Czym żyli gnieźnianie 3 września kilkadziesiąt lat temu? Tego dnia wypadła sobota, rok szkolny rozpoczynał się dopiero w poniedziałek 5 września.
Tym nowym cyklem staramy się przybliżać ciekawe wydarzenia, jakie miały miejsce w Grodzie Lecha w czasach, których już nie pamięta większość mieszkańców. Korzystając z dawnej prasy i opierając się na informacjach zawartych w ich treści, można uzyskać obraz życia mieszkańców Gniezna - taki sam, jak dzisiaj. Były zabawy, wiece czy różne koncerty, ale i kradzieże, bójki czy awantury. Można powiedzieć, że do dziś niewiele się zmieniło...
3 września 1938 roku dziennik Lech. Gazeta gnieźnieńska donosił:
Kończą się wakacje. W poniedziałek na ławach szkolnych w miejscowych szkołach powszechnych zasiądzie około 5.000 dzieci, a z nich 660 poraz pierwszy znajdzie się w salach szkolnych.
W związku z tym, zastanowić się należy nad kwestią pomieszczeń szkolnych, które w Gnieźnie przedstawiają się nader mizernie. We wszystkich szkołach jest przepełnienie, tak że kierownicy szkół zorganizować musieli kilka klas popołudniowych. Stosunki poprawiły się jednak natyle, że zdołano zapewnić naukę wszystkim bez wyjątku dzieciom. Powracając do budynków szkolnych, stwierdzić należy opłakane warunki higieniczne w szkole nr. 2 (franciszkańska) i nr 4 (stara św. Jana>. Sale szkolne są tam niskie i wilgotne co dla młodych organizmów dzieci jest wprost zabójcze. To też budowa nowej szkoły (postępująca w żółwim tempie) jest kwestią palącą.
Sprawa zaopatrywania dzieci bezrobotnych w podręczniki jest całkowicie uregulowana. Dziatwa korzystać będzie z pomocy szkoln. i książek zakupionych z funduszów uwzględnionych w budżetach szkolnych oraz Kół Rodzicielskich.
W sferach szkolnych różne komentarze wywołała nieuregulowana dotąd sprawa pobierania 6 zł opłaty miesięcznie od dzieci ze wsi, uczęszczających do szkół gnieźnieńskich. Sprawę tę poruszyliśmy już w ub. roku. Wtedy to Zarząd Miejski nadesłał wyjaśnienie tej treści, że opłata pobierana jest dlatego, że gminy zalegają miastu z opłatami, któe winny płacić z racji posyłania dzieci do szkoły w mieście.
Uważamy, że po to, aby zmusić gminy wiejskie do uregulowania swych zobowiązań istnieją przecież inne drogi i środki, ale nie wolno obciążać tymi kosztami rodziców, którzy na to z pewnością nie mają. Raczej należałoby wogóle nie przyjmować dzieci wiejskich, jeśli jest taki brak miejsc.
Dla ścisłości. We wczorajszym naszym artykule pt. "Nadchodzi sezon jesienny" podaliśmy wiadomość że p. J. przy ul. Grzybowo 28 kupuje od żydów - domokrążców tandetę ubraniową i pościelową. Ponieważ okazało się, że w domu tym mieszka więcej pań, których nazwiska zaczynają się na J. przeto dla ścisłości musimy dziś dodać, że chodziło nam o p. Janasową zam. na pierwszym piętrze m. 3.
Miejskie Gimnazjum Żeńskie im. Bł. Jolenty. Nowy rok szkolny rozpoczyna się w poniedziałek, dnia 5 września o godz. 9 nabożeństwem w kościele św. Jerzego.
W uzupełnieniu naszej notatki o ślubie p. sędziego Horna prostujemy, że nazwisko panieńskie młodej małżonki brzmi Bętkowska a nie Bęckowska.
W dniu 29. ub. m. skradziono z niezamkniętego sklepu p. Janinie Miodowicz z ul. Mieczysława 32 - 2 kapelusze damskie (aksamitny i słomkowy) ogólnej wartości 18 złotych.