Jesteś tutaj:Reportaże By gmina w domu mym urządziła dom starców
czwartek, 03 lipca 2014 19:11

By gmina w domu mym urządziła dom starców

 

Jest rok 2012. W Domu Pomocy Społecznej przenoszone jest archiwum. Nagle, ze starty archiwalnych papierów wyłania się pożółkła kartka ...

"Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" - takim nagłówkiem opatrzony jest tekst napisany maszyną do pisania. To początek wyrazu wielkiej woli, pewnego człowieka, który swój dobytek oddał na posługi miastu. To także historia mało znanych mieszkańców Gniezna. 

Terakowscy - nazwisko, które w kręgach krakowskich wyższych sfer przełomu XIX i XX wieku, było dość dobrze znane. Rodzina majętna i szanowana, blisko związana z Kościołem, bazyliką mariacką i całym duchowieństwem tego okresu. Ślad ich życia, pojawił się w Gnieźnie i pozostaje trwałym ich świadectwem życia na naszej ziemi do dnia dzisiejszego. 

Aleksander Terakowski (urodzony w 1802 roku) miał trójkę dzieci: Mariannę, Franciszka i Jana. To właśnie Franciszek (urodzony w 1830 roku) , średni z trojga rodzeństwa stworzył krakowską część rodu, która przez pół Polski przywędrowała do Gniezna. Franciszek był znanym krakowskim introligatorem, oprawiał między innymi księgi kościelne. Odznaczył się pracą w krakowskim Stowarzyszeniu Introligatorów. Pasję do rzemiosła poligraficznego, odziedziczył jego syn - Zygmunt. Urodzony w 1871 roku w rodzinnym Krakowie, przyglądając się pracy ojca postanawia spróbować swoich umiejętności w sztuce druku i oprawy. Po ukończeniu 6 klasy szkoły handlowej, zaczyna oficjalnie terminować w zakładzie u swojego ojca oraz wyjeżdża do Wiednia, by tam odbyć praktyki fachu. Pełen pasji i umiejętności wraca, ale nie do Krakowa, tylko do swojej "ziemi obiecanej". W 1886 roku wielkoprzemysłowa Łódź przyciąga robotników i rzemieślników, dając często złudzenie dorobienia się wielkiej fortuny. Zygmunt Terakowski, z dobrymi referencjami znajduje zatrudnienie w drukarni Leopolda Zonera - wielkiego poligrafa i społecznika łódzkiego tego okresu. Po kilku latach, zarządzał drukarnią Roberta Resigera. Sen "ziemi obiecanej" zaczynał się realizować. Po kolejnym etapie życia zawodowego - zarządzaniu dużą spółką kapitałową, postanawia uruchomić własną drukarnię. Zdobywa koncesję i zaczyna budować swój zakład, który ma się stać jego oczkiem w głowie. Do spółki zaprasza dwóch drukarzy i niczym trzech bohaterów powieści Władysława Reymonta "Ziemia Obiecana", zaczynają realizować swój sen - w 1912 roku uruchamiają drukarnię przy ulicy Długiej 105. Interes idzie świetnie, doświadczenie Zygmunta procentuje, zwiększają zatrudnienie, kupują maszyny i zdobywają wielki kontrakt na drukowanie biletów tramwajowych dla Warszawy i przenoszą się do większych lokali przy ulicy Piotrkowskiej. Niestety, wybuch I wojny światowej przynosi perturbacje i kłopoty. Na krótko niemieccy okupanci rekwirują sprzęt drukarski i organizują na jego bazie swoją drukarnię. Po kapitulacji najeźdźcy - Zygmunt Terakowski postanawia sukcesywnie pozbywać się udziałów swojej firmy i pod nowymi rządami, na fundamentach starej firmy tworzą się największe zakłady graficzne międzywojennej Łodzi "B. Kotkowski i s-ka". 

Przez Zgierz, wraz ze swoją żoną Bronisławą, Zygmunt przybywa ze swym majątkiem w roku 1921 do Gniezna. Zakupuje willę z ogrodem przy ulicy Wrzesińskiej 21, z dostępem także od nieistniejącej dziś ulicy dr Trepińskiego. Jednak pasja poligraficzna nie pozwala Zygmuntowi siedzieć bezczynnie. Wykupuje udziały w towarzystwie akcyjnym drukarni "Lech", mieszczącej się przy ulicy Tumskiej, a później przy ulicy Chrobrego - stając się jej współwłaścicielem. Z drukarni tej wychodziła gazeta "Lech. Gazeta Gnieźnieńska" - najważniejsze lokalne pismo tamtych czasów. 29 listopada 1927 roku Terakowscy obchodzą rocznicę 25 lat małżeństwa, o czym nadmienia lokalna prasa. Oboje z Bronisławą utrzymują bliskie kontakty z lokalnym duchowieństwem, fundując np. dwa witraże przedstawiające króla Zygmunta i św. Bronisławę, które zamontowano w kościele św. Wawrzyńca. W 1937 roku, Zygmunt pisze swój pierwszy testament. Jego wolą jest, by po jego śmierci utrzymano majątek do śmierci małżonki, a po jej odejściu - stworzenie w rodzinnej willi domu starców. Niestety, po raz drugi w życiu Zygmunta Terakowskiego pojawiają się Niemcy - tym razem okupanci hitlerowscy. Majątek Terakowskich zostaje zajęty, a oni sami zmuszeni do powrotu do rodzinnego miasta Zygmunta, Krakowa. Tam, w roku 1941 umiera żona Bronisława. Jeszcze tego samego roku wdowiec poprawia swój testament, zrzekając się majątku, by po śmierci trafił w skład miasta. 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus !

Czując się zupełnie zdrowym na ciele i umyśle, po głębokiej rozwadze, ustanawiam, po mojej śmierci, wyłącznym spadkobiercą całego mojego majątku ruchomego i nieruchomego Gminę miasta Gniezna, która ma przejąć i przepisać hipotecznie na swoją własność całą moją nieruchomość, położoną przy ul. Wrzesińskiej Nr. 21, i ulicy Dra. Trepińskiego, zapisaną w księdze wieczystej nieruchomości Gniezno, pod numerami 24/8 05, 24/8 06, karta Nr. VII/204, 483/32, tom 44/1099 oraz Nr. XXII/740, razem objętości około 13.400 m2 wraz z całym oparkanieniem i ogrodem oraz całkowitem urządzeniem wewnątrz domu. Zobowiązuje Gminę miasta Gniezna, by w domu mym urządziła dom starców mężczyzn pod nazwą "Dom Starców imienia małżonków Terakowskich." Żona moja śp. Bronisława Terakowska wyrzekła się, aktem notarjalnym przed Rejentem Mielcarkiem, Repertorium Nr. 148 z dnia 20 lutego 1935 roku, dlatego spadkobiercy z Jej strony, nie mają prawa do mego majątku przez Jej zrzeczenie do ustawowego dziedziczenia po sobie. 

Na kuratorów spadku naznaczam ówczesnego Proboszcza parafii Steg. Wawrzyńca w Gnieźnie, oraz wyznaczonego przez Kurję biskupią w Gnieźnie starszego kanonika, jako wykonawców mego testamentu. Majątek ruchomy, jaki by się gdziekolwiek po mojej śmierci znajdował, winien być spieniężony, by za powstałą przez to sumę, zakupić urządzenie potrzebne do domu starców. Jedynie sumę pięć tysięcy złotych wyłączyć z tychże i wypłacić, naszej długoletniej Pielęgniarce Karolinie Latkównie z Jarosławia, powiatu. 

O ile w ciągu sześciu miesięcy po mej śmierci, Gmina miasta Gniezna, nie uruchomi Domu Starców, i zapis tej zanuluje, w prawa tejże weszłaby Kuria Biskupia z Gniezna. Nikomu ani z mej rodziny, ani z rodziny mej Żony nic nie zapisuje, i żądam by ten mój testament był nienaruszalnym i w całości wykonanym.

"Dom Starców imieniem małżonków Terakowskich" niech służy na Chwałę Bożą !

Kraków, gdzie jestem na wysiedleniu, dnia piętnastego sierpnia w dzień Wniebowzięcia N.M.P. tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku, w Piątek. 

Zygmunt Terakowski

 

Zygmunt Terakowski umiera w Krakowie, jak sam pisze "na wysiedleniu", dnia 19.02.1944 roku. Z powodu trwającej okupacji, nie możliwe jest spełnienie życzenia zmarłego, by pochować go na cmentarzu św. Piotra i Pawła w Gnieźnie i zostaje złożony w rodzinnym grobowcu Terakowskich w Krakowie. Okupacja nie pozwala także na wykonanie woli utworzenia Domu Starców w willi Zygmunta Terakowskiego, więc dopiero po ustaniu działań wojennych oraz ustanowieniu administracji w Gnieźnie, przystąpiono do spełnienia ostatniej woli zmarłego. 

"Dom Starców imienia małżonków Bronisławy i Zygmunta Terakowskich" został otwarty i poświęcony uroczyście w listopadzie 1946 roku. Spełniła się wola zmarłego. Dopiero kolejne lata funkcjonowania domu, zmiany podległości administracyjnej, spowodowały, że zaprzestano używać nazwy mówiącej o fundatorach. Do roku 2012 ...

- Natrafiłem na te materiały podczas przenoszenia archiwum. Nie jestem historykiem ale podczas przeglądania różnych szpargałów, zainteresowały mnie pewne dokumenty. Ponieważ lubię szukać, zagłębiłem się w nie mocniej i zainteresowałem się tym zagadnieniem. Nie znalazłem nigdzie informacji, by oficjalnie zaprzestano używania nazwy "Dom Starców imienia Małżonków Bronisławy i Zygmunta Terakowskich" i powinno się tę nazwę przywrócić. Takich ludzi trzeba zapamiętać i warto o nich wspominać. To jest historia niedawna i bardzo ważna - wyjaśnia Jan Budzyński, dyrektor Domu Pomocy Społecznej. 

Dzięki uchwale Rady Powiatu, nazwa fundatorów domu, powróci na wszelkie materiały urzędowe. Pojawi się na pieczątkach, tablicy urzędowej, w regulaminach i w innych materiałach.

- Chcielibyśmy na 1 października 2014 roku - rocznicę utworzenia tego domu i przypadający w tym dniu Międzynarodowy Dzień Osób Starszych, wywiesić pamiątkową tablicę wewnątrz budynku. Tablica ta miałaby świadczyć o historii i fundatorach obiektu. Posiadamy zdjęcie Zygmunta Terakowskiego, czekamy jeszcze na zdjęcie jego małżonki Bronisławy. - zdradza plany dyrektor Budzyński.

Kolejny fakt historyczny, jakby przypadkiem, zostaje uporządkowany, a historia - mimo wielu zakrętów i odmętów sprzyjających zapomnieniu - została ocalona od zapomnienia. 

(korzystałem z materiałów znajdujących się w bibliotekach cyfrowych)

 

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane