardzo dawne, a osadnictwo okazywało się być bardzo późne. Dwa lata po mojej obronie doktoratu okazało się, że wykopaliska potwierdziły istnienie tam osadnictwa. To potwierdza pochodzenie dawne nazwy - mówiła.
Praca naukowa prelegentki w 2006 roku doczekała się publikacji w formie swojego rodzaju słownika etymologicznego nazw, funkcjonujących na terenie Gniezna. Poza takimi oczywistymi, urzędowo nadanymi jak ul. Warszawska, Dąbrówki czy Poznańska, są tam wyjaśnienia bardziej zawiłych w swoim znaczeniu. Chociażby Kawiary, które dziś kojarzyć się mogą z kawiorem, a w rzeczywistości odnoszą się także do dawnego znaczenia "kawioru", czyli rowu, terenu podmokłego, stawu z wodą stojącą. Dziś już nikt nie wie, że dawniej Kawiary zaczynały się już w rejonie dzisiejszej ul. Lecha, ul. Mickiewicza i ul. Mieszka I i ciągnęły się aż po Szczytniki Duchowne. Rozwój miasta sprawił iż dziś ta nazwa funkcjonuje dopiero "za torami", ale określały one tereny, gdzie występowały wysokie wody gruntowe i swoje źródła miała rzeczka Srawa oraz Wełna. Innym przykładem są Żerniki, pochodzące od żyrdników - książęcych geodetów. To jedna z tych nazw, które świadczą o ich służebności - podobnie było z Piekarami, Winiarami czy Szczytnikami. W tych ostatnich zamieszkiwali szczytnicy - rzemieślnicy wyrabiający tarcze.
Są też nazwy, które pochodzą od imion - dzisiejsze Arkuszewo swoje źródło ma w imieniu Jarkusz. Było też Jędrzejewo (okolice Cierpięg), Piotrowo. Są też takie, które mają bardzo specyficzne pochodzenie, jak np. Bielawy: - Są to łąki, które powstawały w wyniku opuszczenia terenów ornych. To się zdarzało wtedy, kiedy dochodziło do zarazy - zanikało osadnictwo i teren dotąd uprawiany zamieniał się w łąkę - przyznała prof. Eliza Grzelakowa i dalej dodała iż ciekawym przykładem na terenie Gniezna są Cierpięgi: - Przysporzyły one wiele problemów i nawet w książce nie jest to ostatecznie wyjaśnione. Cierpięgi wskazują na pochodzenie od nazwy rodu, ale Cierpięga to jest ten, który został skazany i cierpiał. Różnie to w słownikach to wskazywano, dlatego żaden ród by się tak nie nazywał. Razem z profesorem nie mogłam wpaść na pomysł, jakie może być źródło. W słowniku staropolskim znalazłam słowo "cierpiączka", ale dla filologa to tak jakby od kotka dojść do kota, a powinno być na odwrót. Była o tym dyskusja nawet na obronie doktoratu i nie udało się znaleźć konsensusu. Raz jednak przyszedł młody magister i stwierdził iż przeczytał "Jesień średniowiecza" i wtedy mi się wszystko wyjaśniło. W tej książce jest mowa o tabu językowym, a więc o czymś, o czym się nie mówi, tj. o śmierci, chorobie, nieszczęściu, by tego nie przywoływać. Tabu ujawniało się w niemówieniu o czymś lub w zdrabnianiu nazw, tworzeniu nazw pochodnych. Stąd nie ma w starych zapisach słowa "dąb", tylko są dębczaki, dębnice, dębówiec, gdyż dąb był synonimem boga. Tymczasem cierpięga była szubienicą, jako coś co niosło śmierć. Słownik notował słowa, które występowały w dokumentach i w związku z tym, jeśli ktoś używał tego słowa, to robił to w zdrobnieniu - przyznała prelegentka. Takich zagadek w trakcie odszukiwania nazw było jeszcze sporo, a jednym z nich było "Kierkowo", którym określano Szkołę Podstawową nr 7 przy ul. Paczkowskiego. Okazało się iż nazwa ta wywodzi się od słowa "kirchof" "kirkut", które oznaczało cmentarz (w przypadku tego drugiego - cmentarz żydowski), a dziś mało kto pamięta iż boisko tej szkoły znajduje się właśnie na grobach dawnych gnieźnian wyznania mojżeszowego...
W trakcie spotkania nie zabrakło wyjaśnienia wielu innych nazw, które funkcjonują w naszym mieście, a które swoim pochodzeniem są niezwykle ciekawe, bądź też tajemnicze. To jednak pokazuje dość dokładnie iż Gniezno można poznawać na różne sposoby i wiedzę po nim czerpać z najbardziej prozaicznych miejsc. Każdy, kto chce poznać ją bliżej, powinien sięgnąć po publikację ww. językoznawczyni pt. "Grzybowo, Cierpięgi, Kareja. Historia ukryta w nazwach", która przybliża pochodzenie nazw ulic, dzielnic, jezior, rzek itp. na terenie Gniezna oraz gminy Niechanowo oraz gminy Gniezno. Choć w niektórych punktach wraz z zachodzącymi zmianami się zdezaktualizowała, to jednak może stanowić alternatywny podróżnik po dziejach Grodu Lecha.