Do zdarzenia doszło 26 lipca 2020 roku po godzinie 3 w nocy na drodze wojewódzkiej nr 194 w miejscowości Dziekanowice. Samochód osobowy marki Peugeot 307 wypadł na łuku szosy i uderzył podwoziem w przydrożne drzewo, owijając się wokół niego. W pojeździe podróżowało troje młodych chłopaków - wszyscy trafili do szpitala.
Jeszcze tego dnia w godzinach rannych zmarł 19-letni pasażer pojazdu. Życia nie uratowano również 17-letniemu drugiemu pasażerowi, którego zgon odnotowano kilka godzin później. Wszyscy mieli rozległe obrażenia ciała.
Kierowca, 21-letni Dominik G., również wyszedł ze zdarzenia z obrażeniami, ale jeszcze na miejscu odzyskał przytomność. W trakcie badania na obecność alkoholu stwierdzono u niego ponad 1 promila. Po tragicznym weekendzie usłyszał zarzuty i został aresztowany za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. W poniedziałek 25 stycznia br. ruszył proces przeciwko niemu. Dominik G. został do sali Sądu Rejonowego w Gnieźnie doprowadzony w kajdankach prosto z zakładu karnego, gdzie przebywa od jego aresztowania.
Po odczytaniu aktu oskarżenia przez prok. Radosława Krawczyka, a także przytoczeniu zeznań przez sędzię Katarzynę Czyżowicz-Szymańską (zebranych wkrótce po wypadku i w których wówczas podejrzany przyznawał się do popełnionego czynu), oskarżony trzykrotnie odmówił ustosunkowania się do wszystkiego, w tym także do przyznania się do winy. Nie chciał też skorzystać z dobrowolnego poddania się karze.
Z zeznań odczytanych przez sędzię wynikało, że po zatrzymaniu 21-latek przyznał się, że w godzinach poprzedzających wypadek pił piwo w ilości kilku sztuk oraz kieliszek wódki. Nie pamiętał momentu samego wypadku. Twierdził, że auto uderzyło w wysepkę rozdzielającą pasy ruchu. Mówił też, że rzekomo nie działały hamulce.
Jako pierwsze osoby w sprawie zeznawały matki zabitych chłopaków. Pierwsza z nich, mama Marka, przyznała: - Żaden wyrok nie zwróci mi życia dziecka. Chciałabym, aby moje dziecko wróciło, ale nie wróci. Będę zawsze czuć wstręt do oskarżonego, że zabił mi dziecko - mówiła. Jak dodała, nie ma żalu do rodziców sprawcy zdarzenia. Wszyscy mieszkają w okolicy Fałkowa w gminie Łubowo. Matka Marka dodaje, że chciałaby usłyszeć choć odrobinę skruchy od oskarżonego. Dominik G. cały czas przypatrywał się, a po tym, jak skończyła mówić wstał i stwierdził bez większych emocji: - Jest mi bardzo przykro z powodu śmierci moich znajomych.
Następnie zeznawała matka Radosława, drugiego z zabitych w wypadku: - Chciałabym powiedzieć, że ten człowiek zniszczył mi życie - powiedziała. Dodała, że w wieczór poprzedzający tragiczną noc jej syn był na rodzinnym przyjęciu, po czym pojechał na imieniny, a dopiero potem trafił na 18-tkę, z której wracał z Dominikiem G.
Po tym przed sądem zeznawali policjanci drogówki, którzy zostali wezwani do zdarzenia tamtej nocy. Poza opisem czynności wykonanych na miejscu zdarzenia potwierdzili swoje poprzednie zeznania, że kierowca samochodu od razu przyznał się do tego, że pił przed podróżą autem.
Jako kolejni stawili się trzej strażacy z gnieźnieńskiej jednostki, którzy opisali czynności podejmowane na miejscu zdarzenia po dotarciu do wypadku. - Dominik mówił, że przeprasza za to co zrobił, że nie chce już żyć - mówił jeden z nich. Drugi ze strażaków dodał, że kierowca był w słabym stanie psychicznym. Nie wiedział jednak czy autem jechały 3 czy 4 osoby, ale w trakcie prowadzonych działań nie ujawniono nikogo więcej poza wspomnianymi trzema poszkodowanymi.
W trakcie, kiedy strażacy opowiadali przed sędzią o czynnościach podejmowanych przy wypadku, a także podczas odczytywania zeznań zebranych po samym zdarzeniu, gdzie opisywano również ciężki stan poszkodowanego 17- i 19-latka, obie matki obecne w sali rozpraw płakały. Oskarżony przez cały czas przypatrywał się świadkom - jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
W dalszej odsłonie poniedziałkowego procesu zeznawać miało dwóch kolejnych mężczyzn. Wówczas jednak obrońca oskarżonego adw. Jędrzej Kwiczor wniósł o wyłączenie z postępowania udziału publiczności i prasy. Po opuszczeniu sali zapadła decyzja o wyznaczeniu nowego terminu postępowania w połowie lutego br., które jednak także będzie niejawne.