Wielu już dziś nie wie, że swojego czasu Gniezno posiadało jednocześnie dwie, niezależne kolejki wąskotorowe. Jedna, choć w okrojonym mocno zakresie, funkcjonuje do dziś – to Gnieźnieńska Kolej Wąskotorowa, istniejąca od 1883 roku. Po drugiej, działającej przez dekadę, nie pozostał nawet ślad, a uchowały się jedynie zdjęcia i to, co zostało w ludzkiej pamięci...
Kolejka dziecięca, kolejka harcerska, kolejka parkowa – te nazwy funkcjonowały wśród gnieźnian naprzemiennie, a jej powstanie to ciekawa historia, podobnież jak jej zniknięcie i zupełne materialne zaprzepaszczenie. A był to efekt pracy wielu osób, zaangażowanych w jej budowę oraz prowadzenie. Iluż młodych mieszkańców Grodu Lecha dzięki niej zdecydowało się zostać później kolejarzami? Tego dziś już nie wiemy. Wiemy natomiast, jakie były jej koleje losu (dosłownie). Wszystko zaczęło się pod koniec lat 50. XX wieku...
Park Piastowski
Ówczesne władze Gniezna postanowiły uporządkować tereny położone wokół Jeziora Jelonek. Obszar ten, który zaczęto zagospodarowywać jeszcze w okresie okupacji niemieckiej, zdecydowano przeznaczyć w całości pod zieleń urządzoną, tworząc park. Wykonaniem jego projektu zajął się Kazimierz Soja, architekt miejski. Dostał on do dyspozycji obszar o powierzchni 19 hektarów (razem z jeziorem 32 hektary), ograniczony ul. Poznańską, Cienistą, Strumykową, a od wschodu graniczył on z istniejącymi domami stojącymi przy ul. Łaskiego, Jeziornej oraz Cierpięgi.
Park Piastowski – taką oficjalną nazwę otrzymał nowy gnieźnieński zieleniec – miał powstać przede wszystkim rękoma społeczeństwa – mieszkańców przy wsparciu zakładów pracy. Pierwsze prace rozpoczęły się już w 1959 roku, ale docelowo rozłożone zostały na kilka lat. W każdym roku miały być realizowane kolejne etapy, które docelowo miały uatrakcyjnić cały teren. Na przykład na miejscu po rozebranych halach dawnej Garbarni Wielkopolskiej, powstał skwer z niewielką fontanną, schodami prowadzącymi z ul. Cierpięgi i bramą wejściową do parku. Wzdłuż umocnionego brzegu jeziora powstała promenada, od której odchodziły w różnych kierunkach liczne alejki. Najwięcej ich było w rejonie ul. Poznańskiej, gdzie wiły się na wzniesienie w stronę Dziekanki.
W 1959 roku utworzono sztuczną wyspę, połączoną z lądem za pomocą mostka, na której pobudowano kawiarnię, dysponującą tarasem wchodzącym na wody jeziora. Poprowadzono niezbędną infrastrukturę, ustawiając 48 lamp, a także sadząc 6900 krzewów i 1500 drzew. Do 1962 roku na stromo schodzącym w kierunku jeziora stoku powstał amfiteatr z murowaną sceną i widownią na trzy tysiące osób. Liczne prace murarskie realizowali uczniowie Zasadniczej Szkoły Zawodowej w ramach egzaminów z budownictwa. Wsparcia udzielały także działające na terenie Gniezna zakłady pracy, dostarczając lub przewożąc materiały.
Wąskim torem
W projekcie Parku Piastowskiego zdecydowano się także na pójście krok naprzód i stworzenie swojego rodzaju innowacji, jakiej mogło pozazdrościć wiele innych miast ówczesnej ludowej Polski – kolejkę parkową dla dzieci.
Na początku założono, że jej zakres będzie skromny – ułożono tor o rozstawie 600 mm i długości około 600 metrów, który poprowadzono po dużym okręgu. W ramach inwestycji wybudowano przystanek z peronem w północnej części torowiska. Na nim znalazła się wiata, a także ustawiono semafor kształtowy. Dużą drewnianą szopę do przechowywania całego taboru zlokalizowano przy ul. Cienistej. Lokomotywę spalinową i wagonik podarowała gnieźnieńska Cukrownia. Nie potrzebowała ona już spalinowozu o rozstawie 600 mm, ponieważ tory na Gnieźnieńskiej Kolei Wąskotorowej w 1957 roku przekuto na szerokość 750 mm. Być może to było asumptem do powstania Miejskiej Kolei Dziecięcej?
Fragment Parku Piastowskiego z lotu ptaka. Po lewej, u dołu - wyspa. Po prawej, u góry - amfiteatr. Po lewej do góry - widać teren, na którym powstała kolejka wąskotorowa (zauważyć można stojące dwa wagony). Zdjęcie z "Architektura Zespołu Budynków Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego w Gnieźnie".
Budowę kolejki parkowej ukończono wiosną 1962 roku i 10 czerwca, przy okazji obchodów Dni Gniezna, dokonano oficjalnego otwarcia. Lokomotywa wraz z wagonikiem przebudowanym na nowe potrzeby, od razu stała się niesamowitą atrakcją dla młodych mieszkańców Grodu Lecha. Być może kolejka jeździłaby w takim dość skromnym zakresie przez kolejne lata, gdyby nie została ona zauważona przez redakcję popularnego już wówczas czasopisma „Przekrój”.
Apel
Byłem przy tej kolejce i widziałem co się tam dzieje. Co za radość dla dzieci! A jak zazdroszczą tatusiowie, że im nie wypada być maszynistą. Jeden kłopot: w Gnieźnie jest o tysiąc dzieci za dużo na ten jeden jedyny wagonik. (...) Błaga się fabryki, cukrownie, kopalnie, gdzie takie wagoniki stałyby niepotrzebne, o zaofiarowanie tej kolejce tych wagoników. Wdzięczność przez całe następne Tysiąclecie - gwarantowana - pisał w sierpniowym numerze „Przekroju” redaktor Roman Burzyński.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i nadeszła ona bardzo szybko z samego Ministerstwa Komunikacji, które postanowiło przekazać trzy wagony osobowe oraz... parowóz! Zostały one dostarczone z ówczesnej Bydgosko-Wyrzyskiej Kolei Dojazdowej, a do Gniezna zostały przywiezione jeszcze w sierpniu 1962 roku. Dowieziono je na platformach wagonowych na składnicę towarową, skąd zostały wkrótce przetransportowane przez miasto na ul. Cienistą. Tam je ulokowano na istniejącym już torze wąskotorowym.
W tym czasie ta niebywała atrakcja, funkcjonująca jako Miejska Kolej Dziecięca, podlegała pod Zarząd Kolei Dojazdowych w Poznaniu. Obsługą, naprawami, a także przewozami zajmowali się Marian Maćkowiak, maszynista z GKW oraz pracownicy prezydium Miejskiej Rady Narodowej, wśród których był Stanisław Jaszko, zajmujący się lokomotywą spalinową. Do współpracy przy zabezpieczaniu przejazdów zaangażowano miejscowy hufiec ZHP – stąd przyjęła się jedna z nazw kolejki - "harcerska".
Parowóz T2-027 po ustawieniu i z załadowanym węglem. W tle katedra. Fot. K. Soja.
Para buch! Koła w ruch!
Nie jest znana data oficjalnego i uroczystego przekazania parowozu i wagonów do MKD. Odbyło się to jednak z wielką pompą, na którą zaproszono zasłużone w tej sprawie przedstawicielstwo „Przekroju”, ministerstwa oraz zarządu kolejowego. Przybyli więc z ramienia Ministerstwa Komunikacji A. Kordulasiński, T. Pacholski jako reprezentant DOKP Poznań, Roman Burzyński oraz Stanisław Wrotny – obaj z redakcji wspomnianego czasopisma. Wszystkich gości powitał Tadeusz Sobieralski, przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Towarzyszyły im niezliczone tłumy dzieci z całego Gniezna, a całości dopełniała muzyka orkiestry kolejowej z gnieźnieńskiego węzła PKP. Cały teren parku wokół kolejki przyozdobiono flagami i transparentami.
Przewodniczący MRN T. Sobieralski zakłada czapkę kolejarską red. R. Burzyńskiemu. Fot. K. Soja.
Podczas uroczystości przekazania, redaktorowi Romanowi Burzyńskiemu, dzięki któremu lokomotywa z wagonami trafiła do Gniezna, Tadeusz Sobieralski nałożył czerwoną czapkę zawiadowcy stacji. Po tym symbolicznie podniósł on semafor zezwalając na jazdę i donośnym głosem krzyknął: „Proszę wsiadać, drzwi zamykać!”. Gwiżdżąc dał sygnał do pierwszego odjazdu nowego pociągu, czemu cały czas przygrywała orkiestra. Gwizdek został następnie przekazany przodującemu uczniowi Szkoły Podstawowej nr 1 Michałowi Śmieleckiemu, a czapkę Roman Burzyński zachował na pamiątkę. Sama kolejka tego dnia jeździła do późnego wieczora...
Red. R. Burzyński daje sygnał do odjazdu. Po prawej stoi T. Sobieralski. Fot. K. Soja.
Gwizdek na pamiątkę otrzymał Michał Śmielecki. Fot. K. Soja.
Tabor
Sama lokomotywa, która trafiła do Gniezna, była modelem parowozu T2-027, zbudowanego w 1936 roku w zakładzie Orenstein & Koppel w Berlinie. Trafiła ona do ówczesnego Słupska (niem. Stolp), gdzie służyła w zakładzie Groth & Co Stolp. Miała masę 9 ton, moc 80 koni mechanicznych, a po wojnie trafiła do Bydgoskiej Kolei Dojazdowej. Wagony, które przekazano do Gniezna, to były wąskotorowe Bhi 155, Bhi 160 oraz Bhi 166 - wszystkie z 1914 r. Cały tabor trafił do Gniezna w pełni sprawny, dzięki czemu mógł od razu wejść do użytku.
W dniu uroczystości doszło też do incydentu na torze – jeden z wagonów wypadł z szyn. W żadnej z relacji pisanych nie zachował się opis tej sytuacji i pewnie dziś nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie zdjęcia otrzymane od pana Wiesława Soji, syna Kazimierza Soji. Zostały one wykonane tego wyjątkowego dnia, kiedy jeszcze wszyscy goście byli na miejscu. Jak widać na kilku fotografiach, jeden z wagoników znajduje się na śródtorzu i grupa mężczyzn, za pomocą grubych belek, próbuje z powrotem wkoleić go na swoje miejsce.
Wkolejanie wagonu na tory. Fot. K. Soja.
Lata prosperity
Kolejka cieszyła się niesłabnącą popularnością. Przejazdy, kosztujące przez cały czas 1 zł, gromadziły sporą grupę zainteresowanych, a chcąc jeszcze bardziej urozmaicić atrakcyjność Parku Piastowskiego, w 1966 roku w pobliżu MKD pojawiła się m.in. kawiarnia. Jej cechą charakterystyczną były drewniane beczki. Bliżej ulicy Poznańskiej, niedaleko amfiteatru, pojawiła się także karuzela. W tym samym roku pośrodku toru kolejki powstało miasteczko drogowe – rzecz wówczas tak innowacyjna, że dziś, po wielu latach, ponownie wraca się do ich budowania przy gnieźnieńskich szkołach. Tutaj była okazja nie tylko, by się nauczyć zasad ruchu na drodze, ale także odbywały się egzaminy na kartę rowerową.
Z czasem, eksploatowana na bieżąco kolejka, wymagała napraw. Wszystkim zajmowali się kolejarze zarówno z GKW, jak i parowozowni. Wymieniano podkłady, a sama lokomotywa w 1972 roku trafiła na przegląd, dzięki któremu mogła dalej służyć mieszkańcom. Nadzór nad nią przejął Związek Młodzieży Socjalistycznej, działający w węźle PKP. Przyszłość tej atrakcji zapowiadała się kolorowo, kiedy nagle na jej drodze stanęły inne plany...
Goście i przedstawiciele władz miasta na tle lokomotywy, która otrzymała oznaczenie taboru MKD. Fot. K. Soja.
Wygaszenie
Od 1966 roku w głowach władz wojewódzkich rodził się projekt budowy trwałego pomnika tysiąclecia państwa polskiego. Co prawda na rzecz tej inicjatywy, ogłoszonej jeszcze w 1958 roku, w całym kraju pobudowano 1400 szkół, jednakże zaplanowano, że w Gnieźnie powinien powstać swojego rodzaju kompleks szkolno-muzealny. Placówka miała pełnić szeroką funkcję edukacyjną i stanowić dobrą bazę dla prezentowania zabytków odkrytych na terenie Grodu Lecha. Plan z początkowej wizji latami przechodził modyfikacje, ale już na początku lat 70. było wiadomo, że zrealizowany zostanie u zbiegu ul. Poznańskiej i Cienistej (dziś ul. Kostrzewskiego). Kiedy utworzony w tym celu komitet wybrał już projekt, zakładający budowę sporego kompleksu budynków, było przesądzonym iż dni małej kolejki są policzone.
Pośrodku toru MKD w 1964 roku powstało miasteczko ruchu drogowego. Na zdjęciu tłumy dzieci stojące wzdłuż torowiska w dniu przekazania pociągu. Fot. K. Soja.
Rozbiórka całej infrastruktury kolejowej rozpoczęła się na początku 1973 roku. Tabor wywieziono, a tory rozebrano. Zdemontowano także wszystkie pozostałe atrakcje. W planie było, że docelowo kolejka trafi w nowe miejsce. Zakładano, że w powstającym od czterech lat Parku XXV-lecia PRL nad Jeziorem Winiary wytyczony zostanie nowy szlak dla kolejki, gdzie zacznie ona żyć na nowo. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Dziś trudno dociekać. Być może na przeszkodzie stanęły trudności piętrzące się wraz z nadchodzącym kryzysem gospodarczym.
Parowóz został przekazany do winiarni zlokalizowanej na osiedlu Grunwaldzkim, gdzie pełnił funkcję grzejki, a więc służył jako... kotłownia (może tym inspirował się Stanisław Bareja w kultowym serialu Alternatywy 4 w odcinku „Dwudziesty stopień zasilania”?). Maszynista Krzysztof Bamber, który jako pierwszy opisał dzieje MKD w magazynie Świat Kolei i który pomógł autorowi przy pisaniu niniejszego artykułu, odkrył dalszą smutną rzeczywistość, jaka spotkała wąskotorówkę: (...) wagony składowano w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji, gdzie ulegały stopniowej dewastacji i w końcu je zezłomowano. Parowozik T2-27, gdy przestał pełnić rolę „grzejki”, ustawiono pod osłoną dzikich krzaków w MPGiK przy ul. Chrobrego, gdzie został złomowany w 1978 roku. I to był koniec, a do tematu już nigdy więcej nie powrócono.
* * *
Finalnie, mimo iż wkrótce po rozebraniu kolejki rozpoczęła się budowa „Pomnika”, to teren na którym znajdowała się większość torowiska przez ponad 20 lat nie pozostał zabudowany. Ostatecznie bowiem nie zrealizowano całego projektu, o czym pisaliśmy w Gniezno, które nie powstało – Niedokończony Pomnik.
Gdyby dziś umiejscowić położenie kolejki w terenie, to jej tor zlokalizowany był na obszarze od skrzydła mieszczącego obecnie I Liceum Ogólnokształcące (szopa oraz przystanek) w kierunku południowym – w miejscu gdzie dziś wznosi się Instytut Kultury Europejskiej oraz akademik.
* * *
Za pomoc w przygotowaniu artykułu dziękuję panu Krzysztofowi Bambrowi - za wskazanie najcenniejszych informacji historycznych. Podziękowania kieruję również do pana Wiesława Soji - za podesłanie unikalnych zdjęć z przekazania nowego taboru do MKD, wykonanych w 1962 roku.
Artykuł ten, publikowany pierwszy raz 25 listopada 2019 roku w Dniu Kolejarza, dedykujemy aktywnym i emerytowanym pracownikom kolei na wąskim, normalnym i szerokim torze.
Osoby mające swoje wspomnienia związane z kolejką, zdjęcia, być może bilety itp., a także inne ciekawe materiały historyczne dotyczące Gniezna, prosimy o kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Źródła:
„Proszę wsiadać, drzwi zamykać” – aut. Krzysztof Bamber w: „Świat Kolei” nr 10 (2001 r.)
„Proszę wsiadać, drzwi zamykać!” - aut. Stanisław Wrotny w: „Przekrój” nr 912 (1962 r.)
Dzieje Gniezna, red. Jerzy Topolski, Warszawa 1964 r.
Architektura Zespołu Budynków Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego w Gnieźnie - aut. Grażyna Kodym-Kozaczko, Gniezno 2006