O miejscu tym chciał przypomnieć syn właścicieli księgarni Jacek Weiss – muzyk, były minister kultury i gnieźnianin z pochodzenia, który już od kilkudziesięciu lat mieszka w Warszawie. Księgarnia jego rodziców działająca od 1935 do 1939 i 1945 do 1952 była znaczącym miejscem na planie miasta. – Moi rodzice kupili tutaj sklep przed wojną. Na początku zdarzały się podpalenia księgarni, bo moi rodzice byli nie stąd. Potem jednak ludzie się przyzwyczaili i zaprzyjaźnili z moimi rodzicami. Mój ojciec miał talent nie tylko do prowadzenia interesów, ale i kontaktów z ludźmi – mówi.
Gdy zaczęła się wojna, rodzina straciła księgarnię, a także mieszkanie znajdujące się przy ulicy 3 Maja. Cały ich dobytek przeszedł w ręce Niemców. – Po wojnie odzyskaliśmy to co było nasze. Mój ojciec był optymistą, wierzył w to, że będzie mógł normalnie i uczciwie pracować w państwie, które wtedy powstawało. Od 1946 roku księgarnia się rozwijała. Ludzie przynosili do nas wiele rzeczy, które po wojnie zostały po Niemcach. Ja mam na przykład w posiadaniu nuty z tego czasu. Potem coraz bardziej to wszystko się rozwijało, aż w pewnym momencie widmo komunizmu zacieśniło się i dowiedzieliśmy się, że w 1952 roku już będzie w Polsce socjalizm. W międzyczasie zdążyli wsadzić ojca do więzienia, siedział parę miesięcy, ponieważ stwierdzili, że miał za duże obroty. Okazało się, że to nieprawda i po jakimś czasie musieli go wypuścić nawet bez aktu oskarżenia – wspomina i dodaje - tu przychodziło bardzo dużo księży, profesorów seminarium, kleryków z seminarium. Służby chciały koniecznie go namówić, żeby on mówił o czym oni opowiadali, a ojciec się nie zgadzał. Dlatego go stąd wyrzucili, a potem nie chcieli dać już mu pozwolenia. Socjalizm w Gnieźnie stratował moich rodziców, wszystko czego się dopracowali i co zrobili, to wszystko zostało stracone. Zostało tylko trochę książek i przyjaciół – mówił.
Jacek Weiss związany jest z gnieźnieńską szkołą muzyczną i wciąż dla niej działa. Chciał jednak zostawić po swojej rodzinie jakiś ślad, niż tylko mogiłę na cmentarzu. Dlatego przy współpracy z dyrektorem szkoły muzycznej Rafałem Stańczakiem i zgodzie prezydenta Gniezna Tomasza Budasza, taka tablica upamiętniająca jego rodziców powstała. – Potrzebna jest taka pamięć historyczna nie tylko wielkich wydarzeń, ale też ludzi, dzięki którym to państwo powstało – mówił prezydent.
Sam Jacek Weiss jest w stałym kontakcie z dyrektorem szkoły muzycznej Rafałem Stańczakiem. To między innymi dzięki byłemu ministrowi szkoła powstała, a teraz ma szansę się dalej rozwijać. - Z perspektywy czasu okazało się, że ta szkoła ładnie się rozwija, mimo że jest kameralna. Absolwenci bez trudu dostają się na studia, zajmują czołowe miejsca na konkursach, nie maja żadnych kompleksów. Jednak brak instrumentów i bazy jest naszą bolączką. Dlatego w tym roku podjęliśmy krok, pozyskując do możliwości używania razem z dawnym Medykiem sali do celów koncertowych, konkursowych. Będzie tam nowy fortepian, a miejsce posłuży nam do wielu działań kulturalnych. Jesteśmy wdzięczni panu Weissowi, a ta tablica jest tego małym, symbolicznym dowodem – mówił Rafał Stańczak.