Szanowny Państwo,
Pomimo trudności piętrzonych przez urzędników ONZ nasi eksperci uzyskali status delegatów na szczyt ONZ w Nairobi! To właśnie podczas spotkania w Nairobi międzynarodowe gremia planowały narzucenie wszystkim państwom świata aborcji jako prawa człowieka oraz wprowadzenie przymusowej wulgarnej edukacji seksualnej.
Wystarczy powiedzieć, że sesję szczytu w Nairobi poświęconą edukacji seksualnej organizowały wspólnie UNICEF i znana z filmu „Nieplanowane” międzynarodowa aborcyjna organizacja Planned Parenthood. Urzędnicy ONZ wprost pisali o konieczności przeciwstawiania się obrońcom życia!
Wyraźnie widać, że szczyt zaplanowano tak, aby niepostrzeżenie wpisać w międzynarodowy system praw człowieka niemożliwe do zaakceptowania przez większość państw i społeczeństw normy. Nie było to jednak możliwe, gdyby na sesjach roboczych szczytu nie wybrzmiał mocno głos w obronie życia, rodziny i dzieci. Zadbaliśmy o to budując międzynarodowy sojusz, który może przeciwstawić się radykalnym ideologom.
Tam właśnie w Nairobi wymieniano jako wielkie zagrożenia: chrześcijaństwo, gwałty na nieletnich i przymusowe małżeństwa dzieci, cały panel poświęcono konieczności zwalczania organizacji pro-life, gdzie indziej otwarcie stwierdzano, że „seks to narzędzie zmiany całej edukacji” — to tylko garść szokujących wypowiedzi, które padły podczas szczytu.
Od początku nie byliśmy tam mile widziani, a udział w szczycie wymagał wielotygodniowych zabiegów. Organizatorzy chcieli bowiem, by jednorodne grono uczestników – entuzjastów radykalnego programu aborcyjnego i wulgarnej edukacji seksualnej – szybko i jednomyślnie zatwierdziło postanowienia końcowe szczytu, ogłoszone już na dwa miesiące przed jego rozpoczęciem (tak!).
Ale zbudowana przez nas koalicja zmieniła bieg szczytu w Nairobi. Głos sprzeciwu był zbyt mocny i zbyt dobrze zorganizowany, by można było przejść nad nim do porządku dziennego.
Szokujące tezy
Przyznam Panu, że chociaż jadąc do Kenii, zarówno ja, jak i wiceprezes Instytutu Tymoteusz Zych oraz Anna Jackowska wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać, skala manipulacji po prostu nas poraziła!
O tym, że szczyt będzie miał skrajnie lewicowy, proaborcyjny charakter, ostrzegaliśmy jeszcze przed jego rozpoczęciem. Nie zaskoczyło nas zatem, że organizacje w rodzaju aborcyjnego giganta, czyli Planned Parenthood będą próbowały przeforsować tzw. „prawo do aborcji” jako element opieki zdrowotnej na świecie i „praw reprodukcyjnych” oraz „zdrowia seksualnego” kobiet. Przewidywałem, że na panelu znanego producenta aborcyjnych pomp próżniowych będzie mowa o powszechnym i darmowym dostępie do antykoncepcji nawet dla nastolatków czy o obowiązkowej edukacji seksualnej opartej na fałszywej koncepcji „płci kulturowej”.
Mimo to szokowały słowa takie jak choćby wypowiedź dyrektor proaborcyjnej amerykańskiej organizacji Family Planning 2020, według której „jest powód do świętowania, gdyż wiele już (w kwestii legalizacji aborcji) udało się zrobić”, czy stwierdzenia, że „użyjemy edukacji seksualnej jako broni, by zmienić rzeczywistość”.
Obnażaliśmy absurdy
Jednak jestem zadowolony, bo nie zmarnowaliśmy żadnej okazji do zabrania głosu. Dużo wcześniej przekazaliśmy organizatorom nasze propozycje „zobowiązań” szczytu: ograniczenia liczby aborcji, poprawę opieki okołoporodowej, pierwszeństwo rodziców w wychowaniu dzieci oraz ograniczenie dostępności pornografii. Podczas licznych sesji zadawaliśmy niewygodne pytania i z całą stanowczością obnażaliśmy absurdy obecne w proaborcyjnej retoryce.
Pytaliśmy m.in. o to, jak łączyć postulat promocji aborcyjnego uśmiercania dzieci z pochwałą konferencji w Kairze sprzed 25 lat, która zakończyła się stwierdzeniem, że nie można promować aborcji.
Głośno piętnowaliśmy wszystkie absurdy, łącznie z tzw. dokumentem końcowym, zgodnie z którym państwa mają popierać „planowanie rodziny”, przez które rozumie się wyłącznie „zapobieganie ciążom”, „bezpieczną aborcję” i „tanią antykoncepcję”. Trudno nie odnieść wrażenia, że autorzy zapomnieli, że większość ludzi na świecie chce i planuje mieć dzieci!
Zazwyczaj odpowiedzią na nasze pytania i interwencje było milczenie prelegentów. Jednak po sesjach otrzymywaliśmy wyrazy poparcia od licznych delegatów zastraszonych atmosferą szczytu, a reprezentujących kraje tradycyjnie przyjazne życiu — tak z Afryki, jak i Ameryki Południowej.
Kneblowanie oponentów
Pomimo, że szczyt zgromadził przedstawicieli 170 państw oraz setki organizacji pozarządowych z całego świata, wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli zbyt wielu sojuszników. Organizatorzy szczytu zadbali o to, by zablokować udział w nim tym organizacjom, które mogą sprzeciwiać się forsowanym tam niebezpiecznym postulatom. Ostatecznie oprócz naszego Instytutu i World Youth Alliance udało się zarejestrować tylko nielicznym organizacjom chroniącym życie i podstawowe wartości. Pominięte zostały nawet tak znaczące w świecie organizacje jaki C-FAM, Family Watch International czy CitizenGo.
Żenujący poziom debaty
Nie mniej zażenowani byliśmy poziomem analiz prezentowanych przez „ekspertów” szczytu w Nairobi. Interweniowaliśmy, gdy podczas oburzającego panelu zaatakowano organizacje obrońców życia i rodziny, porównywano w grafikach ideały religijne do sterty brudnej bielizny, a wrogami nazywano Kościół katolicki i wszystkie wyznania chrześcijańskie.
Gdy finansowani przez Komisję Europejską, Planned Parenthood i George’a Sorosa paneliści mówili o niebezpiecznych taktykach działalności międzynarodowej Ordo Iuris, wprost zapytałem, dlaczego nie zaprosili nas do panelu, skoro jesteśmy na tym samym szczycie.
Również sposób organizacji szczytu w Nairobi rażąco odbiegał od standardów ONZ. Chociaż prezentowany był jako wydarzenie globalne, w rzeczywistości był inicjatywą Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych, rządu Danii i rządu Kenii. Ten ostatni jednak ostatecznie zdystansował się wobec szczytu, gdy prezydent Uhuru Kenyatta zastrzegł, że wartościami najważniejszym dla Kenijczyków są „świętość życia i rodziny”.
Ważne sojusze
Choć organizatorzy starannie zadbali o to, aby nie dopuścić do wystąpienia nikogo, kto mógłby zmącić aborcyjny, antychrześcijański i antyrodzinny charakter szczytu, udało nam się nawiązać szereg kontaktów z organizacjami z całego świata, którym leżą na sercu podobne wartości.
Wraz z nimi, już poza sesjami szczytu, z udziałem przedstawicieli dyplomacji USA, Brazylii i wielu innych państw, w tym także polskiego ambasadora oraz nuncjusza apostolskiego Hubertusa van Megana, współorganizowaliśmy alternatywny szczyt pod hasłem „Przyjaźni życiu i rodzinie”, dzięki któremu powstała koalicja państw przeciwnych postanowieniom szczytu w Nairobi. Powstanie koalicji to nie tylko wielki sukces, ale też dowód na to, że zwolennicy ochrony życia i rodziny są poważnym przeciwnikiem dla zgromadzonych na oficjalnym szczycie.
Na szczycie alternatywnym nie tylko padały deklaracje wzajemnego wsparcia, ale także były ciekawe merytoryczne wystąpienia na temat przyszłości rodziny i małżeństwa, wychowania oraz wpływu pornografii i permisywnej edukacji seksualnej na dzieci. W Afryce problemem jest międzynarodowa presja na legalizację aborcji jako środka ograniczającego śmiertelność okołoporodową tamtejszych matek. Nasze wystąpienie jednak zadało kłam tezom forsowanym przez wiele państw, jakoby aborcja miała wpłynąć pozytywnie na spadek śmiertelności matek. Pokazaliśmy też dobre praktyki w walce z pornografią oraz korzyści wzmacniania opieki okołoporodowej w Polsce.
Porażka aborcjonistów
Mniej więcej w połowie szczytu dla wszystkich stało się jasne, że radykalne proaborcyjne organizacje odniosły porażkę i nie zrealizują swoich zamierzeń.
Wprawdzie wciąż cytowano napisany dużo wcześniej dokument końcowy, a na zakończenie zaprezentowano wystąpienia dziewczynek z różnych krajów deklamujących: „Jestem zainspirowana wspaniałymi celami szczytu” albo „Najbardziej podobało mi się wystąpienie mojego pana prezydenta, że popiera prawo do edukacji dla wszystkich dzieci”, ale mimo to możemy mówić o fiasku aborcyjnego lobby.
Ostatecznie 20 państw, w tym Polska, Węgry, USA, Brazylia, Egipt, sprzeciwiło się skandalicznym postanowieniom końcowym szczytu w Nairobi. Dokument podsumowujący szczyt poparła jedynie część państw zachodniej Europy i nieliczne państwa z innych części świata. Zawiedzeni naszym wspólnym sukcesem organizatorzy szczytu przyznali w wystąpieniu końcowym, że słyszalne były „głosy wsteczne”. Zapowiedzieli też złowieszczo, że w przyszłości „wstecznicy zostaną odepchnięci”.
Te wypowiedzi znaczą w języku dyplomacji i prawa międzynarodowego jedno: nie było jednomyślności w poparciu radykalnej ideologii. Ma to kolosalne znaczenie interpretacyjne dla państw i agend ONZ. Przypomnę, że choć decyzje tego typu szczytów nie są częścią wiążącego prawa międzynarodowego, to jeśli zapadają jednomyślnie, stają się standardem, wedle którego rozlicza się państwa na całym świecie. Oświadczenie z Narobi nie było poprzedzone międzynarodowymi konsultacjami, zaś sama konferencja, mimo iż zorganizowana z inicjatywy Funduszu Ludnościowego ONZ (UNPFA), odbywała się poza systemem ONZ. Z tej perspektywy Oświadczenie trudno uznać jako dokument uchwalony przez zgromadzenie ONZ.
Dzięki naszemu udziałowi, budowie szerokiej koalicji oraz ścisłej współpracy rządów i organizacji broniących życia i rodziny cały świat dowiedział się, że nie ma zgody na aborcyjne uśmiercanie dzieci czy przymusową edukację seksualną.
Łączę wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia!
„Rewolucja praw człowieka - zagrożenie dla rodziny i niewinności naszych dzieci” spotkanie z mec. Jerzym Kwaśniewskim, prezesem Instytutu Ordo Iuris i Pawłem Kwaśniakiem, prezesem Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny
Środa 11 grudnia, godz. 18.00
Sala konferencyjna Hotelu Ibis w Gnieźnie