Jesteś tutaj:Kultura Kultura, koncerty, a wulgaryzmy ze sceny
środa, 05 października 2022 13:21

Kultura, koncerty, a wulgaryzmy ze sceny

 

Od Dni Gniezna minęły już ponad trzy miesiące, ale dopiero teraz była okazja ku temu, by porozmawiać na temat występów artystów podczas tego wydarzenia. W zasadzie koncertu tylko jednego z nich.

Wszystko to podczas ostatniego posiedzenia Komisji Kultury, Turystyki i Promocji, podczas których podsumowano tegoroczny Królewski Festiwal Artystyczny. Pojawiły się zestawienia wszystkich wydarzeń, które odbyły się podczas całego, ponad dwumiesięcznego okresu koncertów, warsztatów, spotkań, wystaw, spektakli itd. 

Jak poinformowano na spotkaniu, tegoroczne Dni Gniezna kosztowały przeszło 365 tys. złotych, s poszczególne imprezy KFA: Rękoczyny 10 tys. złotych, trzy Wieczory z Klasyką 15 tys. złotych, Wielkopolski Weekend Miejski ponad 6 tys. zł, Jarmark Średniowieczny prawie 50 tys. złotych, Dziecięcy Weekend Kreatywny 10 tys. złotych, Weekend Grajków Ulicznych 32 tys. złotych, Weekend Tańca 2 tys. złotych (większa część projektu pochodziła z zewnątrz), kino plenerowe 11,5 tys. złotych. Nie są to jeszcze pełne rozliczenia za KFA, jednak szacunkowo cały festiwal kosztował około pół miliona złotych. 

Pomimo iż wielu mieszkańców oczekuje większej ilości koncertów, to jednak tegoroczne występy na inaugurację KFA w postaci Dni Gniezna, zdaniem urzędników, miały docelowo zadowolić każdą grupę wiekową. Dlatego na scenie na Placu św. Wojciecha jako gwiazdy wieczoru w ciągu trzech dni pojawili się kolejno Żabson, LemOn oraz Wilki. To jednak ten pierwszy koncert zwrócił uwagę wielu osób, które nie znając jego twórczości, pojawiły się na Placu św. Wojciecha tamtego wieczoru. Tuż po nim pojawiło się w sieci sporo komentarzy o wulgarności oraz podtekstach, które są zawarte w tekstach piosenek. Mimo to koncert ów zgromadził największą i zarazem najmłodszą publikę podczas Dni Gniezna - w sporej części przybyłą także spoza Gniezna.

Jak wybrano artystów na tegoroczne Dni Gniezna? - Usiedliśmy, pomyśleliśmy o trzech segmentach, które chcemy "zagospodarować" - młodym, średnim i starszym. Mieliśmy kilkunastu artystów do wyboru z tych, o których myśleliśmy, a potem przyszła weryfikacja finansowa i to, kto był dostępny i na kogo było nas stać. Wybraliśmy to, co mogliśmy najlepszego w tym czasie - przekazał Wiktor Koliński z Wydziału Promocji, Kultury, Turystyki i Sportu, odpowiadając na zapytanie przewodniczącego Artura Kuczmy. Zastępca dyrektora MOK Marta Pacak dodała, że wielu artystów ma już zajęty terminarz do końca 2023 roku i czasem trudno jest znaleźć kogoś na wskazany termin.

- Czy państwo, decydując się na Żabsona, wiedzieliście, że tam się pojawia mnóstwo wulgarnych tekstów? Nie chce oceniać twórczości artystycznej tego twórcy, ale mogę oceniać to, na co są wydawane publiczne pieniądze. Sami państwo powiedzieliście, że adresatem tego artysty była najmłodsza widownia - zapytał radny Paweł Kamiński.

- Myślę, że to, czy dziecko pojawi się na koncercie, jest przede wszystkim kwestią rodziców. Miasto Gniezno ma za zadanie przedstawiać różne rodzaje kultury, dla różnych odbiorców i ten segment nastoletni takiej właśnie muzyki słucha i jej oczekuje - stwierdził Wiktor Koliński. Jak przyznał, podczas swoich zajęć, prowadzonych dodatkowo z młodzieżą, na pytania o to, jakiego twórcę chcieliby zobaczyć na koncercie, padała właśnie odpowiedź "Żabson": - Skoro młodzi słuchają tego rodzaju muzyki, to dlaczego Miasto ma pozbawiać ich możliwości, aby mogli ich wysłuchać za nasze pieniądze. Innym grupom społecznym dajemy taki rodzaj, jakiego oni potrzebują, więc dlaczego młodzi mieliby dostać inaczej? Jeśli chodzi o przeklinanie, to cóż - artyści przeklinają od czasów Brzechwy, sięgając do artystów młodopolskich, albo i jeszcze wcześniej, nawet do starożytności. Artyści przeklinają i zawsze będą przeklinać, to jest część tego, jak oni wyrażają świat. To, czy nam się to podoba, czy nie, to już jest zupełnie inna sprawa - dodał urzędnik. 

- Myślałem, że wydając publiczne pieniądze, musimy jakiś poziom kultury utrzymać - stwierdził radny i dalej stwierdził, że na niektórych koncertach tego twórcy niepełnoletni muszą okazywać zgody rodziców na udział. Po raz kolejny Paweł Kamiński stwierdził, że nie chce oceniać twórczości, ale jego zdaniem wydawanie sporych pieniędzy na koncert kogoś takiego, powoduje u niego pewne wątpliwości. - Spotykając się tutaj nie używamy słów wulgarnych, ani gdziekolwiek indziej, staramy się tego nie robić. Wiemy, że to są rzeczy raczej naganne - przyznał. Wiktor Koliński odparł, że na podstawie jego wiedzy nabytej na studiach, wulgaryzmy są w języku po to, by stosować je w określonych kontekstach i miejscach, ale są i takie, kiedy nie należy ich używać: - Nie powinniśmy, jako przedstawiciele instytucji grzebać w tym, co i jak robią artyści. Paweł Kamiński stwierdził: - Nie mam zamiaru grzebać w tym, co robią artyści, bo oni mogą robić wszystko. Nie jestem od tego, by wyznaczać im kierunki. Natomiast, jeśli są pewne miejsca i ci, którzy organizują takie imprezy, czyli takie instytucje, jak wasza, powinny się poruszać w takich kategoriach, które starają się uniknąć jakichś wątpliwości. Chyba, że dla was to nie ma znaczenia i wulgaryzmy mogą być, podpisując się pod tym. 

Do dyskusji włączył się także Piotr Wiśniewski, dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna, który powiedział iż wielu znanych współczesnych literatów w swoich publikacjach potrafi przeklinać. Radny jednak odparł, że książki są kupowane i kontestowane we własnym gronie, a nie publicznie czytane. Wracając do wspomnianego twórcy, Paweł Kamiński stwierdził: - Wiadomo, oni i tak będą tego słuchali, to jest inna bajka - kultura, jak ona się rozwija, a to, jak wydajemy publiczne pieniądze na promowanie i tu niestety musimy uważać, w jaki sposób promujemy wulgaryzmy. Nie chcę mówić o samych treściach, bo nie taka jest moja rola. 

- Ostatnio rozmawiałam z młodą osobą, która powiedziała, że nie będziemy w pewnym momencie zadowoleni, bo na pewne poziomy kultury ludzie nie będą przychodzić i my też musimy zejść trochę niżej, żeby im dać coś - przyznała Marta Pacak, zastępca dyrektora MOK. Radny odparł wtedy: - Tylko w ten sposób ta granica niskości zejdzie tak nisko, że będzie za późno, by się odbić. Przewodniczący Artur Kuczma dodał, że jego zdaniem każde pokolenie ma swoją muzykę: - Tak samo 30, 40 czy 50 lat temu o naszej muzyce mogliby powiedzieć nasi starsi koledzy radni. Ta dyskusja będzie się pojawiać zawsze, ale tu też kłaniać się będzie niski poziom edukacji muzycznej w szkołach, która dopuszcza do tego, że tacy, a nie inni artyści są popularni. Tego tutaj nie rozwiążemy. 

Dyskusja nie zakończyła się jakimś specjalnym podsumowaniem, ale raczej powyższymi spostrzeżeniami. Przypomnijmy iż podobna przetoczyła się na tej samej komisji jeszcze w poprzedniej kadencji, także jak najbardziej - temat co jakiś czas powraca.

 

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane