Postępowanie w sprawie zmierza powoli do końca i w środę 21 kwietnia swoje zeznania składały kolejne dwie osoby. Przypomnijmy iż chodzi o wypadek, do którego doszło 26 lipca 2020 roku po godzinie 3 w nocy na drodze wojewódzkiej nr 194 w miejscowości Dziekanowice. Samochód osobowy marki Peugeot 307 wypadł na łuku szosy i uderzył podwoziem w przydrożne drzewo, owijając się wokół niego. W pojeździe podróżowało troje młodych chłopaków - wszyscy trafili do szpitala. Dwóch z nich nie przeżyło - mieli 17 i 19 lat. Dominik G., kierowca, przeżył. Miał ponad promil alkoholu w organizmie.
Rozpoczęcie kolejnej odsłony postępowania wydłużyło się z uwagi na ograniczenia, jakie funkcjonowały w sali rozpraw. Po znalezieniu większego pomieszczenia, w którym można było kontynuować proces, sędzia Katarzyna Czyżowicz-Szymańska odczytała decyzję w sprawie przedłużenia aresztu dla Dominika G., który przebywa w miejscu odosobnienia od momentu zatrzymania tuż po wypadku tj. od lipca 2020 roku.
Następnie sędzia pozwoliła na złożenie zeznań przez oskarżonego. - Poprzednie zeznania wynikały z tego, że byłem w szoku powypadkowym. Nie pamiętam tego, co mówiłem, ale teraz już nie mam wątpliwości i przyznaję się do winy. Chciałbym bardzo przeprosić rodziny zmarłych kolegów - mówił Dominik G. W momencie, kiedy to robił, jedna z matek zmarłego w wypadku zaczęła płakać, a wkrótce potem także i druga. Na pytanie obrońcy adw. Jędrzeja Kwiczora, Dominik G. dalej mówił: - Pamiętam przebieg tego wieczoru urywkami, pamiętam że jak prowadziłem jadąc w odwrotnym kierunku co był wypadek, to znaczy od strony Lednogóry w stronę Gniezna. Potem już dopiero pamiętam, jak obudziłem się w szpitalu, jak policja mnie zabierała. Nie pamiętam rozmów w szpitalu - mówił oskarżony. Przyznał, że nie potrafi ocenić, jakie miał samopoczucie tego wieczoru: - Dobrze się czułem. Nie czułem się pijany - mówił, dodając iż nie pamięta ile naprawdę wypił.
Dalej pytania obrony zmierzały do tego, by wykazać stan techniczny samochodu: - Jak jechaliśmy w stronę Gniezna to ja hamowałem, ale samochód jechał dalej. Hamował i puszczał - twierdził. Ten temat jeszcze powrócił pod koniec środowego postępowania.
- Bardzo żałuję tego. Chciałbym przeprosić rodziny zmarłych. Gdyby to było możliwe, oddałbym za kolegów życie - stwierdził Dominik G., któremu trzęsły się ręce. W tym samym momencie matki Marka i Radosława płakały.
Na pytanie sędzi o to, dlaczego kontynuował jazdę mimo iż - jak twierdzi - hamulce źle działały, odpowiedział iż nie pamięta czemu nie zdecydował się zrezygnować z podróży. W końcu jedna z matek, mając taką możliwość, zapytała: - Czy ty przyznałeś się właścicielowi, który ci pożyczył samochód, że piłeś? Dominik G. potwierdził.
Następnie przed sąd wezwano pierwszego świadka - jedną z dziewczyn uczestniczących w imprezie z okazji 18. urodzin. To na to wydarzenie w nocy 26 lipca 2020 roku przyjechał Dominik G., by zabrać ze sobą kolegów - Radosława i Marka. Jedyne, co wynikało z jej zeznań, to fakt iż kojarzy, że ci znajomi pojawili się na tej imprezie. Więcej szczegółów podawała jednak już po zdarzeniu - że niektóre osoby słyszały głośny huk, który doszedł z daleka. Pamiętała też, że jeden z kolegów zadzwonił do Dominika G., który mu odpowiedział jedynie iż był wypadek, po czym się rozłączył. Była na miejscu zdarzenia, płakała, bo widziała znajome jej osoby w ciężkim stanie. Dodaje - na pytanie obrońcy - iż coś słyszała wcześniej od właściciela auta, że pojazd wymaga przeglądu.
Kolejny zeznaje mężczyzna, który jechał autem, a które minęło się z pojazdem chwilę przed jego wypadkiem. Jego kierowca, widząc to w lusterku, zawrócił. Dziś świadek jednak chciał uniknąć zeznań: - Raczej nie powiem nic, bo nie chcę nic głupiego palnąć (...). Nie pamiętam, bo ja mam też inne rzeczy... Sędzia Katarzyna Czyżowicz-Szymańska zaczęła więc doszukiwać się wspomnień w pamięci świadka, który odpowiadając na pytania zaczął zeznawać, choć cały czas próbował się zasłaniać niepamięcią. W końcu sędzia nie wytrzymała i powiedziała: - Wie pan, byłam świadkiem zdarzenia, które było 20 lat temu i pewne rzeczy się pamięta. Świadek odpowiedział: - Jestem w trakcie budowy i... Sędzia odparła: - Mówimy o życiu ludzkim, a pan tutaj o budowie. Z całym szacunkiem, ale budowa jest niczym wobec ludzkiego życia. W końcu też sędzia Katarzyna Czyżowicz-Szymańska odczytała zeznania świadka, które ten potwierdził. Przyznał, że nie był trzeźwy w momencie wypadku.
Następnie sędzia poinformowała, że obrońca oskarżonego przedłożył opinie na temat Dominika G. zebrane wśród mieszkańców z jego okolicy. Ponadto złożony został wniosek o ustną opinię biegłego w sprawie stanu technicznego samochodu. Chodzi o sprawę wspomnianego hamulca, co do którego funkcjonowania obrona ma wątpliwości. W tej drugiej sprawie pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych adw. Marta Stefańska stwierdziła: - Zmierza to wyłącznie do przedłużenia postępowania - stwierdziła i dodała: - Dzisiaj oskarżony w swoich wyjaśnieniach sam przyznał iż samochód nie był do końca sprawny. To, czy w ogóle ten samochód był sprawny czy nie, nie ma znaczenia dla niniejszego postępowania - mówiła, wnosząc o oddalenie wniosku. Adw. Jędrzej Kwiczor odparł: - Biorąc pod uwagę treść opinii, to jeśli chodzi o analizę kwestii układu hamulcowego, to mamy tam jedno zdanie, że "układ hamulcowy został zerwany i uszkodzony w wyniku wypadku" (...). Uważam, że ta okoliczność powinna być przez biegłego wyjaśniona - stwierdził, dodając iż taka wypowiedź nie zajmie dużo czasu.
Decyzji w sprawie wspomnianego wniosku nie zapadła w środę. Kolejna odsłona postępowania odbędzie się na początku maja br.
Zdjęcia z rozprawy są archiwalne