Stojący za ladą pan sprzedawca, niemalże doprowadził do kolejkowej rebelii, gdy oznajmił, iż nie ma już drobnych i prosi o płatność odliczoną gotówką lub kartą płatniczą. Natychmiast podniosły się głosy w stylu „sklep musi mieć wydać” czy „skandal, nigdy więcej tu nie przyjdę”. Sprzedawca zareagował na okrzyki ze stoickim spokojem, wskazując na kartkę z wydrukiem art. 535 Kodeksu cywilnego – „Przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę” – zawieszoną za nim na ścianie - jednocześnie komunikując, iż z jego treści wynika ciążący na kupującym obowiązek uiszczenia odliczonej kwoty.
Kto miał rację? Po czyjej stronie stoi prawo? Otóż drodzy Państwo, obie strony się myliły, mając jednak co nieco słuszności.
Przede wszystkim, zakreślona przez sprzedawcę interpretacja art. 535 kodeksu cywilnego jest jednoznacznie błędna. Artykuł ten reguluje obowiązek, z jednej stron zapłaty ceny, a z drugiej, wydania przez sprzedawcę oraz odbioru przez nabywcę zakupionego produktu. Nie ma w nim mowy o konieczności uiszczenia odliczonej kwoty zakupu. Z drugiej strony nie określa również, iż wydanie reszty to obowiązek sprzedawcy. W rzeczywistości, kwestii tych nie regulują żadne przepisy polskiego prawa.
Jest to kwestia dobrego obyczaju i nastawienia na wygodę klienta. Nie istnieje obowiązek wydania reszty w każdej sytuacji. Trudno wymagać od sprzedawcy, by zawsze w kasie miał dość drobnych. Faktem jest, iż to w jego interesie leży, aby klient dokonał zakupu właśnie u niego, więc powinien mieć przygotowane drobne w znacznej ilości, co jednak nie jest jednoznaczne z jakimkolwiek ciążącym na sprzedawcy obowiązkiem. Tym samym, uwzględniając zasady współżycia społecznego, należy stwierdzić, że klient powinien oczekiwać otrzymania reszty, jeśli kwota zapłaty będzie zbliżona do ceny sprzedaży. Wydawanie reszty podczas zakupów jest po prostu powszechnie przyjętym zwyczajem. Za słuszne i uprzejme uznać należałoby, żeby za małe zakupy płacić drobnymi, a za duże pieniędzmi o znacznym nominale, co pozwala oszczędzić czas oraz „ułatwia życie” obu stronom transakcji.