Jesteś tutaj:Reportaże Narkotyki, alkohol, aż w końcu zabójstwo. Odsłona tragedii przy ul. Cierpięgi
piątek, 09 września 2022 17:55

Narkotyki, alkohol, aż w końcu zabójstwo. Odsłona tragedii przy ul. Cierpięgi

 

Nie żyje młody chłopak, jego kolega został oskarżony o zabójstwo. Z zeznań oskarżonego wyłania się obraz tego, jak narkotyki i alkohol pochłaniają młode umysły i stają się dramatem życiu ich samych oraz bliskich.

Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu ruszył proces w sprawie Dawida F., który 12 listopada 2021 roku brutalnie pobił swojego kolegę 17-letniego Mateusza, doprowadzając do jego śmierci. Całe zdarzenie miało miejsce w jednej z kamienic przy ul. Cierpięgi. O rozpoczęciu rozprawy informowaliśmy w piątkowy ranek 9 września.

20-letni Dawid F. został wprowadzony do sali w asyście policjantów, a po usadzeniu w ławie oskarżonych widać było iż jest roztrzęsiony. Jest jedynakiem. Po drugiej stronie zasiedli rodzice zabitego Mateusza, ustawiając zdjęcie syna na stole. Obrońcą oskarżonego jest adw. Jędrzej Kwiczor. Pełnomocnikiem drugiej strony jest adw. Bogdan Przedwojewski.

Po potwierdzeniu personaliów osób przybyłych na postępowanie, prokurator Piotr Krystek odczytał akt oskarżenia. Następnie sędzia Izabela Dehmel zapytała Dawida F. o to, czy się przyznaje do winy. Ten odpowiedział: - Przyznaję się do śmierci pokrzywdzonego świętej pamięci Mateusza skutek obrażeń, lecz nie przyznaję się do tego, że chciałem go zabić - mówił łamiącym się głosem. Drugi z zarzutów aktu oskarżenia dotyczył zatrzymania Dawida F. z narkotykami we wrześniu 2021 roku, do czego od razu się przyznał. 

Tuż po tym sędzia odczytała poprzednie zeznania oskarżonego, złożone wkrótce po zatrzymaniu. Zaraz po tym, kiedy Dawid F. miał zacząć zeznawać, padł w ławie oskarżonych na kolana i ze łzami w oczach zaczął błagać o wybaczenie: - Chciałbym państwa z całego serca przeprosić! Wówczas matka zabitego odpowiedziała: - Oddaj mi Mateusza! Dawid F. płacząc i trzymając splecione dłonie dalej wołał: - Ja nie chciałem czegoś takiego uczynić. Ja bardzo przepraszam, ja bardzo tego żałuję! Ta jednak odpowiedziała: - Oddaj mi moje dziecko! Zabrałeś jego siostrze brata! Zniszczyłeś wszystko! Ja twoich przeprosin nigdy nie przyjmę i nigdy tego nie wybaczę! Dawid F. dalej przez łzy mówił, że chciałby cofnąć czas. W końcu sędzia musiała przerwać emocjonalną wymianę okrzyków w sali i poprosić o spokój.

Następnie Dawid F. zaczął składać zeznania, deklarując na początku, że jest uzależniony od narkotyków. Przyznał, że w walce z nałogiem mieli mu pomagać rodzice, którzy robili wyrywkowe testy na obecność używek w organizmie: - Zaczynałem nowy etap w życiu, studia na Politechnice Poznańskiej. Z wszystkimi znajomymi można powiedzieć, że poucinałem lub ograniczyłem do minimum kontakty - stwierdził. Jak dalej dodał, dzień przed zdarzeniem spotkał się z kolegą i swoją dziewczyną, podczas którego ona zażyła narkotyk mimo iż wcześniej wspólnie przysięgali sobie ich nie brać - z tego powodu mieli się pokłócić. - Po powrocie do domu spędziłem wieczór z rodzicami, ponieważ następnego dnia mieli wyjeżdżać na weekend, tak jak często to robili. Ja miałem zostać w Gnieźnie - dalej tłumaczył. W planie miał spędzić ten czas u dziewczyny, ale z powodu sprzeczki zmienił swój plan.

12 listopada 2021 roku. Tego dnia, około godziny 13, Dawid spotkał się z Mateuszem, a później także z grupą osób, z których jedna miała obchodzić 18. urodziny. W planie był pobyt na działce, a wcześniej - zakup narkotyków. - Wtedy już wiedziałem, że na pewno na tej imprezie moja noga nie postanie i muszę jechać do domu odstawić auto - stwierdził. Jak postanowił, tak zrobił i pozostał w domu. 

- Między godziną 17 a 18 zaczęły się telefony od śp. Mateusza. Dotyczyły one tego, że był oskarżony o zabranie 50 zł, przez które wciągali narkotyki i że te 50 zł należały do Aleksa. Mówił mi o tym, że na tej działce są osoby, które nie do końca zna, że to jest szemrane towarzystwo i obawia się o samego siebie - twierdził Dawid F. dodając, że Mateusz miał go poprosić o przyjechanie po niego, co ten zrobił. Po dojechaniu ten miał go poprosić o pożyczenie 100 zł, które Dawid mu wręczył. Za te gotówkę zakupione miały zostać narkotyki tzw. kryształ. Następnie we dwójkę pojechali do sklepu po wódkę i udali się na ul. Cierpięgi do mieszkania F. W międzyczasie Dawid miał zażyć lek Klonazepam, który miał "uspokoić jego emocje": 

W trakcie picia pierwszej butelki, Mateusz palił marihuanę, zażywał "kryształ", który sobie rozłożył na moim zeszycie. Ja przez cały czas wiedziałem, że nie będę zażywał żadnych narkotyków, więc po skończeniu alkoholu powiedziałem, że pojedziemy do kolejnego sklepu lub stacji kupić kolejną butelkę. Tuż po tym powrócili na ul. Cierpięgi, gdzie kontynuowali spotkanie, które przerodziło się w tragedię, będącą tematem całego postępowania. - Około godziny 5 ja się obudziłem. Wydaje mi się, że usnąłem, że przez ten Klonazepam i alkohol po połączeniu zrobiłem się senny. Po przebudzeniu, na kanapie u rodziców zobaczyłem Mateusza, który zaproponował mi wypicie rozlanych drinków. Powiedziałem, że dobrze, ale najpierw pójdę do toalety. Po powrocie, mimo senności dostrzegłem, że mój portfel znajdował się w innym miejscu, ale tego nie komentowałem i postanowiłem wyjaśnić rano - mówił. Z dalszych zeznań wynika, że Mateusz miał wtedy zabrać Dawidowi 50 zł. To właśnie ten wątek przewijał się później w momencie jego zatrzymania.

- Mateusz zaproponował picie drinków stojących na stole. Zgodziłem się i pijąc tego drinka wyczułem taki charakterystyczny, bardzo gorzki smak, który wskazywał na to iż nie była to moja szklanka, albo że coś jest nie tak, więc zapytałem się go czy nie pomylił szklanek lub czegoś mi nie dosypał. Wtedy zaczął się awanturować mówiąc, że to niemożliwe, że nic nie dosypał. Ja stałem przy swoim, bo ponieważ zażywałem wcześniej narkotyki to wiedziałem, że to ma charakterystyczny smak i powiedziałem, że mam testy robione, że nie mogę zażywać. On mi się zaczął wygrażać agresywnie, był pobudzony i wulgarny, że mnie zabije i w sumie nie wiem w związku z czym. Teraz w tej sytuacji jest to dla mnie nieracjonalne, żeby z tego powodu wszczynać bójkę, ale Mateusz próbował wziąć ze stołu butelkę z wódką. Od tamtego momentu pamiętam, że zanim zdołał ją chwycić, ja uderzyłem go pierwszy raz z prawej ręki. Mateusz wtedy upadł i wtedy zadałem drugie uderzenie, jak już leżał na ziemi. Od tamtego momentu całkowicie mam wymazany z pamięci ten obraz. Niczego nie pamiętam, co się działo w następnych momentach - stwierdził. Następną sceną, którą pamięta, jest widok dziadka, który wszedł do salonu. 

Następnie oskarżony zaczął odpowiadać na pytania stron postępowania o okoliczności pobicia oraz sposób zadawania ciosów, a także inne kwestie związane ze sprawą. Dawid F. przyznał, że rodzice wykonywali na nim regularnie testy na obecność narkotyków. Dodał, że miał dobre relacje z Mateuszem i mogli na sobie polegać. Nie ukrywa, że jego znajomi byli uzależnieni od używek: - Problem miał z nas każdy i nie każdy był co prawda tego świadomy, ale oczywistym jest, że każdy miał ten problem. Zarówno moja dziewczyna, wszyscy moi znajomi, jak i ja - stwierdził. Na koniec przyznał, że cały czas mu się śnią koszmary i ma problemy ze snem: Nie byłem sobą w tamtej chwili. W życiu nie chciałem pozbawić życia drugiej osoby, a tym bardziej mojego najlepszego przyjaciela.

Jako pierwsza osoba z wezwanych świadków zeznawał dziadek Dawida F., który mieszkał piętro niżej. To on dokonał dramatycznego odkrycia. Ostatni raz widział wnuka wieczorem 11 listopada, około godziny 18. Nad ranem, mniej więcej o godzinie 6 usłyszał rumor. Jak stwierdził, najpierw przypominał głośne tupanie, ale potem był huk, jakby ktoś przewrócił szafę. Wtedy poszedł sprawdzić, co się dzieje. - Wszedłem do mieszkania, zobaczyłem wnuka jak siedzi na podłodze i tego chłopca leżącego twarzą do podłogi i powiedziałem "Coś ty zrobił?". Wtedy usłyszałem, że "nic mu nie jest, nic mu nie jest, on chciał mnie okraść" - opowiadał dziadek oskarżonego, który przyznał, że nie mógł zrozumieć zachowania wnuka. Miał on bełkotać na zmianę, powtarzając te same słowa. Dawid F. próbował ścierać krew: - Znam go od urodzenia i wiem jaki jest, ale tam był zupełnie inny. Nigdy wcześniej takiego go nie widziałem. Świadek przyznał, że ważniejsze od ustalania tego, co się stało, było wezwanie pomocy. Dlatego zadzwonił po policję, a po dotarciu patrolu funkcjonariusze wezwali karetkę oraz dodatkowe wsparcie. Wtedy Dawid F. miał opaść z sił, zdawał się być momentami nieobecny i był z nim utrudniony kontakt. Świadek przyznał, że wiedział iż rodzice oskarżonego robili testy na obecność narkotyku, ale więcej nie wiedział o tych problemach. Jak twierdzi, sąsiedzi mieli o chłopaku raczej dobre zdanie. Podczas zeznań składanych przez dziadka Dawida F., oskarżony trząsł się i z oczu płynęły mu łzy, będąc poruszony obecnością bliskiej osoby. 

Następnie zeznania złożyli policjanci, którzy zostali wezwani do interwencji tamtego poranka w pierwszym patrolu. Funkcjonariusz przyznał, że widok stanu ofiary nie był czymś, co się zbyt często ogląda nawet podczas wielu lat służby. Wiadomo, że obrażenia Mateusza były bardzo rozległe, a w szczególności głowy, która bardzo mocno opuchła. Z dalszych zeznań złożonych przez policjantkę wynika, że zmarły miał nie tylko otrzymać ciosy rękoma, ale także nogami. Co więcej, ze zgłoszenia otrzymanego od dyżurnego wynikało, że dziadek miał przytrzymywać wnuka, który próbował uciekać oknem. Kiedy patrol dotarł na miejsce, oskarżony zachowywał się jednak spokojnie. 

Zeznający na końcu ratownicy medyczni, którzy tamtego ranka przyjechali na ul. Cierpięgi, niewiele wnieśli do sprawy poza potwierdzeniem swoich pierwszych zeznań i krótkim opisie sytuacji poszkodowanego. Na tym postępowanie zasadniczo się skończyło poza wnioskiem złożonym przez obrońcę. Z jego treści wynika, że policjanci dokonujący oględzin i zabezpieczający ślady, nie dokonali tego dokładnie, przez co niektóre dowody zostały zabezpieczone dopiero po czasie. Jak adw. Jędrzej Kwiczor przyznał po rozprawie: - Ta sprawa nie jest jednowymiarowa, jak by się tu wydawała. Są różnego rodzaju okoliczności, dotyczące oskarżonego, innych osób, które mają znaczenie dla oceny co zaszło i jak to zakwalifikować. Kolejna odsłona postępowania ma mieć miejsce w połowie października.

Co ciekawe, podczas wymiany zdań na temat przedłużenia tymczasowego aresztowania dla Dawida F., o ile nie dziwiło poparcie tego u oskarżycieli, tak i sam oskarżony wniósł o dalszy pobyt w odosobnieniu. Przypomnijmy iż Dawid F. odpowiada jako osoba młodociana - za obecny zarzut zabójstwa grozi mu do 25 lat więzienia.

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane