Jesteś tutaj:Wywiady „Najważniejsze jest zawsze to, by wszyscy wrócili do domu” - spotkanie z Adamem Bieleckim
wtorek, 03 kwietnia 2018 19:46

„Najważniejsze jest zawsze to, by wszyscy wrócili do domu” - spotkanie z Adamem Bieleckim

 

Bilety na spotkanie rozeszły się tak szybko, że sami organizatorzy byli zaskoczeni. We wtorek sala SP nr 2 wypełniła się zainteresowanymi wspinaczką oraz przygodą polskich wspinaczy, którzy niedawno podjęli próbę zimowego zdobycia K2.

W ostatnich latach widać rosnące zainteresowanie tematyką sportów zimowych, choć przez lata najwięcej uwagi skupiały skoki narciarskie. Nie da się jednak ukryć, że medialne nagłośnienie wypraw w wysokie góry, sprzyja także pobudzeniu uwagi także i w tym kierunku. Tak stało się chociażby po ostatniej Zimowej Narodowej Wyprawie na K2, która trwała przez 80 dni i choć zakończyła się niepowodzeniem, to sprawiła iż wyczynom polskich wspinaczy przyglądało się wielu Polaków. 

Spotkanie z Adamem Bieleckim, które odbyło się we wtorkowy wieczór 3 kwietnia, jest najlepszym przykładem. wzrostu zainteresowania tematyką himalaizmu Wejściówki na to wydarzenie rozeszły się w kilka minut, a w dniu spotkania w sali sportowej SP nr 2 pojawiło się około 400 widzów, chcących posłuchać o ostatniej wyprawie wspinaczy, ale nie tylko. Była to bowiem też okazja do tego, by Adam Bielecki opowiedział o tym, jak rodziła się jego pasja do gór.

Co bohater wtorkowego spotkania może opowiedzieć o samej wyprawie na K2? - Różnica między wejściem zimowym a letnim jest kolosalna. Latem K2 zostało zdobyte przez ponad 300 osób, a zimą nie zrobił tego nikt i to nie dlatego, że tego nie próbowano, ale że jest to bardzo trudne wyzwanie. Zimą te warunki są o wiele trudniejsze, przez to góra jest trudniejsza technicznie i tym kluczowym czynnikiem, decydującym o tej trudności są bardzo silne wiatry, wiejące zimą. Oczywiście dochodzą do tego bardzo niskie temperatury - przekazał Adam Bielecki. W trakcie ostatniej wyprawy nie brakowało groźnych sytuacji, w trakcie których na szali stawiana była nie tylko sama wyprawa, ale i życie uczestników.

Co mimo to sprawia, że himalaiści nadal chcą się ponownie wspinać? - Trudno odpowiedzieć to w kilku zdaniach na to odwieczne pytanie, co pcha ludzi do wchodzenia po górach. Napisałem książkę "Spod zamarzniętych powiek", gdzie próbuję pewnie znaleźć odpowiedź na to pytanie. Książka ma 400 stron, a i tak na to pytanie nie odpowiada - przyznał prelegent wtorkowego spotkania i dalej, pytany o "świecką formę duchowości", o której wspominał w książe, dodał: - To są kwestie, które wymykają się słowom i ciężko o nich mówić. Ja sam nie medytuję, ale ile razy rozmawiałem z kimś, kto ma takie doświadczenia, to wydaje mi się iż to, co my często przeżywamy w wysokich górach, jest temu bardzo bliskie - stan głębokiej koncentracji, ta powtarzalna czynność "noga za nogą" przez wiele godzin, wpędza nas w stan trochę oderwania od rzeczywistości, a jeśli do tego dodamy niedotlenienie i pojawiające się halucynacje, to można mówić o jakimś mistycyzmie - przyznał Adam Bielecki.

Himalaista, pytany o to, czy spodziewał się iż uczestnicy zdobędą taką popularność po wyprawie, przyznał: - Jesteśmy trochę zmieszani tym szumem wokół nas, bo przecież każdy z nas wspinał się od wielu lat. Ta akcja na Nanga Parbat nie była pierwszą akcją ratunkową, w której brałem udział, bo przecież latem na K2 też brałem udział, a także wcześniej pomagałem w Alpach znieść rannego alpinistę, także my patrzymy na to z pewnym zdumieniem. Z drugiej strony, patrząc na to zainteresowanie, to fajnie jest, że ludzie chcą się dowiedzieć, co nas ciągnie w góry, że chcą powiększać swoją wiedzę na temat himalaizmu i że czytają książki. Mamy z czego być dumni jako Polacy, mamy niesamowite osiągnięcia w tej dziedzinie sportu - mówił Adam Bielecki. Na pytanie o to, co się czuje stojąc na ośmiotysięczniku, przyznał: - Najczęściej czuje się ulgę, że już nie trzeba iść do góry i jest lęk przed zejściem. Zawsze się śmiejemy, że czas na radość jest dopiero po zejściu, w bazie. Każdy wspinacz dobrze wie, że wejście na szczyt to dopiero połowa drogi i to ta łatwiejsza. 80% wypadków w górach ma miejsce podczas zejścia, także ten moment radości z wejścia na szczyt, ma miejsce dopiero w bazie.

Jednym z wydarzeń, w trakcie których środowisko wspinaczy trzymało kciuki, było samotne wyjście z bazy przez Denisa Urubko, który podjął samotną próbę wejścia na szczyt K2: - Czułem strach, bo samotny atak był niebezpieczny i po ludzku się o niego baliśmy, a ja nie jestem osobą, która by płakała nad rozlanym mlekiem, jest jak jest, a nie jak powinno być. To wyjście Denisa trochę pokrzyżowało nam szyki i nie najlepiej wpłynęło na zakończenie wyprawy, ale Denis taki jest i ma przekonania co do tego, kiedy kończy się zima i pewne rzeczy powinny zostać dograne przed wyprawą. Atmosfera była zmienna, bo to jednak są trzy miesiące w bardzo trudnych warunkach, z twardymi, mocnymi charakterami, więc siłą rzeczy są różne niesnaski, ale jesteśmy w dobrych relacjach po powrocie i to jest największy sukces tej wyprawy.

Jak przyznał Adam Bielecki, ma nadzieję iż dzięki tej wyprawie uda się wzbudzić większe zainteresowanie nie tylko samym himalaizmem, ale także ogólnie tematyką wspinaczki: - Przyczyniliśmy się trochę do popularyzacji tego sportu. Pamiętam, będąc małym chłopcem, jak byłem zaczytany w książkach górskich, gdzie moimi idolami byli polski himalaiści z lat 80. i dostaję dużo różnych wiadomości od młodych ludzi, którzy trzymają kciuki, którzy śledzą i szczerze mówiąc są to najprzyjemniejsze wiadomości, kiedy czytamy iż jesteśmy dla kogoś inspiracją. To jest bardzo wzruszające. Na pytanie o to, czy mimo iż nie zdobyli K2, to uczestnicy wyprawy czują się zwycięzcami, himalaista odpowiedział: - Zakończeniu wyprawy, gdzie nie wchodzi się na szczyt, towarzyszą zawsze mieszane uczucia. Jest radość, że spotkamy się z bliskimi i skorzystamy z dobroci cywilizacji, jak prysznic, a z drugiej strony jest rozżalenie, że nie udało się wejść na szczyt. Tak było i w tym przypadku. Najważniejsze jest zawsze to, byśmy  cało wrócić do domu. 

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane