Miasto, w którym mieszkamy, szczyci się wieloma tytułami. Od historycznych, takich jak „pierwsza stolica Polski”, „miasto świętego Wojciecha”, „miasto królewskie” czy „miasto trzech kultur”, po promocyjne „miasto otwarte”. Do wszystkich z nich należy także nieoficjalnie hasło, które jest powtarzane od ponad dwóch dekad, określające Gród Lecha „miastem turystycznym”. Przyglądając się promocji z perspektywy turysty przybywającego do Gniezna, chcemy zobaczyć jaki obraz go może czekać w nadchodzącym sezonie turystycznym.
Przed granicą
Na samym początku sprawdziliśmy czym może nas zainteresować miasto z perspektywy osoby, która nie wie dokąd wjeżdża. Choć sądzimy, że na lekcjach historii wciąż uczą, że Gniezno było pierwszą stolicą naszego kraju, to przecież dla wielu przejezdnych taka informacja sama w sobie nic nie znaczy. Wjeżdżając do miasta, często poza tablicą „Gniezno” oraz „witaczami” (postaciami wykonanymi z drewna, umieszczonymi przy ul. Wrzesińskiej, Witkowskiej i Gdańskiej), nie ma żadnych informacji o tym co mogłoby zatrzymać potencjalnego gościa. Co ciekawe, od kilkunastu lat w Polsce dopuszczane są tablice kierunku i miejscowości typu E-22c, informujące o obiektach turystycznych. Ustawia się je zazwyczaj przed wjazdem do Gniezna. Tego typu tablica stała przy ul. Poznańskiej, jednak po jej poszerzeniu w 2011 roku nie została przywrócona (podobne znajdują się tylko przy niektórych drogach wjazdowych do miasta). O Gnieźnie (a dokładniej to tylko o katedrze) mówi za to znak E-22b, informujący o obiekcie na samochodowym szlaku turystycznym, który jest ustawiony przy autostradzie A2, tuż przed węzłem na wysokości Wrześni (dla obu kierunków jazdy). Jak jednak wiemy, od 2012 roku do Gniezna dociera także droga ekspresowa S5, na którą można wjechać z dwóch szlaków tranzytowych – ww. autostrady A2 oraz drogi krajowej nr 92, na wysokości Kostrzyna. W obu przypadkach, kierowcy chcący kierować się z tej trasy na północ, informowani są o tym, że jadą na... Bydgoszcz. Tak będzie już za dobre dwa lata, bowiem na wiosnę bieżącego roku ruszy budowa kolejnego odcinka trasy z Woźnik do Mielna, która będzie omijać Gniezno. Należy tu dodać, że koszt postawienia siedmiu ww. tablic informacyjnych (przy głównych drogach wjazdowych), nie wyniósłby więcej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych, oczywiście przy dobrej woli i porozumieniu z zarządcami dróg.
W granicach
Na szczęście w mieście działa już system informacji wizualnej, który dość dobrze kieruje podróżnych do najważniejszych obiektów i instytucji na terenie Gniezna. Nie da się jednak ukryć, że najlepszym punktem orientacyjnym są i będą wieże katedry, widoczne z odległości kilkunastu kilometrów. To właśnie one są magnesem, który przyciągają podróżnych do centrum. Będąc już tu powinni się dowiadywać o tym co jeszcze ciekawego można zobaczyć w naszym mieście. Dla nich właśnie powstała Informacja Turystyczna, która działa przy Rynku 14. Jak się jednak okazuje, od dłuższego czasu nad punktem zbierają się czarne chmury i jej przyszłość zapowiada się mgliście. Tajemnicą poliszynela jest, że Organizacja Turystyczna „Szlak Piastowski”, która prowadzi ten punkt, od dłuższego czasu jest w trudnej sytuacji i mimo apeli do samorządowców (m.in. o zmniejszenie czynszu za lokal), nic nie ulega poprawie. Należy tu jednak wskazać, że punkt ten wykonuje ogrom pracy w zakresie obsługi turystycznej gości grupowych i indywidualnych, którzy odwiedzają nasze miasto.
Gdzie promocja?
O tym, że liczba przybyszów nawiedzających Gniezno systematycznie spada od kilku lat, przekonują właściciele obiektów bezpośrednio lub pośrednio zajmujących się branżą turystyczną. Odczuwają to głównie na własnej kieszeni, ale jak często można się przekonać, sami niewiele mogą zaoferować gościom poza tym, co oferuje od siebie miasto. Jak się okazuje, daje ono za mało. Na brak materiałów promocyjnych narzeka większość z prowadzących lokale czy hotele, jednak część z nich przekonuje, że zawsze muszą sami się po nie wybierać do Urzędu Miasta czy Starostwa. Sami przyznają, że często wychodzą z inicjatywą informowania turystów o miejscach, które warto zobaczyć. Sporadycznie jednak zdarza się, że goście pytają o atrakcje, które zazwyczaj nie znajdują się na trasach zwiedzania. Najczęściej wskazuje się tu na obiekty sportowe, kolejkę wąskotorową czy parowozownię. Ta ostatnia powoli wkracza na turystyczną mapę Gniezna, jednak czyni to rękoma lokalnych działaczy społecznych, m.in. Krzysztofa Modrzejewskiego (inicjatora Dni Pary, które już wkomponowały się w program gnieźnieńskich imprez). Miejmy tu nadzieję, że takie starania pozwolą przywrócić choć częściowo świetność dawnej lokomotywowni. Właśnie na wydarzenia kulturalne wskazują lokalni działacze, które mają przyczyniać się do promocji Gniezna. „Koronacja królewska” jest jedną z nich i mimo słabych ocen jakie zebrała w zeszłym roku, w bieżącym ma być o wiele bardziej rozbudowana i uświetniona. Liczymy, że podobnie będzie z promocją tego wydarzenia. Do nich dołączy w tym roku ponownie „Lato z radiem” i tradycyjnie od kilku stuleci – odpust św. Wojciecha.
Współpraca przede wszystkim
Nieco na boku od samorządów znajdują się instytucje, które pracując niezależnie od miasta, kreują swój własny program promocyjny. Mowa oczywiście o Muzeum Początków Państwa Polskiego i Muzeum Archidiecezjalnym. Pierwsze z nich zgodnie ze swoją nazwą przedstawia najdawniejsze dzieje naszego kraju oraz okresu jego powstawania. Muzeum ze Wzgórza Lecha prezentuje dobra, które wchodziły w skład dawnego skarbca katedralnego oraz wyposażenia bazyliki. Obie instytucje zgodnie jednak przyznają, że choć miasto i powiat szczycą się ich posiadaniem i prezentują na swoich mapach turystycznych, trudno jest jednak mówić o jakiejkolwiek współpracy, nawet w kwestii dystrybucji materiałów promocyjnych. Pracownicy obiektu przy ul. Kostrzewskiego przyznają, że turyści (coraz więcej indywidualnych) często zaczynają zwiedzanie Gniezna właśnie od tego muzeum. Tu jednak nie czekają na nich żadne bezpłatne mapki czy informatory. Wydawane przez instytucje samorządowe są – niestety – bardzo często rozdawane gnieźnianom w ramach podarków czy nagród. Być może świadomość mieszkańców o walorach turystycznych naszego miasta jest tak niska, że w ten sposób próbuje się ją naprawić...
W poszukiwaniu utraconych wartości
Planów na turystyczny rozwój Gniezna było tyle, że można byłoby na ich podstawie napisać pracę naukową. Począwszy od lat 70. kiedy to pojawił się pomysł przekopania kanału, który miał połączyć jezioro Gopło z Gnieznem, poprzez ogród botaniczny na Wełnicy i przywrócenie koryta rzeki Srawy, po odbudowę zamku nad jeziorem Jelonek. Każdy był o tyle dobry, że nie został zrealizowany a walory turystyczne Gniezna przez ostatnie 20 lat nie uległy powiększeniu, a jedynie kompleksowej renowacji. W 1997 roku, w związku z wizytą papieża Jana Pawła II wyremontowano Rynek i przyległe doń ulice, ustawiając tym samym mało urokliwą fontannę na środku głównego placu miasta. Ten swoisty symbol estetycznego zastoju centrum ma zmienić swój kształt w tym (wyborczym dodajmy) roku, ale wątpliwym jest, by przyczynił się do zwiększenia atrakcyjności miasta dla turystów. Niemniej, choć będzie jeden powód do wstydu mniej, wciąż trudno będzie zatrzymać przeciętnego turystę w Gnieźnie na dłużej niż dwie - trzy godziny. Mimo promocji miasta na targach, także zagranicznych, nic w tej materii się nie zmienia. Szukanie pomysłów pokroju Muzeum Polonii, które zbiera krytyczne oceny nie tylko mieszkańców, ale także znawców tematu tj. muzealników i historyków, jest tylko smutnym obrazem obietnic przedwyborczych, siłą wprowadzanych w życie. Kontrastuje to z faktem, że Gniezno od przynajmniej 25 lat czeka na muzeum dotyczące jego historii oraz mieszkańców i kultur, które go dawniej współtworzyły. Cenne eksponaty wciąż czekają na ich odkurzenie i pokazanie współczesnym, by mogli się przekonać, że każda dzielnica, każda ulica, każdy dom w naszym mieście ma swoją skrywaną historię. Opowiedziana ciekawie, może zainteresować nie tylko tubylców ale przede wszystkim przyjezdnych, którzy oprowadzeni w niezwykły sposób z chęcią będą przyjeżdżali ponownie do Gniezna, mówiąc: „tu warto wracać”. Dodatkowo czekałyby na nich atrakcje turystyki aktywnej – szlaki i ścieżki rowerowe, sprzęty wodne. Czasami wystarczą też nie obdarte z tynków kamienice i zwyczajnie posprzątane ulice. Miasto może być bowiem atrakcyjne na wiele sposobów.
Rok 2014 może być interesujący nie tylko ze względu na działania wokół parowozowni czy fontanny, ale przede wszystkim na nadchodzący okres wyborczy. Ponownie bowiem usłyszymy o promocji, rozwoju turystyki, inwestycjach i świetlanej przyszłości miasta – i to zarówno z prawa jak i lewa. Część z tych postulatów można jednak sprawdzić, podsumowując dotychczasowe dokonania rządzących. Przyjrzymy się im.