Przyzwyczajeni do szybkości działania aparatów cyfrowych, często "wybrzydzamy" usuwając te zdjęcia, które się nam nie podobają. Kiedyś tak jednak nie było i wykonywanie zdjęcia miało w sobie coś z tajemniczości oraz sztuki, a przede wszystkim wystawiało na cierpliwość - wyszło, czy nie? Teraz do tego tematu podeszli podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy "Dom Tęcza".
Grupa dziesięciu osób wzięła udział w warsztacie fotograficznym z udziałem aparatu analogowego. O tym, że nie jest to łatwa sztuka, mogli się przekonać dzięki Waldkowi Stube, który poprowadził te zajęcia. Jego "uczniowie" szybko łapali zasady, którymi należało się kierować w tego typu twórczości, a następnie fotografowali... ważne dla nich rzeczy. To właśnie one były motywem przewodnim warsztatu.
- Umyka nam to, że otaczają nas rzeczy ważne, takie, do których jesteśmy przywiązani. Te zdjęcia uświadomiły tę prostą prawdę - przyznał Piotr Wiśniewski, dyrektor BPMG.
- Pomysł był taki, że każdy z uczestników przyniósł swoją ulubioną i ważną rzecz, ją sfotografował, a potem powstały portrety, które robili sobie nawzajem, tak więc to wszystko od początku do końca to ich praca, a potem wywoływaliśmy klisze, przy czym było trochę stresu - dodał Waldek Stube. Właśnie oczekiwanie na efekt końcowy w postaci wywołanego filmu budził najwięcej emocji, a kiedy to się powiodło - była pełna radość. Tak samo jak na wernisażu, który odbył się w piątkowe przedpołudnie, gdzie można było oglądać efekty prac. Zachęcamy w wolnej chwili do odwiedzin!