Dwudziestu śmiałków, którzy w minioną sobotę zjechali się do Zakopanego z całego kraju, spotkało się u podnóża Kasprowego Wierchu. Nie byłoby w tym może jeszcze nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pojawili się tam w raczej skąpych (jak na panujące warunki pogodowe) strojach - choć z odpowiednim obuwiem. Warunkiem uczestnictwa w wyprawie było dobre przygotowanie się do trudnych warunków górskich oraz wystawienia ciała na mróz.
- Pierwszym zdobytym w szortach szczytem była tradycyjnie Śnieżka. Wówczas pojawił się pomysł, by zmierzyć się z jakimś bardziej wymagającym celem. Jedną z propozycji był Kasprowy Wierch. Trzygodzinna wędrówka była wymagająca pod względem kondycyjnym i wydolnościowym. Zadanie utrudniała dwumetrowa pokrywa śnieżna oraz niska temperatura. Od połowy drogi szlak był całkowicie zasypany - przyznała Honorata Rakowska, gnieźnianka, która także weszła na szczyt w minioną sobotę. Jak dodała, do wyprawy przygotowywała się od dłuższego czasu: - Było to przede wszystkim uodparnianie ciała na zimno poprzez lodowe kąpielowe w specjalnie przygotowanych lodówkach oraz wzmacnianie kondycyjne - mówiła, nie kryjąc radości z tego osiągnięcia.
Pierwsi uczestnicy zdołali na Kasprowy Wierch dotrzeć w czasie 2 godzin i 20 minut. Dodać należy iż w drodze na szczyt, poza śniegiem, wchodzący musieli się także zmagać z temperaturą odczuwalną od 19 do 15 stopni na minusie, co dodatkowo wpływało na uczestników wyprawy.