VI Festiwal Piosenki Literackiej „Wibramy” wrócił do MOK-u po 10 latach nieobecności. I to jak wrócił! Przyjemna gitarowa muzyka wraz z kojącymi brzmieniami harmonijki ustnej sprawiły, że podczas utworów ręce same składały się do oklasków, a publiczność razem z wykonawcami śpiewała piosenki. Na imprezę w MOK-u przybyła też szeroka grupa harcerzy z gnieźnieńskiego Hufca, dla których piosenka turystyczna, szanta czy poezja śpiewana, były jak balsam dla ucha. Jako pierwsi na scenie pojawili się prawdziwi „wyjadacze” gnieźnieńskiej sceny muzycznej, jeśli oczywiście chodzi o poezję śpiewaną i piosenkę turystyczną, czyli popularny ZiP („Zagrali i Poszli”). Zagrali oni wiele znanych przez gnieźnieńskie środowisko utworów, czym wprawili w zachwyt widownię. Wśród piosenek były również kawałki takich grup, jak: Wolna Grupa Bukowina (poezja śpiewana) czy EKT Gdynia (szanty). - „Jesteśmy dinozaurami sceny gnieźnieńskiej. Gniezno to są nasi ludzie, nasza widownia, nasi znajomi. Odbiór zawsze jest super. Każda edycja Wibramów różniła się między sobą konstrukcją. Były edycje podobne, gdzie utwory się powtarzały, ale były też edycje, gdzie co roku graliśmy coś innego. W tym roku mogę powiedzieć, że było bardzo miło." - cieszy się Andrzej Janka ( „Zagrali i Poszli”).
Jako drugi na scenie pojawił się Rafał Purol z zespołem „Nieporozumienie”. Miał on jednak pecha, bowiem w momencie, gdy prezentował on swoje utwory…w Soczi skakał Kamil Stoch, stąd duża grupa publiczności śledziła dokonania polskiego mistrza i w sali na jego koncercie było mniej osób, co nie znaczy, że wykonania były gorsze. Przeciwnie - zagrał świetny koncert. - „Gramy już tyle lat, że większość tych kawałków jest starych. Ostatnio bardzo lubimy grać utwór „Zielona godzina”. Muszę zaznaczyć, że na koncertach gramy jedynie swoje kawałki.” - mówi Rafał Purol. Gdy emocje pierwszej serii skoków w Soczi nieco opadły na scenie pojawił się Michał Romel z zespołem „Mimo Wszystko Kredyt Zaufania”. Jego wspaniały głos i gitarowe brzmienia bardzo podobały się publiczności, która nagrodziła go brawami. - „Zaczynaliśmy bardzo dawno temu, pojeździliśmy trochę po festiwalach, pograliśmy koncerty, a potem długo nas nie było. Wśród utworów które zaprezentowaliśmy na Wibramach były m.in. „Kołysanka”, „Jeszcze”, „Erotyki” oraz nowsze utwory. Myślę, że publiczności się podobało”- mówi Michał Romel.
Prawdziwe gwiazdy „Wibramów” grały jednak na końcu. Był to Robert Kasprzycki, który zaczął swój koncert od… wiadomości o drugim złocie Stocha. Zaczął się doskonały koncert. Doskonały bo była to uczta nie tylko muzyczna, ale także słowna, przeplatana żartobliwymi anegdotami. Nie zabrakło oczywiście najbardziej znanych uwtorów: „Niebo do wynajęcia” czy „Zapiszę śniegiem w kominie”. - „Z pewnością będąc po raz pierwszy w Gnieźnie człowiek czuje się inaczej, niż jakby był po raz drugi. Byłem tutaj kiedyś na wycieczce szkolnej. Na koncercie jestem tu jednak po raz pierwszy. Myślę, ze wszystko będzie się odbywać w miłej, przyjemnej atmosferze” - mówił jeszcze przed koncertem gość specjalny festiwalu Robert Kasprzycki.
Na deser organizatorzy zaserwowali widowni, której już pod koniec festiwalu było w sali MOK-u znacznie mniej, bowiem koncerty zakończyły się w godzinach nocnych, projekt TakLOOPNie. Twórcą całego projektu jest gnieźnianin i uczestnik programu telewizyjnego „Must be the Music” - Aleksander Schmidt. - „Piosenki, które wykonywaliśmy bardzo pasowały do klimatów festiwalu Wibramy. Jest to festiwal piosenki literackiej. Staraliśmy się śpiewać piosenki, które mogą nas czegoś nauczyć, dzięki którym możemy poznać fragment świata i mam nadzieje, że podołaliśmy temu zadaniu” – mówi z przekonaniem Aleksander Schmidt.
Kolejny festiwal pewnie za rok, ale z pewnością o tych artystach jeszcze w tym roku nie raz usłyszymy.